Mam na imię Fasolek i jestem małym pluszowym misiem, choć niektórzy nazywają mnie kotem Czarownicy. Moja historia zaczęła się od oszustwa pewnego dostawcy towaru, który zamiast do sklepu z zabawkami, czyli tam, gdzie zazwyczaj trafiają pluszowe misie, dostarczył mnie do sklepu z produktami dla czarownic. Możecie sobie wyobrazić, jakie było moje zdziwienie, gdy po wygramoleniu się z pudełka, zamiast kolorowych pajacyków, lalek, piłek, klocków i innych pluszaków, ujrzałem całą górę szklanych kul, mnóstwo mioteł, różnej wielkości kociołków, buteleczek z tajemniczymi miksturami, czarodziejskich różdżek, błyszczących peleryn, dziwacznych kapeluszy ozdobionych cekinami i klatek z czarnymi kotami. Tych ostatnich było w sklepie najwięcej. Piętrzyły się prawie pod sam sufit.
- Ten jest jakiś wybrakowany - usłyszałem niezadowolony głos pani Jadzi, właścicielki sklepu. - Jesteś pewien, że to kot?
- O tak! To najnowszy gatunek stworzony dla potrzeb nowoczesnych czarownic! - zapewniał dostawca, przeliczając monety, które otrzymał za dostarczony towar. - Nie pożałuje pani! Te kociaki wszędzie sprzedają się jak świeże bułeczki - dodał.
Potem szybko wskoczył za kierownicę swojej rozklekotanej furgonetki i zanim zdążyłem otrzepać kurz z futerka, samochód zniknął za zakrętem, a ja straciłem ostatnią szansę, aby wyjaśnić nieporozumienie i jak najszybciej dostać się do sklepu z zabawkami.
- Chodź, futrzaku! - warknęła pani Jadzia. - Znajdziemy dla ciebie jakieś miejsce w sklepie.
W pierwszym tygodniu zasiadałem na najważniejszym miejscu, czyli na ladzie, tuż przy wielkiej kasie fiskalnej, która brzęczała głośniej od furgonetki nieuczciwego dostawcy towaru, i przy dorównującej jej rozmiarami drewnianej tabliczce z napisem: "Najnowszy model kota dla najnowocześniejszych czarownic!". Pani Jadzia w wolnych chwilach, czyli wtedy, kiedy nie było klientek w sklepie, uczyła mnie kocich sztuczek - miauczenia na zawołanie oraz robienia kociego grzbietu, tudzież ruszania ogonem na różne sposoby. O ile po tygodniu te dwie pierwsze sztuki opanowałem całkiem nieźle, to ruchy ogonkiem pozostawiały wiele do życzenia.
- Jesteś dziwnym kotem! - powtarzała pani Jadzia, ilekroć zamiast kocimi chrupkami, raczyłem się miodkiem, którego używała do przyrządzania wielu tajemnych mikstur, najczęściej tej na błyskawiczne pojawienie się brodawek na nosie młodych czarownic. - Chciałabym cię jak najszybciej sprzedać, futrzaku! – dodawała, kręcąc głową.
Moje zadanie było proste.
- Zawsze wtedy, gdy w sklepie pojawi się klientka, masz przykładnie miauczeć i prężyć się jak na prawdziwego kota przystało - nakazała pani Jadzia, a ja za każdym razem spełniałem jej życzenie najlepiej jak potrafię.
Szło mi naprawdę świetnie! Miauczałem i robiłem koci grzbiet lepiej od niejednego właściciela czarnego futra, długich wąsów i ogona. Umiejętności aktorskie wyssałem po prostu z mlekiem matki, a właściwie z mlekiem ojca - siwego zabawkarza Antoniego, który z mięciutkiego kawałka pluszu w kolorze lipowego miodu potrafił wyczarować najpiękniejsze zabawki na świecie. Pewnego dnia stworzył mnie i powiedział:
- Narodziłeś się po to, aby dawać radość!
A potem opowiedział mi o sklepie z zabawkami.
- Kiedyś tam pojedziesz - szepnął, układając mnie do snu w koszyczku wyścielonym mięciutką watą.
Pamiętam, że po tych słowach długo nie mogłem zasnąć. Leżałem otulony ciepłą kołderką i wyobrażałem sobie, jak taki sklep wygląda. Na pewno musi być w nim dużo zabawek, a każda jest szczęśliwa, bo wie, że zostanie adoptowana przez dziecko.
Nie płakałem, gdy pewnego dnia w drzwiach naszego domu pojawił się dostawca towaru.
Przyszedłem na świat po to, aby dawać radość, powtarzałem w myślach, gdy zabawkarz Antoni wkładał mnie do niewielkiego brązowego pudła. Jechałem przecież do miejsca, do którego pragnie trafić każda zabawka.
I oto trafiłem do sklepu pani Jadzi, która uwierzyła, że jestem kotem nowej generacji i postanowiła się na mnie wzbogacić.
- Kiedyś stanę się najbogatszą właścicielką sieci sklepów "Wszystko dla czarownic" - mówiła, ucząc mnie nowych kocich sztuczek.
Niestety, żadna z klientek nie była na tyle nowoczesna i bogata, żeby mnie kupić. Wkrótce jako towar nierokujący zysku zostałem przeceniony i wylądowałem w najdalszym kącie sklepu, gdzie wśród kurzu i pajęczyn czekałem na swoją czarownicę.
do następnego
-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
admin@osme-pietro.pl
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
"Wszyscy, którzy zachowali ojczyznę, wspierali ją, pomnażali, mają wyznaczone w niebie określone miejsce, gdzie szczęśliwi rozkoszują się życiem wiecznym".
Cicero "De re publica"
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
"Kot Czarownicy" rozdz. I - "W sklepie"
- Alicja Jonasz
- Posty: 1802
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
- Płeć:
"Kot Czarownicy" rozdz. I - "W sklepie"
Ostatnio zmieniony 05 sty 2021, 20:22 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 2 razy.
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- Lucile
- Posty: 4873
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
- Płeć:
"Kot Czarownicy" rozdz. I - "W sklepie"
Alicjo, świetnie napisane, czytałam z przyjemnością, a co dopiero, kiedy to opowiadanie czyta się dzieciom. Już sobie wyobrażam ile uczuć w nich budzi.
"Robisz" świetną robotę i mam nadzieję, że te urocze opowiadanka kiedyś staną się powszechnie czytane przez liczne grono zachwyconych - i nie tylko - tych najmłodszych.
Pisanie dla dzieci, to jedna z najbardziej wymagających form literatury. Tu nie ma kompromisów; szczerość, prawda i niczym nie ograniczona wyobraźnia.
Serdecznie gratuluję i proszę racz nas kolejnymi.
Pozdrawiam
L
"Robisz" świetną robotę i mam nadzieję, że te urocze opowiadanka kiedyś staną się powszechnie czytane przez liczne grono zachwyconych - i nie tylko - tych najmłodszych.
Pisanie dla dzieci, to jedna z najbardziej wymagających form literatury. Tu nie ma kompromisów; szczerość, prawda i niczym nie ograniczona wyobraźnia.
Serdecznie gratuluję i proszę racz nas kolejnymi.
Pozdrawiam
L
- Alicja Jonasz
- Posty: 1802
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
- Płeć:
"Kot Czarownicy" rozdz. I - "W sklepie"
Luci, w pierwszych słowach chcę Ci podziękować za to, że czytasz to moje bajanie; wiem, gdzie popełniam błąd, lecz pozbyć się go nie mogę; powielam w każdej historii
serdecznie pozdrawiam! 


Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak