• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

"Miś i Czarodziejka" cz. 4 - O tym, co działo się na Targach Książki w Warszawie

Najbardziej wymagająca literatura
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1658
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

"Miś i Czarodziejka" cz. 4 - O tym, co działo się na Targach Książki w Warszawie

#1 Post autor: Alicja Jonasz » 01 kwie 2023, 12:43

fr.1 List
Są takie chwile w życiu misia, kiedy jego serce gubi zwykły rytm i zamiast codziennego "tik - tak" wybija wesołą, skoczną melodię, a nóżki same zaczynają tańczyć, jakby nagle ktoś je zaczarował. Tak właśnie się czułem, gdy pewnego dnia pani Ania oznajmiła:
- Misiu, mam dla ciebie list...
List? Dla mnie? Najprawdziwszy list? Zapakowany w białą kopertę z kolorowym znaczkiem? Z pięknie wykaligrafowanym adresem? Ojej, list!! Hura!! Jeszcze nigdy w życiu takiego nie dostałem!
- Nie otworzysz? - zapytała pani Ania, uśmiechając się do mnie tak, jak tylko ona uśmiechać się potrafi, z czułością i ciepłem.
Oczywiście, że otworzę, ale najpierw nacieszę się tym cudownym uczuciem, które pojawia się we mnie zawsze na widok prezentu. Ciekawe, co jest w środku, myślę wtedy. Najpierw długo na niego patrzę, potem głaszczę pięknie zawiązaną kokardę, delikatnie unoszę i potrząsam nim przez chwilę, aż w końcu otwieram. List, który pani Ania wręczyła mi tego niezapomnianego popołudnia, był dla mnie właśnie takim prezentem. Nie ozdobiono go co prawda kolorową wstążką, jednak z naklejonym w rogu znaczkiem wyglądał równie uroczo i tajemniczo!
- Szanowny Pan Miś Porzucek, Brzeziny... - przeczytała pani Ania adres napisany dużymi, czarnymi literami tuż pod znaczkiem, po czym odwróciła kopertę i ze zdziwieniem dodała: - Pani Wydawca, Lublin...
Kim jest Pani Wydawca? Jak zapewne pamiętacie, moja opowieść o diabliku Olbinie została nagrodzona w ogólnopolskim konkursie literackim na książkę przyjazną dzieciom. Odtąd wiele się zmieniło w moim życiu. Przede wszystkim poznałem ją - Panią Wydawcę, która zaproponowała mi współpracę, a kiedy się zgodziłem, sobie tylko znanymi sposobami zamieniła misiowe słowa w książki. Ach, jakże byłem szczęśliwy! Z dnia na dzień stałem się pisarzem! Musicie wiedzieć, że to ciężka praca i gdyby nie moja Czarodziejka, która wspiera mnie na każdym kroku, pewnie nie dałbym rady napisać już ani zdania. Nic więc dziwnego, że i teraz była ciekawa, co znajduje się w kopercie.
- Ciekawe, co też Pani Wydawca przysłała nam w tym liście... - dochodziła, spoglądając na mnie z zaciekawieniem.
Przemknęło mi przez myśl, że jest to może jakiś nowy przepis na pierniczki albo cienki plasterek pszczelego miodu...
- Misiu, no nie trzymaj mnie w niepewności! - zawołała pani Ania i połaskotała mnie po nosku. - Otwórz wreszcie tę kopertę!
- Bzzz... Bzzz... - odezwała się mucha Bzyczka, która ma zwyczaj pojawiać się w najmniej oczekiwanych momentach i wtrącać swoje trzy grosze.
Tym razem była na tyle zuchwała, że przysiadła na kopercie i spacerując po niej niczym modelka po wybiegu, z gracją i pewnością siebie, zaczęła znaczyć jej białą powierzchnię mnóstwem czarnych kropek, a potem wciskać trąbkę do środka. Tego było za wiele! Machnąłem łapką, chcąc spłoszyć niesfornego intruza, a wtedy list jak liść strącony z drzewa przez jesienny wiatr pofrunął przez otwarte okno do ogrodu...
Ostatnio zmieniony 04 kwie 2023, 17:35 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 1 raz.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

"Miś i Czarodziejka" cz. 4 - O tym, co działo się na Targach Książki w Warszawie

#2 Post autor: eka » 02 kwie 2023, 16:29

Gratulacje!!! :rosa:
I chcę poznać treść listu, koniecznie!!!
Buziaki dla Porzucka!

