• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Hetmańska II

Opowieści pisane prozą - nie powieści
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Krokus
Posty: 481
Rejestracja: 18 gru 2020, 19:45
Płeć:

Hetmańska II

#1 Post autor: Krokus » 07 maja 2021, 22:05

- Dzień dobry, ja w sprawie pracy.
- Dzień dobry – odpowiedziała szefowa. - Ta furteczka między ząbkami, te blond włoski, te oczka, ojojoj, no piękna, no. – pomyślała - Czy pracowałaś już w gastronomii?
- Nie, jeszcze nie, ale szybko się uczę – odpowiedziała lekko spiętym głosem, młoda dziewczyna.
- No, wyglądasz na taką, więc ok. Jak masz na imię?
- Ania.
- No więc Aniu zaczynasz jutro, przyjdź o dziewiątej – oznajmiła szefowa z uśmiechem, spoglądając na lekko zestresowaną dziewczynę. – Jeszcze taka grzeczniutka, porząndniutka, ale to Bardotka, łobuz… – pomyślała, zachwycając się jej wyglądem.
- Oto moje C.V – powiedziała podając papierową teczkę.
- Dobrze, to na razie tyle, widzimy się jutro.




- No i co, jak poszło? – zapytał Jarek.
- Ok. Mam pracę, zaczynam od jutra – odpowiedziała obojętnym głosem, Ania.
- No to świetnie, a tak się bałaś.
- Wiesz… trochę się obawiam, ta szefowa jest jakaś dziwna. Patrzyła na mnie, tak… jak na dzieciaczka i jakoś tak dziwnie się uśmiechała.
- Jak zwykle jesteś przewrażliwiona, często dostrzegasz coś co nie istnieje – stwierdził z lekką ironią w głosie, Jarek.
- No nie wiem, może masz rację, ale…
- Ale, ale… – Jarek uśmiechnął się kręcąc głową, znał jej obawy przed czymś nowym i wiedział, że sobie poradzi, szybko się uczyła, ale na początku musiała oczywiście ponarzekać. Zauważył, że niespecjalnie ją zachwyciła jego reakcja na jej słowa, więc szybo zapytał:
- Chcesz się czegoś napić?
- No, kawy, takiej mocnej – odpowiedziała spoglądając na Jarka już bardziej pobłażliwym wzrokiem.
- Super – stwierdził podnosząc się z sofy. – Fajnie, że dostałaś tę pracę, będzie nam trochę lżej. Wynajem mieszkania to czyste ździerstwo.
- No, może na przyszłe lato, będzie nas stać na jakiś wyjazd.
- Fajnie by było, ale na razie trza się skupić na teraźniejszości – powiedział podając kawę Ani.




Budzik zadzwonił o ósmej, spojrzała na niego kręcąc głową z wyrazem żalu, że czas tak szybko przeleciał i zaczął się nowy dzień, dla niej bardzo stresujący, pierwszy w pracy, do której była nastawiona jakoś tak mało pozytywnie. Jarek wstał dwie godziny wcześniej, nie obudził ją hałas w łazience, krzątanie się w kuchni, tym razem spała jak zabita. Jej chłopak od dwóch lat pracował w firmie zajmującej się sprzedażą i serwisem komputerowym. Był studentem piątego roku informatyki i bardzo zależało mu na tej pracy, na razie pracował na trzy czwarte etatu, ale za parę miesięcy miał nadzieję pracować na konkretnej umowie i za konkretne pieniądze. Oboje pobierali studenckie kredyty, które niedługo będą musieli spłacać i głównie z tego powodu Ania zdecydowała się pójść do pracy, chociaż nie miała na to ochoty, ale oboje uważali, że najważniejsza jest niezależność. I właśnie myśl o niej sprawiła, że podniosła się z łóżka, a potem wszystko poszło już bardzo szybko. Prysznic, kawa, bułka maślana i do pracy.



- O! Jest już pani – odezwała się szefowa uśmiechając się do Ani. – Kaśka pozwól – skinęła na kelnerkę.
– To jest nasza nowa i pełna zapału potencjalna kelnerka. Pokaż jej o co chodzi w tym fachu, tylko nie wszystko na raz, żeby nam się młoda dziewczyna nie zniechęciła – Szefowa spojrzała na Anię puszczając jej oko.
Kaśka zaprowadziła ją za bar i pokazała, jak się leje piwo, podstawową i najważniejszą rzecz jaka musiała się jak najszybciej nauczyć, kawa z ekspresu mogła trochę poczekać. Nie było to zbyt skomplikowane, po kilku próbach opanowała lanie piwa do kufla tak żeby na górze utworzyła się piana mniej więcej na dwa palce. Potem poszła do biura szefowej, pogadać o szczegółach angażu.
- No i jak, poradzisz sobie?
- Myślę, że tak – odpowiedziała nieśmiało Ania.
- No ja też tak myślę, Kaśka powinna cię wszystkiego nauczyć. Jesteś ładna więc i klienci powinni być hojni. – Uśmiechnęła się spoglądając na Anię i zapytała:
– A tak, poza tym, to co robisz?
- Studiowałam na ASP w Krakowie, ale przerwałam, pieniądze mi się urwały. No i teraz muszę pracować, mam zamiar jeszcze wrócić na studia, ale muszę trochę…
- Tak, rozumiem, bez pieniędzy ani rusz. To oczywiście nie moja sprawa… a rodzice nie mają z czego?
- Rodzice chcieli żebym poszła na prawo.
- A! No i postawiłaś na swoim?
- Właśnie! – odpowiedziała stanowczo Ania.
Szefowa patrzyła na nią z ubawieniem. – No… niezły urwis z tej małej, taki słodziutki uparciuszek. Ach te brązowe oczka, ten dołeczek na policzku – mówiła do siebie w myślach, nie mogąc oderwać od niej wzroku. Po chwili zapytała:
- Widziałaś już cały lokal?
- Chyba nie?
- No to chodźmy, pokażę ci dokładniej twoje miejsce pracy.
Lokal składał się z dwóch sal. Tam, gdzie stał bar była restauracja i przychodziły tu często rodziny na niedzielne obiady, albo większe grona przyjaciół na dłuższe pogaduchy przy piwku i jakiejś grubszej zakąsce. Sala kończyła się krótkim wąskim korytarzem, który prowadził do kawiarni. Tutaj zazwyczaj przychodziły pary by w nieco bardziej intymnej atmosferze porozmawiać i trochę się poprzytulać. Na końcu kawiarni była toaleta ze wspólnym wejściem dla kobiet i mężczyzn i to był mały minus tego lokalu, bo dość często, odgłos czyiś kroków natychmiast przerywał czuły klimat.
- Jest jeszcze kuchnia i piwnica, ale to pokaże ci już Kaśka – powiedziała szefowa spoglądając na zegarek. – Mam kilka spraw do załatwienia i ze dwie godziny mnie nie będzie. Więc wszelkiej pomyślności życzę.


Minęły dwa tygodnie Ania szybko opanowała podstawy barmańsko kelnerskie. Ruch w interesie był dość spory. Sezon letni sprzyja spożyciu wszelkich napojów a w szczególności piwa. Ania nie cierpiała jego zapachu, ale napiwki klientów rekompensowały jej tą małą niedogodność.
- Przepraszam – odezwał się ktoś ze stolika przy oknie.
- Słucham – odezwała się Ania podchodząc.
- Dwa piwa – powiedział głupawo się do niej uśmiechając do niej.
Ania spojrzała na niego lekko poddenerwowana, nie budził sympatii, taki niby pewny siebie, cham.
- Niech się pani nie boi, nie gryziemy – odezwał się drugi mężczyzna, którego dopiero teraz zauważyła, mimo, że siedział naprzeciwko tamtego. Wyglądał jeszcze gorzej, gruby z długą brodą i kretyńskim uśmieszkiem.
Nic nie odpowiedziała, poczuła duży niesmak do tych dwóch typów, poszła szybko do baru z zamówieniem.
Kiedy podeszła z piwem, ten gruby znowu się odezwał:
– No… no, nie ma jak to młoda blondyneczka.
Anię trochę zmroziło, nie cierpiała takich komentarzy pod jej adresem, ale bała się coś im odpowiedzieć. – Dwóch obleśnych chamów, wydaje im się Bóg wie co. – Powiedziała do siebie odchodząc od ich stolika.
Jeden z nich podniósł do góry rękę patrząc w stronę baru.
- Jeszcze dwie wódeczki prosimy – powiedział donośnym głosem ten gruby cham.
- Tak – odpowiedziała Ania i spojrzała w ich stronę. Rozmawiali o czymś i co chwilę wybuchali głośnym śmiechem. Miała ochotę gdzieś uciec, byle nie mieć do czynienia z takim kretyństwem. I już była gotowa, ale kiedy szefowa nalała wódkę, przypomniała sobie o swojej sytuacji. Zagryzła wargę, postawiła kieliszki na tacę i poszła do tych antypatycznych panów.
- O wiem! Jesteś podobna do Pameli Anderson – powiedział jeden z wsioków.
- Nie, no co ty, za szczupła, ona ma jeszcze dupkę – odezwał się drugi.
- Nie rozumiem? – stwierdził ten pierwszy wsiok.
Ania szybko podała wódkę i niemal biegiem udała się w stronę baru.
- Kobiety mają dupę albo dupsko, a ona? No popatrz, taki orzeszek – kontynuował drugi wsiok.
- Hahaha! Orzeszek a to dobre hahaha! – głośno rechotał najwyraźniej zapominając, że jest w restauracji, rozmówca, który trochę przypominał drżącą galaretę, jego masa przekraczała wszelkie estetyczne normy. Poza tym był ubrany w dres adidasa, który nijak się komponował z klimatem lokalu.
Szefową trochę rozbawiła ta sytuacja, widząc bezradność swojej nowej pracownicy. – Och jaka ona jeszcze niewinna, bezradna, nie potrafi rozmawiać z takimi facetami. Trzeba by ją trochę podszkolić – pomyślała i ruszyła w stronę ich stolika.
- Szanowne chamy, skoro nie potraficie się zachować to dopijać i spierdalać mi proszę stąd – powiedziała spokojnym głosem szefowa.
- Co !? – odezwał się zupełnie zaskoczony tym co usłyszał, szczuplejszy wsiok.
- Jajco baranie!
- O co ci chodzi kobito? – odezwał się drugi, również zaskoczony tą sytuacją.
- Nie podobają mi się wasze chamskie gęby! – Stanowczo oznajmiła szefowa.
Grubas się spiął i podniósł z krzesła.
Szefowa spojrzała na niego z drwiącym uśmiechem.
- Facet nie rób z siebie jeszcze większego barana niż jesteś. Oczywiście możesz mnie uderzyć, ale splendoru to ci to raczej nie przyniesie. Wyrok, być może w zawiasach, być może jakiś czas za kratkami.
- Heniek! Idziemy z tej budy – odezwał się ten drugi, również podnosząc się z krzesła.
- Masz rację, zbierajmy się. – Spojrzał na szefową zaciskając zęby. – Mogłaś nieźle na nas zarobić, ale jak jesteś pizdą, to trudno, nigdy już tu nie przyjdziemy, oznajmił grubas.
- Trzymam za słowo – spojrzała na nich z lekkim niesmakiem kręcąc głową, poczekała, aż wyjdą, po czym stwierdziła:
- Na chamstwo najskuteczniej chamstwem.
Anię na chwilę zatkało, pierwszy raz zobaczyła jak dyskutuje się z chamami tak na spokojnie i z klasą.
– Pani Basiu nie bała się pani?
- Nie, ale jak byłam w twoim wieku, to się bałam.
- No, ale oni…
- Tak… kiedyś jeden taki mnie uderzył, ale nie opłaciło mu się to. Potraktowałam go gazem pieprzowym, a potem sobie trochę posiedział za kratkami, bo odwiesili mu zawiasy za jakiś rozbój.
- Pani Basiu, ale ja nie jestem do tego zdolna, ja się boję.
- Nie przejmuj się, będzie ok. Bardotka no! – Wymsknęło się szefowej.
- Słucham? Bardotka…
- A nie, nic, nie wiem skąd mi się to wzięło – powiedziała szefowa lekko zmieszanym głosem.
Ania uśmiechnęła się, nie kojarząc o co chodzi, była bardziej zafascynowana tym co widziała przed chwilą. Nigdy nie odpowiadała na chamskie komentarze, bała się takich ludzi, nigdy nie wiadomo co takiemu odbije. A tu zobaczyła, że można i to tak na spokojnie można pokazać chamom, gdzie ich miejsce.
W międzyczasie pojawiło się sporo klientów i szybko zapomniała o nieprzyjemnym zajściu. Do końca zmiany biegała od stolika do stolika. W weekendy zazwyczaj tak bywa, na szczęście, zazwyczaj przychodzą tu ludzie kulturalni i chamstwo rzadko tutaj gości, niemniej po skończonej pracy nie czuła nóg. Na szczęście mieszkała dwie ulicę dalej i powrót do domu trwał jakieś dziesięć minut.



