W starej szafie- tekst poprawiony
W starej szafie wiele można znaleźć, a może nawet wszystko:
Stary dziennik - na pierwszej stronie tata poszedł kury zamknąć.
Gumofilce potem zostawił w piwnicy. Lubił porządek.
Dla P. byłam nijaka, bezbarwna.
Z D. też skończyło się rozstaniem, bo krów nie umiałam doić.
Nawet słownik wujka Stasia pozostał z
nazewnictwem łacińsko-polskim z chirurgii operacyjnej.
Oj, łezka się kręci, bo wiecznym piórem
własnoręcznie w esy floresy i wygibasy zapisany.
O! I akt małżeństwa. Niestety pusta okładka.
Jeszcze kronika rodzinna – nieco zaniedbana, prawie bez wpisów, jakby gospodarzy zabrakło.
Stara szafa... Czasem drzwi w niej zaskrzypią, czasem mocniej się otworzy.
Może to wuj Staś przyszedł po słownik? Tata szuka gumofilców? Czy D. chce przeprosić za krowy?
Teraz szafa jest pusta, a ja nadal pełna niczym stara torba już niemodna.
Każdy będzie miał ją w nosie.
Kto poleci na wysłużoną, niewartą nawet spojrzenia złodzieja.
-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
admin@osme-pietro.pl
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
"Wszyscy, którzy zachowali ojczyznę, wspierali ją, pomnażali, mają wyznaczone w niebie określone miejsce, gdzie szczęśliwi rozkoszują się życiem wiecznym".
Cicero "De re publica"
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
Z konfesjonału rodzinnego
-
- Posty: 884
- Rejestracja: 21 wrz 2013, 20:30
Z konfesjonału rodzinnego
wszystko ciekawe co opisałaś z nerwem. osobiście ten wuj Staś mnie zaintrygował swoją nietuzinkowością. bo słownik pewnie do rozkładania jolek był potrzebny.
a krowy tylko dla koneserów życiodajnego chowu. poetki raczej nie potrafią doić ni z cycków, ni z portfeli facetów. chociaż każda reguła ma wyjątki.

-
- Posty: 953
- Rejestracja: 28 maja 2018, 13:09
Z konfesjonału rodzinnego
Zimny grogu dzięki. Wujek w przeciwieństwie do taty poszedl w wielki świat skonczyl medycynę zrobil docenturę a słownik po nim tez został. Niesamowity umysł. Lubil kotlety mojej mamy swieżutenkie schaboszczaki. I przyjeżdżał extra autem co w prlu wzbudzało powszechny respekt i podziw wśród miejscowych. Przyjezdzal po wałówki tak zwane. Mieso tak bezcenne w tamtych czasach lądowało w psiej misce w jego mieszkaniu na Brudnie w Warszawie. Gdy mama kiedys to zobaczyła wujek przestał dostawać wałówki. Ponoć mial duże kompleksy ze ze wsi pochodził. W sumie biedny człowiek nieszczesliwy ale każdy coś ma nawet doktor medycyny.