• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Zupa

Opowieści pisane prozą - nie powieści
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Hardy
Posty: 1353
Rejestracja: 06 sie 2017, 14:32
Płeć:

Zupa

#1 Post autor: Hardy » 15 lut 2019, 22:42

(fragment)

– Wiecie co, chodźmy wreszcie na tę węgierską zupę. Koti pewnie ma już gotową. Zimno się zrobiło.

Kiedy idziesz na proszoną kolację, najważniejsze, aby nie przyjść za wcześnie, ale też nie za późno. Przyszliśmy do Katalin i Ferenca dokładnie na czas.

– O, a ja zwać was chacieła. Uże sup gatow. – Koti na nasz widok uśmiechnęła się szeroko. Szkolny, łamany język rosyjski pozwalał nam rozmawiać ze sobą.
– A kakoj to sup? – Pociągnąłem z lubością organem powonienia. Zapach całkiem, całkiem. Tylko podobno Węgrzy mocno doprawiają. – Nie sliszkom ostryj?
– A szto ty, Zdis. Slegka. – Ferko zaprzeczająco pokręcił głową. – Sawsiem slegka. Sup charoszij, tradicjonnyj wengierskij sup.
– No to co, siadamy. – Zatarłem dłonie i spocząłem na krześle. – Zapach całkiem, całkiem. Porządnie zgłodniałem. Te kiełbaski z ogniska tylko pobudziły mój apetyt.

Katalin przyniosła wazę i zaczęła nam nalewać gęstą, gorącą zupę. Zobaczyłem w niej kawałki mięsa, cebuli, czerwonej papryki, ziemniaki i coś jeszcze.
– Kati, kak po waszemu etoj sup? Kak nazywajetsia?
– Gujaszlewesz.
– Kak?
– G u j a sz l e w e sz – przeliterowała. – Kratko „gujasz”, kak u nas nazywajetsia pastucha. Bo eto ich tradicjonnyj sup. Prijatnowo appetita, mai darogije.

Zapach drażnił nozdrza. Pierwszy zanurzyłem łyżkę w zupie, wziąłem ją do ust i przełkną…ołem! Oczy mało mi z orbit nie wyskoczyły. Nie mogłem chwycić oddechu ani zamknąć ust. Piecze! Pali! Ogień piekielny w środku!

Wyskoczyłem z krzesła jak z procy, mało stołu nie przewracając.
– Woo… wody – wydusiłem wreszcie z siebie.
Oż wy! To ma być ta węgierska „wcale nieostra zupa”?! To jaka jest ostra?! Chyba Feri czuł pismo nosem, gdyż już czekał z wodą, ale gęba śmiała mu się od ucha do ucha. A niech was kule armatnie biją!
Chwyciłem od niego szklankę, wypiłem duszkiem…
– Jeszcze! Jeszczio!
Dopiero druga porcja wody złagodziła piekielny ogień w moim przełyku i żołądku. Złapałem wreszcie oddech, przetarłem dłonią załzawione oczy.
– Ba.. ardzo dobra. – Wolno wypuściłem powietrze z płuc, odruchowo chwytając się za gardło. – Naprawdę świetna – powtórzyłem, uśmiechając się zachęcająco do naszej trójki. A to cholery, żadne z nich jeszcze nie spróbowało zupy, tylko wpatrywali się we mnie, trzymając puste łyżki nad talerzami. Jeszcze buzie pootwierali, jakby jakie dziwadło dojrzeli.

O nie. Nie dam się… a i „ci znad talerzy” niech też posmakują „gulyasleves, tradycyjną węgierską zupę pusztańskich pasterzy bydła”. Nie pozbawię ich tej przyjemności.
Przezornie nalałem do dzbanka wodę, stawiając go przed swoim talerzem. Nabrałem ociupinkę zupy i przełknąłem, od razu popijając wodą. Wykazałem się siłą woli… jakoś przeszło. Odczekałem, aż przestało mnie palić.
– Co tak patrzycie? Nigdy w życiu jeszcze takiej nie jadłem. Bierzcie się za zupę, na pewno jej nie zapomnicie. Koti się sprawiła. – Odwróciłem się do niej. – Sup, ho, ho! Dzięki, spasiba.

