• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Faza Morfeusz

Opowieści pisane prozą - nie powieści
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
biegnąca po fali
Posty: 2550
Rejestracja: 08 kwie 2016, 18:24

Faza Morfeusz

#1 Post autor: biegnąca po fali » 09 wrz 2024, 11:28

To tylko sen. Tylko sen. Posterunkowy Adam Skiba próbował otrząsnąć się z mary, ale obrazy nie znikały sprzed oczu, a w uszach pobrzmiewało ujadanie psów. Dziesiątek. Setek. Tysięcy najróżniejszych ras i maści psów i suk zalewających korytarze, schody i pokoje redakcji ogólnokrajowego dziennika Głos narodu. Głos ten pozostawał w owej chwili zagłuszony czy może trafniej będzie powiedzieć zaszczekany. A osobniki przeznaczone do jego rozpowszechniania zapędzone w kąt czy może raczej kąty, nienawykłe do upychania w nich ciał. Tym bardziej tak rozedrganych i ze znacznie podwyższonym ciśnieniem. Co groziło wybuchem, w najlepszym razie paniki, gorzej gdyby doszło do wybuchu gniewu i utraty samokontroli u podnieconych zapachem strachu czworonogów. Wtedy to dopiero by się działo.



Posterunkowy, który panicznie bał się psów oddelegowany do akcji z powodu braków kadrowych stał pośrodku tej zgrai, wymachując pogryzioną pukawką w kolorze jadowitego różu, a po każdym pociągnięciu za spust zamiast oczekiwanych pocisków wyskakiwały z niej kolorowe bańki, o krótkiej żywotności albowiem rozbijały się zaraz o któryś z psich pysków w których połyskiwały wyszczerzone kły. Pracownicy redakcji stali się niejako zakładnikami psiej bandy. Stał się nim również posterunkowy Skiba, który z samego serca piekła wzywał posiłki, a przede wszystkim negocjatora czytaj behawiorysty, któremu być może uda się dotrzeć do sumień rozwścieczonej hordy i tym samym uwolnić choćby część zakładników.



Sen nie sen. Skiba sam już nie wiedział. Chciało mu się siku, a to powinno było przerwać sen i poprowadzić bose stopy człapiącym krokiem prosto do łazienki. Nic takiego jednak się nie działo. Akcja stanęła w miejscu. Psy ujadały, dziennikarze wypełniali puste dotąd kąty, a posterunkowy strzelał mydlanymi bańkami, modląc się do pęcherza o jeszcze odrobinę cierpliwości.



Zamiast behawiorysty w redakcji pojawiła się pielęgniarka. Mocno nietrzeźwa, w zmiętym fartuchu i z cewnikiem w dłoni. Energicznie wymachując podpiętym do niego workiem na moment skupiła na sobie uwagę agresorów i to wystarczyło, by jeden z pismaków wyskoczył przez otwarte okno. Posterunkowy skądś wiedział, że facet nazywał się Ptak. Niestety nazwisko nie czyniło go latającym czego musiał być nie do końca świadom w każdym razie lot okazał się krótki, ostro pikujący, a ziemia twarda aczkolwiek gotowa bez sprzeciwu przyjąć jego doczesne szczątki.



Sen. Sen. Śni się złe, ale wystarczy się obudzić, a wszystko minie. Chyba że tylko się śni, że się śni, a to jawa. Czyli że śni się jawa? To w ogóle możliwe? Posterunkowy gubił się w rozważaniach i chyba myślał głośno, bo pielęgniarka rzuciwszy cewnik psom na pożarcie pozwoliła sobie podzielić się z nim swoją opinią na ten temat.



- Panie posterunkowy - zaczęła skrzeczącym głosem, wzbogaconym o pijackie czknięcia. - Pan posterunkowy się nie obudzi, bo to już sen wieczny. Sama pana na SORze przyjmowałam. Trzy rany postrzałowe. Dwie brzucha i jedna głowy. Tam nie było co zbierać. Nawet jakby tam w brzuchu dobrze połatali, to i tak łeb by nie działał, bo mózg uszkodzony z tendencją do umierania. I tak żeś se pan umierał któryś dzień aż w końcu pana odłączyli i po krzyku.



- Po krzyku?



- No po krzyku. - tu teatralnie rozłożyła ręce. - Choć tego krzyku to za dużo nie było. Tylko jakiś pański kolega się ciskał, bo podobno sporo kasy pan mu wisiał i teraz ta kasa poszła się jebać. Albo może w inne miejsce poszła. Sama już nie wiem. Ruch był wtedy straszny, bo jakiś dziennikarzyna psa pogryzł na ulicy i ten z kumplami wrócił i do rzezi doszło. Panie, wszystko do nas zwozili. I dziennikarzy i policjantów i psy i hycli. Rany szarpane, postrzałowe. Jeden nawet oknem wyskoczył. Redaktor chyba.