- Chyba miałaś niezły wycisk – powiedział Jarek patrząc na Anię zwalającą się na sofę.
- Daj mi spokój – odpowiedziała znudzonym głosem.
Chciał położyć rękę na jej kolanie, ale niestety zaraz ją z niego strzepnęła, jak jakiegoś owada, który budzi niesmak.
- O!? Źle z tobą.
- Daj mi spokój, nie mam ochoty na twoje zachcianki. Jestem wkurwiona! Mam ochotę strzelać do każdego mężczyzny.
- O matko! Na szczęście jest już późno i jesteś bardzo zmęczona.
- Spadaj – odpowiedziała prawie zasypiając.


Następny dzień również jej nie oszczędzał, przypomniała sobie, że dzisiaj jest sobota – No cóż, kiedyś lubiłam soboty, a teraz nienawidzę – powiedziała do siebie niosąc piwo do stolika. Kiedy podeszła do baru z zamówieniem, zauważyła, jakiegoś faceta w średnim wieku. Rozmawiał o czymś z szefową, a ona była najwyraźniej tym rozbawiona.
- Pani Basiu dwa duże Okocimie.
- Już się robi – odpowiedziała, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu – Na golasa z maską gazową Hahaha… no nie mogę, panie Sławku.
Ania poczuła się trochę nieswojo widząc jak ten facet się na nią gapi. Starała się na niego nie patrzeć, ale…
- Pani Aniu, wy się już chyba znacie?
- Nie sadzę – odpowiedziała trochę spięta, odruchowo spoglądając w jego stronę. Uśmiechał się do niej.
– Sławek – przedstawił się. – Skinęła również nie wiedząc co ma z sobą zrobić. Na szczęście szefowa nalała już piwa i mogła pójść z zamówieniem.
Knajpa była pełna, co chwilę ktoś coś zamawiał, o coś pytał, na coś narzekał. Ania dzielnie dawała sobie ze wszystkim radę, chociaż coraz bardziej bolała ją głowa. W końcu musiała skorzystać z toalety. Służbowa była zajęta, więc weszła do tej dla klientów. – O matko!? – krzyknęła wchodząc do damskiej kabiny. Zobaczyła w niej Sławka, który momentalnie się do niej odwrócił i spojrzał na nią uśmiechając się trochę prowokująco. Przynajmniej tak to odebrała, było w nim coś lubieżnego, okropnego, zboczonego. Wybiegła zszokowana tym widokiem.
- Pani Basiu, ten facet!!!
- Jaki facet o co chodzi?
- Sławek, czy jak mu tam. Był w damskiej kabinie!
- A… niech się pani uspokoi, musiało go przycisnąć i widocznie męska była zajęta, więc wszedł do damskiej. To się czasem zdarza w koedukacyjnej toalecie.
- No ale, on…
- No chyba nie chciał ci zrobić krzywdy? – Szefowa spojrzała na Anię z lekkim uśmiechem.
- Nie, po prostu jakoś tak się go przestraszyłam.
Szefowa spojrzała na nią, lekko szturchając ją w ramię – Niech się pani tym zbytnio nie przejmuje, nic takiego się nie stało.
Ania spojrzała na panią Basię, trochę zrobiło się jej głupio, że spanikowała z takiego powodu, potem poczuła jej dłoń na włosach, która podziałała na nią uspokajająco, uśmiechnęła się, a po chwili pojawił się przy barze pan Sławek.
- Bardzo przepraszam, ale…