Ani jednym słowem nie skłamałem. I na pewno ta gulyasleves pozostanie mi w pamięci na długo, o ile nie do końca moich dni. Niestety, moje gwałtowne ruchy, po spróbowaniu zupy jako pierwszy, ostrzegły ich. Nabrali na łyżki tylko ledwie-ledwie i od razu zarekwirowali mi dzbanek z wodą. Co za cholery! Nie dość, że poświęciłem się dla nich jak książęcy kucharz, próbujący każdej potrawy w obawie przed próbą otrucia pana, to jeszcze i odtrutkę mi zabrali.
Na szczęście wody w kranie nie brakowało. Łyżka po łyżce, małymi łyczkami zjedliśmy. Pod koniec nawet zacząłem odczuwać smak zupy. Człowiek to takie zwierzę, że potrafi przystosować się do każdego jedzenia i jeszcze odczuwać w tym przyjemność.
Ostatnio zmieniony 18 lut 2019, 15:04 przez Hardy, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Zupa

#2 Post autor: eka » 17 lut 2019, 14:04

Hardy pisze:
15 lut 2019, 22:42
„gulyasleves, tradycyjną węgierską zupę pusztańskich pasterzy bydła”.
- pokorę budzi owo miano, ach puszta, puszta - wspomnienia się ruszta:)

Fajne. masz dar relacjonowania realu. Obrazowo.
Pozdrawiam:)

Awatar użytkownika
Hardy
Posty: 1353
Rejestracja: 06 sie 2017, 14:32
Płeć:

Zupa

#3 Post autor: Hardy » 17 lut 2019, 19:18

eka pisze:
17 lut 2019, 14:04
Hardy pisze:
15 lut 2019, 22:42
„gulyasleves, tradycyjną węgierską zupę pusztańskich pasterzy bydła”.
- pokorę budzi owo miano, ach puszta, puszta - wspomnienia się ruszta:)

Fajne. masz dar relacjonowania realu. Obrazowo.
Pozdrawiam:)
Mnie pokory nauczyło nie miano, a osobisty, fizyczny odbiór ostrości zupy ;)
Byłaś w puszcie?
Dzięki, również pozdrawiam :)

szczepantrzeszcz
Posty: 554
Rejestracja: 28 lis 2016, 22:03

Zupa

#4 Post autor: szczepantrzeszcz » 24 lut 2019, 22:17

Ale mi apetytu narobiłeś.

Tylko takiego specjału winem popijać nie można, za to godzinę później smak wina staje się tym własciwym smakiem napoju, który bogowie piją.

Awatar użytkownika
Hardy
Posty: 1353
Rejestracja: 06 sie 2017, 14:32
Płeć:

Zupa

#5 Post autor: Hardy » 25 lut 2019, 09:31

szczepantrzeszcz pisze:
24 lut 2019, 22:17
Ale mi apetytu narobiłeś.

Tylko takiego specjału winem popijać nie można, za to godzinę później smak wina staje się tym własciwym smakiem napoju, który bogowie piją.
Będę pamiętał przy następnej okazji ;)
Co do apetytu - na Węgrzech dostaniesz ten specjał w niektórych restauracjach. Jak mnie doinformował znajomy - możne jej posmakować również w Polsce, w jednej z restauracji w Przemyślu. Dla mnie daleko...

szczepantrzeszcz
Posty: 554
Rejestracja: 28 lis 2016, 22:03

Zupa

#6 Post autor: szczepantrzeszcz » 25 lut 2019, 09:43

Zeszłego roku, latem, pojechałem do Madziarska i gorączkowo poszukiwałem takiego właśnie gulaszu. Chyba miałem pecha, bo ostre, bardzo smaczne, rzeczywiście podawali, ale tak ostrego, by człowiek musiał przez chwilę podumać nad sensem istnienia, nie udało mi się znaleźć. Być może jest to efekt entropii - cały świat robi się jednolity, różnice (w tym ostre gulasze) zanikają pośród masówki i norm ISO.

Awatar użytkownika
Hardy
Posty: 1353
Rejestracja: 06 sie 2017, 14:32
Płeć:

Zupa

#7 Post autor: Hardy » 25 lut 2019, 11:16

Pewnie w restauracjach nie chcą ryzykować wkur... gości i podają w łagodniejszej formie :) Tej, oryginalnej, zrobionej przez Węgierkę, nie zapomnę do końca życia. PS. Przepis na tę zupę jest w necie. Ostrość zależy od dodanych ilości odpowiednich przypraw.

szczepantrzeszcz
Posty: 554
Rejestracja: 28 lis 2016, 22:03

Zupa

#8 Post autor: szczepantrzeszcz » 25 lut 2019, 20:53

Hardy pisze:
25 lut 2019, 11:16
Przepis na tę zupę jest w necie.
Masz namiar?

Awatar użytkownika
Hardy
Posty: 1353
Rejestracja: 06 sie 2017, 14:32
Płeć:

Zupa

#9 Post autor: Hardy » 25 lut 2019, 22:57

szczepantrzeszcz pisze:
25 lut 2019, 20:53
gulyasleves
https://www.google.com/search?q=gulyasl ... e&ie=UTF-8
Do wyboru, do koloru, ale to polskie przepisy na tę zupę, więc pewnie w złagodzonej formie. Tamtej, oryginalnej, sprzed 40 lat, nie zapomnę...

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”