- Ale to się teraz dzieje. Teraz, tutaj.- przerwał jej Skiba.



- Nieeee. To już przeszłość. Czas przeszły, dokonany.



- Pani jest pijana i bredzi!



- Nie bardziej pijana niż pan martwy! - Tu zaśmiała się skrzekliwie i wyciągnęła z kieszeni fartucha niedopitą małpkę. - Pan się z tym pogodzi. Musowo. Innej opcji nie ma.



- Ale zaraz, zaraz... Skoro podczas napaści psów na redakcję leżałem już w szpitalu, to co ja tu teraz robię? Przecież mnie tam nie było. Łżesz, pijaczko. Łżesz, tylko jeszcze nie wiem po co.



- A niby po co miałabym łgać? Ja teraz szczęśliwy człowiek jestem. Już nic nie muszę. Piję, a kac mnie nie dotyczy i były mąż mnie już nie dotyczy i nie nęka. I do roboty nie muszę chodzić... Idylla.



Pan po prostu żeś wszedł do archiwum i nie tę szufladkę otworzył. Rekwizyt się zgadza boś pan w burdelu do dziwek bańkami strzelał. Pod przykrywką. Że niby klient. No. I żeś się pan teraz pomylił i wszystko się pojebało i ja tego nie będę sprzątać. Ja już swoje zrobiłam.



- No dobrze. Ale skoro ja nie żyję, to i pani nie żyje.



- No raczej - prychnęła kobieta.



- A co, że tak z buta spytam spowodowało to, że jedziemy teraz na jednym wózku?



- Eeee. Takie tam. Nic wielkiego. Tętniak aorty. Pękł kiedy upadłam. Kiedy spadłam. Ze schodów na półpiętrze. Takie to strome i śliskie. Niepojęte jakie to pułapki wszędzie. I to człowiek człowiekowi tak robi.



Na szczęście tu też jest monopolowy. I dają na zeszyt. Taki w niebieskiej okładce. I długopis też jest niebieski. I flaszki.



- A jak zamknę tę szufladę to co?- dopytywał posterunkowy.



- To się inna otworzy. Albo i nie. I będziesz pan stał pośrodku niczego i z niczym. Tak że gorąco odradzam. Pan poszuka tego burdelu. To akurat łatwo znaleźć, bo raz, że jęki słychać, a dwa, że zawsze niedomknięta jest. Ta szuflada. Jak usta dziwek w których a to lizak, a to guma... i steki kłamstw. Pan też lubi ich słuchać, prawda? Chłop jest jak dziecko. Słyszy co chce i jeszcze w to wierzy! - Tu wybuchła śmiechem i śmiała się dotąd aż jeden z psów nie przycisnął jej do ziemi ciężarem dorodnego bernardyna.



- Pan zabierze tego psa!



- A po co? Nie umiera się dwa razy. Zresztą, to przecież sen. Sen z którego wypadałoby się obudzić. - to powiedziawszy zaczął bić się po twarzy. Głośne plaśnięcia rozwścieczyły psy. Posterunkowy nie zwracał jednak na to uwagi. Nie ustawał w swoich wysiłkach jakby chciał się obudzić za wszelką cenę. Nawet kosztem utraty twarzy.



- Budzimy się, budzimy! - krzyczał, choć nikt przecież nie spał. - To tylko sen. Śni się złe, a złe boi się światła. Otwórzcie oczy.



Otwarły się, ale pyski psów. I zaraz potem rany zbitych po kątach ludzi. Ile tam było pisku i krzyku. Ile nadziei w oczach ofiar gdy do środka z komendantem policji na czele wpadła grupa hycli ze sprzętem do odławiania. Wszystko to jednak na nic. Psy , które znalazły się w potrzasku, nie mając już nic do stracenia poszły na całość. Posterunkowy, który bezskutecznie próbował przerwać ten koszmar, odpuścił na moment samobiczowanie, ale starając się wyłowić z kłębowiska postać pielęgniarki, natrafił jedynie na jej pijany czepek. Ten slalomem odprowadzał właścicielkę do drzwi i tam też postanowił dostać się Skiba. Co prawda nie miał czepka, ale był za to w posiadaniu pęcherza, który to kategorycznie domagał się opróżnienia. Nawet kosztem zalania bielizny. Pościeli. Okładki ogólnokrajowego magazynu na której on sam - posterunkowy Adam Skiba widniał opasany żałobnym kirem.



To był numer z zeszłego tygodnia. Posterunkowy wpatrywał się niego jak zahipnotyzowany, próbując zrozumieć sens zapisanych pod zdjęciem słów. Śmierć. Śmierć. Nie poniósł żadnej śmierci. Ta pijana pielęgniarka, ona się myli. I ci dziennikarze. I te psy, które z niewiadomych powodów postanowiły go jednak oszczędzić.