- Damska była zajęta, a potrzeba była wielka, rozumiem zdarza się – odpowiedziała Ania i ruszyła w stronę stolika.
- Niezła laska z tej młodej – stwierdził Sławek patrząc jak Ania rozmawia z klientami.
- No, taka Bardotka. – Uśmiechnęła się szefowa widząc jak na nią patrzy.
- A wiesz… coś tam ma z Bardotki, te blond włoski, ten uśmieszek - powiedział, przypatrując się jej, trochę jak na przyszłą zdobycz.
Ania chodząc do baru z zamówieniami unikała wzroku pana Sławka, czuła, że coś od niej chce, szuka pretekstu by zagadać. Nie miała na to ochoty, taki podstarzały playboy, który chce coś sobie udowodnić, aż korciło ją by powiedzieć co o nim myśli, ale nie wypadało, bo był dobrym znajomym szefowej, a ona najwyraźniej dobrze się czuła w jego towarzystwie. Postanowiła nie dać się sprowokować do jakiejś durnej rozmowy i dzielnie przetrwać do końca zmiany.

Kiedy wróciła do domu Jarek siedział przy komputerze i w ogóle nie zwrócił na nią uwagi.
- Jeszcze nie śpisz – spytała trochę od niechcenia.
- Jak widzisz, musze coś skończyć.
- Jutro niedziela.
- Nie szkodzi, jak muszę to muszę – odpowiedział stanowczo Jarek.
- Wszystko mnie wkurza, kilku facetów bym odstrzeliła.
- Przyzwyczaisz się, za jakiś czas będziesz się z tego śmiała – odpowiedział wgapiając się w ekran laptopa.
- No nie wiem! – powiedziała poddenerwowanym tonem, widząc jak Jarek nie zwraca na niej uwagi. – Łatwo ci mówić! Siedzisz sobie tutaj albo idziesz na parę godzi do banku i tyle, a ja muszę się użerać z jakimiś kretynami!
Jarek wreszcie na nią spojrzał – Wiesz… skoro tak, to może faktycznie będzie lepiej jak sobie dasz z tym spokój. Nie wiedziałem, że aż tak to przeżywasz.
- Nie wiedziałem, nie wiedziałem. Może byś się mną trochę zainteresował, a nie tylko ślęczał nad komputerem.
- Ok. masz rację, ale wiesz, że muszę skończyć te studia.
- Wiem, ale ja też mam coś tu do powiedzenia.
- To oczywiste, sorry naprawdę nie wiedziałem, że jest ci tak ciężko. No nic, chrzanić to, znajdziemy jakąś mniej stresującą pracę.
- No jeszcze spróbuję się trochę pomęczyć, nie zawsze jest tak źle, ale miło, że się trochę zainteresowałeś – odpowiedziała nie mając już ochoty kontynuować rozmowy na ten temat.
- Jak się nazywa ta knajpa?
- Hetmańska, przecież ci mówiłam.
- A no tak, jakoś mi się zapomniało – odpowiedział, wracając wzrokiem przed ekran laptopa.
Ania machnęła ręką, podeszła do lodówki, wyciągnęła colę i resztki wódki, zrobiła drinka i włączyła telewizję. Jarek coraz bardziej ja denerwował, myślał tylko o sobie, swojej przyszłości, karierze, czuła się z nim coraz bardziej samotna, miała wrażenie, że coraz bardziej traktuje ją jak jakiegoś nieznośnego dzieciaka, jej problemy to takie tam głupstewka… czuła się okropnie, a myśl, że jutro znowu do pracy, rozwiercała ja od środka. Potrzebowała wsparcia, a jej facet siedział przed laptopem i miał ją w dupie.


