• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Przypadki misia Robinsona cz.I - O tym, jak znalazłem się na bezludnej wyspie

Najbardziej wymagająca literatura
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1658
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

Przypadki misia Robinsona cz.I - O tym, jak znalazłem się na bezludnej wyspie

#1 Post autor: Alicja Jonasz » 20 lis 2019, 10:09

Mam na imię Robinson. To dobre imię dla małego misia o pękatym brzuszku i krzywych nóżkach. Pewnego dnia, gdy straciłem nadzieję, że do sklepu z zabawkami przyjdzie ktoś, kto mnie kupi i pokocha, postanowiłem porzucić wygodne miejsce na sklepowej witrynie i przeprowadzić się na bezludną wyspę.
Imię wymyśliłem sobie sam, wyspę też...
Prezentowała się pięknie, szczególnie późnym popołudniem, kiedy siedzac na plaży, patrzyłem na kąpiące się w morzu słońce.
Wyobraźnia przypomina malarski pędzel, który poprowadzony ręką artysty, potrafi namalować wszystko, dosłownie wszyściuteńko, o czym marzy miś. Może na przykład wyczarować prawdziwy dom z ogródkiem pełnym kwiatów, nad którymi fruwają kolorowe motyle i zwinne pszczółki, najpiękniejszą zabawkę, na widok której uśmiecha się dziecięca buzia, smakołyki pachnące miodem albo przyjaciela. Taki wyczarowany przez wyobraźnię przyjaciel wcale nie musi być idealny. Najważniejsze, żeby miał ciepłe, kochające serce, mięciutkie i lekkie jak puchowa podusia, i był blisko, bliziuteńko, najlepiej na wyciągnięcie misiowych ramion.
Kiedy wymyślałem przyjaciela, miałem w głowie mnóstwo pomysłów na to, jak powinien wyglądać, co będzie robił i mówił. Wszystko dokładnie zaplanowałem. Miał być doskonały w każdym calu. Taki prawdziwy przyjaciel z żurnala mody, mister wśród przyjaciół. Postanowiłem ubrać go w najmodniejsze tego sezonu spodnie, zielone na szelkach, i bluzkę, taką, jaką zawsze sam chciałem mieć, z kieszonkami i mnóstwem kolorowych guzików. Wymyśliłem także dla niego buty, całe w kwiatki i motyle. Jednak ku mojemu zdziwieniu w ogóle nie był zadowolony z tego, co mu ofiarowałem. Nawet nie podziękował ani nie uśmiechnął się, tylko zadarłszy nos do góry, rozpłynął się w powietrzu. Posmutniałem. Nagle moja bezludna wyspa stała się jeszcze bardziej bezludna - pusta i cicha, bez plaży, na której mógłbym siedzieć i patrzeć na pluskające się w morzu słońce, bez pięknych, wiecznie zielonych drzew co noc swym szumem kołyszących mnie do snu...
Niestety, musiałem wrócić na witrynę sklepową, a tam, jak już wiecie, nikt na mnie nie czekał. Moje krzywe nóżki i przesadnie pękaty brzuszek odstraszały wszystkich, nawet panią ekspedientkę, która, ścierając kurze, często trącała mnie ścierką w nosek i mówiła z wyrzutem:
- Jesteś brzydki! Nie dziwię się, że nikt cię nie chce kupić...
Musicie wiedzieć, że jeśli komuś w kółko powtarza się coś nieprzyjemnego, ten ktoś w końcu zaczyna w to wierzyć.
"Jesteś brzydki" przylgnęło do mnie jak brudna, postrzępiona metka, przylgnęło i za nic nie chciało się odczepić. Było w spojrzeniu ludzi przechodzących chodnikiem obok sklepu, w dotyku promyków słonecznych i szumie wiatru, a nawet w moich snach. "Jesteś brzydki! Jesteś brzydki!", ćwierkały wróble siedzące na krzaku róży rosnącym nieopodal sklepu.
- Jestem brzydki - powtórzyłem, bo w końcu i ja w to uwierzyłem.
Świat stał się szary, a ja niewidzialny, jak gdybym nagle założył czapkę niewidkę i zniknął dla wszystkich. Z początku byłem zadowolony, że nikt nie patrzy na tak brzydkiego misia jak ja, później jednak zaczęło mi to przeszkadzać. I to właśnie wtedy, żeby wreszcie ktoś mnie zauważył, postanowiłem zostać niegrzecznym misiem, takim, który nigdy do nikogo nie uśmiecha się, z nikim nie rozmawia ani nie dzieli się smakołykami. Jest zawsze naburmuszony, jakby przez cały czas bolał go ząb, i ciągle robi komuś na złość.
Od samego początku odgrywanie roli złego misia nie szło mi najlepiej. Straszne minki wcale nie przerażały, naburmuszony pyszczek nikomu nie psuł humorku, a przesadne objadanie się pierniczkami i miodem, budziło uśmiech, szczególnie na twarzyczkach dzieci, które zatrzymywały się przed sklepową witryną i patrzyły na mnie z zaciekawieniem. Możecie sobie wyobrazić, jak zabawnie musiałem wyglądać z brzuszkiem przypominającym ogromny balon, skoro każdy człowiek, nawet ten najsmutniejszy, zmęczony i zapracowany, uśmiechał się do misia z wystawy.
Nie jest łatwo dąsać się na kogoś, kto na powitanie częstuje nas uśmiechem i to tak serdecznie, jak gdyby częstował urodzinowym cukierkiem. Musicie wiedzieć, że taki uśmiech jest słodszy od miodku, smaczniejszy od pierniczków polewanych lukrem i sprawia, zapewne pod wpływem czarodziejskiej mocy, że każdy miś, nawet ten smutny, zraniony, a przez to niegrzeczny, powolutku otwiera swoje serduszko i do niego zaprasza. Ze mną było podobnie! Moje serduszko czekało na przyjście gości, całe stęsknione, cieplutkie i ufne. Czekało, jak czeka się na przyjście wiosny, z nadzieją.
Czekało cierpliwie, co u tak niecierpliwego misia jak ja było czymś niezwykłym, nie lada wyczynem, i bez wątpienia zasługiwało na nagrodę. Najpierw pomyślałem, że tą nagrodą mógłby być słoiczek pełen miodu albo paczuszka chrupiących pierników, lecz potem zmieniłem zdanie i stwierdziłem, iż równie dobrze w tej roli sprawdziłby się przyjaciel. A później jeszcze przyszło mi do głowy, że tym przyjacielem mogłaby zostać dziewczynka mieszkająca w domu po drugiej stronie ulicy. Nie wiedziałem, jak ma na imię, nazwałem ją więc Piętaszkiem i postanowiłem zaprosić na bezludną wyspę.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

ODPOWIEDZ

Wróć do „UTWORY DLA DZIECI”