To tylko sen. Śni się sen, a może to jawa się śni. Może zresztą śni się wszystko. My się śnimy. Komuś większemu od nas. Komuś kto ma chore fantazje. Śni się śmierć i strach się śni. I tylko te dziwki z niedomkniętej szuflady są prawdziwe. Posterunkowy Adam Skiba w swojej życiowej roli klienta burdelu też jest prawdziwy. I bańki z różowej pukawki są prawdziwe i głos, który mówi - Idź - ten to dopiero jest prawdziwy. I na tyle przekonywujący, że posterunkowy idzie. Drogą, która się śni, koledze, od pożyczonej kasy Idzie szukając toalety albo chociażby krzaków. Niestety . Z każdej strony tylko mury. U góry skrawek nieba z mocno grzejacym slońcem. Wszystko parzy. Ściany parzą. Bruk parzy. Nawet powietrze. Napiłby się. Może po to właśnie idzie do kolegi. Kolegi któremu się śni. Albo może to on o nim śni. Może śnią się sobie nawzajem i dlatego tym bardziej nic z tego nie będzie. Nie będzie picia ani zwrotu kasy, bo kiedy sny nachodzą na siebie zaciera się czas i miejsce i sens się gubi i droga do jawy. Więc będzie tak szedł z pustymi ustami i pełnym pęcherzem aż się wypali ten żar. I czas. A wtedy zamarznie. Po raz pierwszy, ale nie ostatni. Przechodzień. Przechodni. Jak przechodne jest życie i śmierć. Młodość i uroda. Mijają się w drzwiach i na ulicy. Na jawie, która się śni. I w snach, które się jawią gdy głowę kładziesz z całym bagażem niewypowiedzianego bo wstyd, bo strach. Bo cicho sza, bo jeszcze wiatr pochwyci, rozgada i wszystko się wyda.
i przeszłość
dopóki widać ślady

AS...


za zamknięciem powiek wolność
o której nie umiem myśleć

witka

Awatar użytkownika
eka
Posty: 17656
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Faza Morfeusz

#2 Post autor: eka » 09 wrz 2024, 16:35

biegnąca po fali pisze:
09 wrz 2024, 11:28
Głos narodu.
W tytułach czasopism wszystkie wyrazy (oprócz spójników i przyimków) piszemy wielką literą.
biegnąca po fali pisze:
09 wrz 2024, 11:28
Głos ten pozostawał w owej chwili zagłuszony{,} czy może trafniej będzie powiedzieć: zaszczekany.
biegnąca po fali pisze:
09 wrz 2024, 11:28
A osobniki przeznaczone do jego rozpowszechniania zapędzone w kąt, czy może raczej w kąty nienawykłe do upychania w nich ciał, tym bardziej tak rozedrganych i ze znacznie podwyższonym ciśnieniem.
biegnąca po fali pisze:
09 wrz 2024, 11:28
Co groziło wywołaniem w nich (w najlepszym razie) paniki, ale gorzej byłoby, gdyby doszło do wybuchu gniewu i utraty samokontroli czworonogów, podnieconych zapachem strachu.
Ewka, wrócę, bo teraz muszę wyjść. Ciekawie to oniryczne opko się zapowiada :)

Awatar użytkownika
eka
Posty: 17656
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Faza Morfeusz

#3 Post autor: eka » 10 wrz 2024, 17:52

no to jestem z powrotem : )

Fajne, taki mix miejsc i bohaterów. Majestat śmierci ubrudzony totalnie : ) Zdolniacha z Ciebie.
A i funeralny wątek intrygująco poprowadzony. Można kupić na krótką chwilę, po oderwaniu od twardej materii, która wyewoluowała życiem. Skąd wpadłaś na te psy? Redaktorów? Hi, hi...

Nie mam nic przeciwko temu, że my live to tylko sen, a po nim się obudzę, w lepszej, już nie onirycznej rzeczywistości : )))
Pozdrawiam : )

:kofe:

(dobre opko, ale korekta mocno by się przydała)

Awatar użytkownika
biegnąca po fali
Posty: 2550
Rejestracja: 08 kwie 2016, 18:24

Faza Morfeusz

#4 Post autor: biegnąca po fali » 10 wrz 2024, 22:54

Ewo, no korekta koniecznie. Wiadomo.
A jeśli chodzi o redaktorów i psy... Na innym portalu obdarowujemy się dziwnymi zestawami na podstawie których piszemy konkursowe opowiadania. Mój zestaw przedstawiał się następująco:
Postać - pijana pielęgniarka
Zdarzenie - psy opanowują redakcję ogólnokrajowego dziennika 😄
Jakoś trzeba to było posklejać do kupy.
Dzięki!
i przeszłość
dopóki widać ślady

AS...


za zamknięciem powiek wolność
o której nie umiem myśleć

witka

Awatar użytkownika
eka
Posty: 17656
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Faza Morfeusz

#5 Post autor: eka » 12 wrz 2024, 17:10

Aaa... już wiem, dzięki :)
Świetnie Ci się udało wczepić je w całość.

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”