:)

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1658
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

"Miś i Czarodziejka" cz. 4 - O tym, co działo się na Targach Książki w Warszawie

#3 Post autor: Alicja Jonasz » 02 kwie 2023, 19:01

eka pisze:
02 kwie 2023, 16:29
I chcę poznać treść listu, koniecznie!!!
ja również! :jez:
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1658
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

"Miś i Czarodziejka" cz. 4 - O tym, co działo się na Targach Książki w Warszawie

#4 Post autor: Alicja Jonasz » 03 kwie 2023, 17:51

fr. 2 List
Ojej, ratunku! Zatrwożyłem się nie na żarty, widząc, jak szybuje w powietrzu, zatacza kręgi, a potem ląduje na trawniku, tuż przy nosie psinki Zosi, która, zwęszywszy obcy zapach, postawiła uszy na znak, że gotowa jest bronić podwórka przed nieproszonym gościem, i poczęła głośno szczekać.
- Psinko, nie ruszaj... - zawołała drżącym głosem Czarodziejka. - Nie ruszaj listu...
Niestety, na ratunek było za późno. Psinka Zosia, nieustraszony obrońca podwórka, skoczyła do przodu i schwyciwszy intruza w pysk, pognała w rosnące nieopodal tuje. Byłem zgubiony!
- Misiu, musimy odzyskać list! - zakrzyknęła pani Ania, sadzając mnie na barana. - Zosia gotowa ukryć go tak, że nigdy go już nie znajdziemy!
Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, byliśmy w ogrodzie.
- Gdzie ona się podziała? Psinko... Psinkooo! - wołała Czarodziejka, a ja, siedząc na jej ramionach niczym jeździec na rumaku, z góry starałem się namierzyć uciekinierkę. Na próżno! Psinka ukryła się wśród zieleni tak dobrze, że z wolna zaczęliśmy tracić nadzieję na odnalezienie listu.
- Ach, i co teraz będzie... Mój pierwszy list odfrunął... - westchnąłem zrezygnowany. - Nigdy się nie dowiem, co w nim było...
- Bzzzy... Bzzzy... - przytaknęła ze skruchą mucha Bzyczka.
Ze wstydu cała się zaczerwieniła, tak, że przez chwilę wyglądała jak wygrzana w słońcu poziomka. Biedna Bzyczka... Zrobiło mi się jej żal, pogłaskałem ją więc po skrzydełkach i szepnąłem:
- Trudno...
- Bzzzy... Bzzzy... - zabzyczała z cicha, czerwieniąc się jeszcze mocniej.
Bywa, że ktoś zrobi coś nierozważnego, lecz gdy szczerze żałuje, trzeba mu wybaczyć i dać szansę na naprawienie błędu. Tak też uczyniłem!
- Nie gniewam się na ciebie, muszko! Pomóż nam lepiej szukać psinki Zosi - rzekłem. - Tobie na pewno uda się odnaleźć zgubę...
Na te słowa Bzyczce jakby skrzydełek przybyło.
- Bzzz... Bzzz... - zabzyczała radośnie i niczym samolot odrzutowy pomknęła między tuje.
Wkrótce z gęstwiny dobiegło nas głośne szczekanie zdenerwowanej psinki, a chwilę później ujrzeliśmy wirującą w powietrzu białą kopertę... To mucha Bzyczka odzyskała mój list!
- Muszko, jestem z ciebie dumna! - powiedziała Czarodziejka. - Pamiętaj jednak, że nie wolno zaglądać do listu, który nie jest do ciebie zaadresowany...
Ja tymczasem, nie zwlekając, otworzyłem kopertę i zacząłem czytać:
- Drogi Porzucku, mam nadzieję, że jesteś zdrowy. Zapraszam Cię na Targi Książki, które odbędą się w Pałacu Kultury w Warszawie. Twoja Pani Wydawca...
- Bzzzy... Bzzzy... - pierwsza odezwała się mucha Bzyczka, która uwielbia wycieczki i na samo ich wspomnienie, zawsze zaczyna radośnie przebierać odnóżami. Byłaby już pewnie w połowie drogi po swój ulubiony plecak, w którym przechowuje niezbędne w czasie podróży przybory, gdyby nie pani Ania...
- Musimy to przemyśleć, misiu... - rzekła po chwili milczenia.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

"Miś i Czarodziejka" cz. 4 - O tym, co działo się na Targach Książki w Warszawie

#5 Post autor: eka » 07 kwie 2023, 18:16

Nie ma co się zastanawiać, pani Aniu :)
Jechać! Z Porzuckiem oczywiście.

:rosa:

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1658
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

"Miś i Czarodziejka" cz. 4 - O tym, co działo się na Targach Książki w Warszawie

#6 Post autor: Alicja Jonasz » 07 kwie 2023, 19:38

ach, gdyby to było takie proste...
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1658
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

"Miś i Czarodziejka" cz. 4 - O tym, co działo się na Targach Książki w Warszawie

#7 Post autor: Alicja Jonasz » 07 kwie 2023, 19:44

fr. 3 Sekret
Przemyśleć? Jak to? Nie wyobrażałem sobie, że nie skorzystamy z tego zaproszenia. Koniecznie musimy pojechać na Targi Książki do Warszawy! Co prawda nie miałem pojęcia, jak takie targi wyglądają, ale czułem, że jest to ważne wydarzenie w życiu każdego pisarza i ja powinienem również wziąć w nim udział.
- Musimy to przemyśleć... - powtórzyła pani Ania, z uwagą przyglądając się zaproszeniu. - Tam będzie mnóstwo ludzi... Żywy, pluszowy miś może wzbudzić ogromną sensację - dodała wyraźnie zatroskana. - Nie chcę cię stracić, Porzucku...
Ach, no tak, zapomniałem o czymś bardzo ważnym! My zabawki musimy przestrzegać kilku zasad, a z nich najważniejsza jest jedna: maskotkom nie wolno w obecności ludzi mówić ani się poruszać. Jest to sekret znany nielicznym, najczęściej istotom, które legitymują się umiejętnościami magicznymi, czyli na przykład czarodziejkom. Biada zabawce, która złamie tę zasadę!
- Misiu, chcę, żebyś wiedział, że jestem po twojej stronie - powiedziała Czarodziejka, biorąc mnie na ręce. Pachniała pięknie i była tak cieplutka, że od razu poczułem się lepiej. - Obiecuję, że wymyślę coś, abyś mógł wziąć udział w Targach Książki. A czy wiesz, czym są takie targi? - zapytała z uśmiechem.
Nie wiedziałem, ale czułem, że ja, miś Porzucek - pisarz z Brzezin, powinienem pojechać do Warszawy i wreszcie poznać Panią Wydawcę, zwiedzić Pałac Kultury i Nauki, i w ogóle zobaczyć te wszystkie zabytki stolicy, o których opowiadała na lekcjach pani Ania.
- Podczas takich targów spotykają się ludzie kochający książki, a więc ci, którzy je piszą, tworzą, ilustrują i czytają.
Spotkam więc autorów swoich ulubionych książek i będę mógł poprosić ich o autograf? A zdjęcie... ciekawe, czy zgodzą się na wspólne zdjęcie z fanem ich twórczości? Ojej, byłoby cudownie mieć i autograf, i fotkę! A może i mnie ktoś poprosi o autorską dedykację? Psinka Zosia pękłaby z zazdrości... Ach, jedźmy na te targi jak najszybciej, najlepiej jeszcze dzisiaj! Będę udawał misia maskotkę pierwszorzędnie! Nie pisnę ani słowa, ani też się nie poruszę! Obiecuję!
- Misiu, jak ty sobie to wyobrażasz? - zdziwiła się Czarodziejka. - A kto zaprezentuje twoją książkę? Kto porozmawia z czytelnikami?
Hm, myślę, że moja Czarodziejka zrobi to najlepiej, ale czy się zgodzi? Słyszałem kiedyś, że niektórzy pisarze mają swojego agenta, czyli kogoś, kto zajmuje się ich sprawami, kiedy oni są zajęci pisaniem kolejnej książki. Czarodziejka jako agentka misia Porzucka? Hm, to wspaniały pomysł!
- Nawet o tym nie myśl! - zaprotestowała, sadzając mnie na żywopłocie, aż kolczaste gałązki pokuły mnie w pupę.
Wiedziałem, że wcześniej czy później się zgodzi, tylko muszę nad tym nieco popracować...
- Jako agentka powinnam mieć udział w zyskach ze sprzedaży twojej książki... - zaproponowała już po chwili. - Co ty na to, misiu? Czy jesteś gotowy podzielić się ze mną? - dopytywała, próbując ukryć skrzące się w oczach chochliki, jednocześnie kąciki jej ust podejrzanie drżały.
Skąd to pytanie? Czy moja Czarodziejka nie wie, że jestem gotowy oddać jej wszystko, zyski ze sprzedaży książki również? Cóż mi po pieniądzach, jeśli nie mógłbym dzielić ich z kimś, kto jest najbliższy mojemu sercu? Eh, jak ona w ogóle może w to wątpić...
Posmutniałem... Świat w jednej chwili stał się szaro - bury, a radość z wyjazdu prysła jak bańka mydlana.
- Porzucku, no coś ty! Tylko się z tobą droczę! - Roześmiała się, drapiąc mnie za uszkiem, ja zaś zaczerwieniłem się od stóp aż po sam czubek głowy.
Co ona ze mną wyprawia, pomyślałem, ciesząc się, że mam gęste, brązowe futro, dzięki któremu w takich momentach jak ten mogę ukryć podobieństwo do ćwikłowego buraczka.
- Bycie agentką misia - pisarza to dla mnie zaszczyt! Pakuj się, jutro jedziemy do Warszawy! - zawołała i już jej nie było...
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

"Miś i Czarodziejka" cz. 4 - O tym, co działo się na Targach Książki w Warszawie

#8 Post autor: eka » 08 kwie 2023, 19:01

:) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :)

Ciepłych, Misiowych Świąt, Czarodziejko :rosa:
Uśmiech i miodek dla pisarza z Brzezin : )

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1658
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

"Miś i Czarodziejka" cz. 4 - O tym, co działo się na Targach Książki w Warszawie

#9 Post autor: Alicja Jonasz » 09 kwie 2023, 12:02

Dziękuję, eko :rosa:
Pozdrowię misia Porzucka i Czarodziejkę! :) W najbliższe wakacje będę w Brzezinach i spotkam się z nimi. Wesołych Świąt :buq:
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1658
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

"Miś i Czarodziejka" cz. 4 - O tym, co działo się na Targach Książki w Warszawie

#10 Post autor: Alicja Jonasz » 10 kwie 2023, 11:30

fr. 4 Podróż
Gdy tylko pani Ania zgodziła się jako moja agentka pojechać na Targi Książki do Warszawy, od razu rzuciłem się w wir przygotowań. Spakowałem do walizki autorskie egzemplarze książek, promocyjne naklejki i zakładki, a także moją czarną, motocyklową ramoneskę, bez której nigdzie się nie ruszam. W boczne kieszenie wsunąłem słoiczek najprzedniejszego miodu z pasieki dziadka Wieśka oraz pudełko cynamonowych ciasteczek, które Czarodziejka upiekła specjalnie na tę okazję.
- Poczęstujemy nimi czytelników twoich książek - oznajmiła, wycinając foremką ciasteczka w kształcie misia i układając je w równiutkim rzędzie na blaszce.
W piekarniku ciastka zarumieniły się na złoty kolor i pachniały tak ślicznie, że miałem ochotę od razu je schrupać, ale pani Ania pogroziła mi palcem na znak, żebym nie był łakomczuchem.
- Rozboli cię brzuszek - powiedziała - i jutro, zamiast do stolicy, pojedziemy do lekarza...
Jutro nadeszło szybko. Obudziłem się skoro świt. Świat pachniał wiosną i cynamonowymi ciasteczkami, lecz ja byłem tak przejęty wyjazdem, że nie myślałem ani o kołyszących się na wietrze bzach, śpiewie ptaków czy uśmiechającym się do mnie słoneczku, ani też o śniadaniu, które nie mogło doczekać się misia w kuchni. Kręciłem się w tę i we w tę, niecierpliwie wyglądając pani Ani, która tego ranka jak na złość stroiła się wyjątkowo długo, a kiedy już przyszła, piękna i pachnąca, zmierzyła mnie od stóp do głów i zawołała:
- Misiu, ty nie jesteś jeszcze gotowy?!
Nie jestem gotowy? Owszem, jestem! W czasie podróży przegryzę ciasteczko, na nieuczesane futerko zarzucę ramoneskę, a umorusaną miodem łapkę schowam do kieszeni albo owinę chusteczką...
- A co ze śniadaniem? Przecież wiesz, że z pustym brzuszkiem nie powinieneś ruszać w drogę... - mówiła z wyrzutem w głosie. - A to futerko? Misiuuuuu...
Jedźmy już! Niecierpliwiłem się coraz bardziej, a jednocześnie chciałem, żeby była ze mnie zadowolona, więc szybciutko poturlałem się po wilgotnym od rosy trawniku. Po takiej kąpieli futerko błyszczało w słońcu, a przyozdobione sosnowymi igiełkami pachniało żywicą jakby nie należało do pluszowego misia, ale było pięknym, sosnowym lasem. Jestem gotowy do podróży!