- Hej, a ty co tu robisz? – odezwała się lekko zaskoczona Ania, widząc Jarka przy barze, niespecjalnie będąc z tego faktu zadowolona.
- A wpadłem zobaczyć co u ciebie – odpowiedział myśląc, że sprawił jej miłą niespodziankę.
Spojrzała na niego ze sztucznym uśmiechem, nie chciała sprawiać mu przykrości, bo zapewne ten gest z jego strony, oznaczał, że mu na niej zależy. Niestety jego wczorajsza obojętność zdecydowanie bardziej odbiła się na jej dzisiejszym samopoczuciu.
- Fajnie, ale nie mam za bardzo czasu pogadać, sam widzisz, ilu klientów – odpowiedziała nie mając ochoty na nawet krótką rozmowę.
- Jasne, jasne, zamówię jakieś piwko, chwilę posiedzę może uda mi się poczuć klimat tej knajpy. Nigdy tutaj nie byłem.
- No i jak ci się podoba?
- Trochę taka Old School, ale może być.
Szefowa spojrzała na niego z lekkim niesmakiem – Co za gość, wygląda jak buc, jak ona może się z kimś takim zadawać? Łysiejący z lekkim brzuszkiem, w tym wieku? Ohyda, brrr…
– Jest pan chłopakiem Ani?
- Tak - odpowiedział z uśmiechem.
- Fajna z niej dziewczyna – powiedziała szefowa, nie przestając przyglądać się Jarkowi – Na pewno informatyk, albo pracownik jakiegoś banku. Tam zazwyczaj można spotkać takich brzydali – pomyślała i zaraz zapytała:
– Czym pan się zajmuje, jeżeli można spytać?
- Studiuję informatykę i pracuję na umowę zlecenie w banku Milenium.
- No masz…
- Słucham?
- Nie, nic, coś mi się przypomniało – odpowiedziała trochę zmieszana, szybko zmieniając temat:
- Czego się pan napije?
- Jedno duże.
- Już się leje – odpowiedziała, śmiejąc się z tych swoich trafnych przypuszczeń. – No cóż, „Bardotka i Pajac”, tak bym określiła ten związek, mam nadzieję, że chwilowy – mówiła w myślach, uważając by nic się na głos nie wymsknęło.
Zaczęła go trochę onieśmielać zadając pytania: A to czym się interesuje oprócz informatyki, a to czy lubi literaturę, bo ona bardzo, szczególnie Marqueza, a może sport np. piłka nożna? Opowiadał jej za każdym razem przecząco. Wreszcie zrobił ostatniego łyka i nie miał ochoty na drugie. Wyszedł z myślą, że już tu nigdy nie przyjdzie.
Ania idąc w stronę baru zauważyła, że na miejscu Jarka siedział pan Sławek. Od razu przypomniało się jej wczorajsze zdarzenie w toalecie i ten jego nieprzyjemny uśmieszek. Teraz wyglądał całkiem przyzwoicie, taki przystojniak w średnim wieku, który niejednej małolacie mógłby się spodobać. Jarka zapewne znudziła knajpiana atmosfera, nigdy nie przepadał za takim klimatem, był typowym domownikiem wpatrującym się w ekran telewizora albo laptopa. Właściwie to trochę jej ulżyło, że już poszedł, bo nie miała czasu i ochoty z nim rozmawiać i udawać, że jest zadowolona, że przyszedł ją odwiedzić.
- Dobry wieczór panience – odezwał się pan Sławek z lekkim uśmiechem.
- Dobry wieczór – odpowiedziała również się uśmiechając. – Dwa Mojito i trzy Okocimie pani Basiu.
- Już się robi – odezwała się szefowa wstając z hokera.
- No to czekam pani Basiu - powiedział dopijając drinka i wyszedł.
- Sławek zaprasza nas do siebie na oglądanie zdjęć z wakacji. Był w Grecji, ponoć świetne widoki i zabytki. Jest z zamiłowania fotografem i malarzem. Widziałam trochę jego prac i powiem pani są naprawdę niezłe.
Nie wiedziała co ma powiedzieć, nie miała ochoty na imprezę po pracy. Dzisiaj wielu jest takich ludzi, którym się wydaje, że jak mają dobrej klasy aparat, to już są z nich nieźli artyści. Musiała coś na szybko wymyśleć, by jakoś wymigać się z tej „kulturalnej” imprezy.
- Pani Basiu, ja jestem…
- No wiem, jesteś zmęczona, ale warto to zobaczyć, Sławek ma do tego oko i rękę. Powiedziałam mu, że pasjonujesz się malarstwem i fotografią, bardzo go to ucieszyło i prosił, żebym cię namówiła. On mieszka nad Hetmańską, czyli właściwie pójdziemy tylko piętro wyżej. Aniu, gorąco namawiam – Szefowa uśmiechnęła się życzliwie, widać było, że bardzo jej zależy.