- Pani Wydawca bardzo się zdziwi, gdy zamiast misia zobaczy przed sobą sosnową choinkę! - Roześmiała się Czarodziejka na mój widok. - Porzucku, ja wiem, że jesteś już dużym misiem i potrafisz sam o siebie zadbać, lecz tym razem pozwól mi zatroszczyć się o twój artystyczny wizerunek - dodała i zaczęła obierać moje przemoczone futro z igiełek, a potem umyła mnie, uczesała i zawiązała pod szyją apaszkę. Czarna, skórzana ramoneska ze srebrnymi suwakami dopełniła całości. Wyglądałem przebojowo! Pani Ania była mną zachwycona, mucha Bzyczka także, a psinka Zosia o mało nie pękła z zazdrości.
- Ruszamy na podbój Warszawy! Misiu, zapnij pasy! - zawołała Czarodziejka i nacisnęła pedał gazu.
Silnik zawarczał, a mnie przez chwilę zdawało się, że kieszonka w ramonesce zabrzęczała po muszemu.
- Bzzzy... Bzzzy...
Samochód sunął po szosie gładko. Patrzyłem na przemykające za oknem krajobrazy i rozmyślałem, jak to będzie, gdy dotrzemy na miejsce i spotkamy Panią Wydawcę oraz czytelników moich książek.
Pani Ania nuciła piosenkę, której melodia przypomniała mi wycieczkę do Muzeum Zabawy i Zabawek w Kielcach. Ach, to były cudowne czasy! Na samo ich wspomnienie moje serduszko drżało radośnie! Wracaliśmy do Brzezin w wyśmienitych nastrojach, śpiewając i śmiejąc się wniebogłosy, a bagażnik pękał od prezentów. W jednym pudełku leżały dyplom i nagroda dla misia - pisarza za wyróżnienie w konkursie literackim, a w drugim, nieco większym, keyboard dla misia - kompozytora. Uwielbiam grać na tym instrumencie! Nie są to co prawda organy Hammonda, które widziałem w muzeum, ale kiedy naciskam klawisze, czuję się wyjątkowo. W jednej chwili, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, staję się lekki niczym motylek i wydaje mi się, że mógłbym tak jak on tańczyć nad łąką pełną kwiatów. Westchnąłem i nagle... do moich uszu doleciał jakiś dźwięk – ni to szelest motylich skrzydeł, ni to brzęczenie pszczółek... A może jedno i drugie? Znieruchomiałem...
- Bzzzy... Bzzzy... - Rozległo się znowu, a ja byłem już pewien, że tajemniczy dźwięk dobywa się z kieszonki ramoneski.
Znałem to brzęczenie doskonale! Tak, to musiała być ona - mucha Bzyczka...
- Miałaś zostać w domu... - pisnąłem, spoglądając w stronę Czarodziejki, która właśnie kończyła nucić drugą zwrotkę piosenki, i wydawała się być tak tym zajęta, że w ogóle nie zwracała na mnie uwagi. - Siedź cicho... ciiiiichoooo... ciii...
- Bzzzy... Bzzzy... - odezwała się potulnie kieszonka, a ja o mało nie wrzasnąłem z wściekłości, lecz w ostatniej chwili zatkałem łapką pyszczek.
- Misiuuuu, czy wszystko dobrze? - zapytała zatroskana pani Ania. - Za kilka kilometrów będzie stacja benzynowa, tam się zatrzymamy i zjemy co nieco...
Pomysł ze zjedzeniem "co nieco" widocznie bardzo przypadł do gustu pasażerce na gapę, bo zaczęła pobrzękiwać z cicha, nic nie robiąc sobie z moich uwag. Cała mucha Bzyczka...
- Znowu ją zabrałeś, prawda?
Wiedziałem, że obecności tej małej dokucznicy nie da się długo utrzymać w sekrecie.
- Zabrałeś ją, mimo że ostatnio narozrabiała? - Pani Ania nie dawała za wygraną. Dopytywała, próbując ukryć zdenerwowanie.
"Ostatnio" oznaczało naszą wycieczkę do muzeum. Mucha Bzyczka przeszła wtedy samą siebie.
Byłem niewinny, ale jak to wytłumaczyć komuś, kto uparł się, że jest inaczej. Milczałem więc, a Czarodziejka drążyła dalej:
- Kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć?
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

ODPOWIEDZ

Wróć do „UTWORY DLA DZIECI”