Po krótkim namyśle zgodziła się dla świętego spokoju, potowarzyszyć szefowej i zobaczyć twórczość pana Sławka. Zwłaszcza, że widok Jarka z oczyma wlepionymi w komputer działał na nią coraz bardziej drażniąco. Co prawda pana od zdjęć trochę się bała, ale do szefowej miała pełne zaufanie. Zastanawiało ją tylko co ona w nim widzi? Na swój wiek był w miarę przystojny. Wysoki, szczupły, łysy, ze starannie przystrzyżoną brudkom w miarę elegancko ubrany. Zapewne jest w nim coś pociągającego, ale też niepokojącego. Ani wydawał się trochę demoniczny, miał takie przenikliwe spojrzenie, że kiedy na nią spoglądał, miała wrażenie, że wie o czym ona myśli. No i ten incydent w toalecie trochę ją przeraził, jeszcze nie uszedł z niej widok jego lekko obłędnego wzroku, ale być może strach ma tylko wielkie oczy i jej wyobraźnia działa ze zdwojoną fantazją.
Ostatni klienci wyszli po dwunastej. Panie szybko się uwinęły ze sprzątaniem i podliczeniem kasy. Szefowa zamknęła drzwi sprawdzając dwa razy, potem udały się piętro wyżej.


- A witam panie, proszę do środka – powiedział Sławek.
Już w przedpokoju na ścianach wisiało pełno zdjęć w różnych formatach i o różnej tematyce. Od pejzaży z różnych zakątków świata po rozmyte twarze wyglądające trochę jak abstrakcyjne portrety dawnych mistrzów. Ania mile się tym zaskoczyła, spodziewała się raczej jakichś pierdół zrobionych dobrym aparatem, a tu zaczyna być ciekawie.
- Czego się panie napiją? – zapytał.
- Dla mnie wódka z colą – odpowiedziała szefowa.
- A pani?
- Ja…? Nie wiem – odezwała się trochę speszona Ania – Coś bezalkoholowego – powiedziała trochę spiętym głosem.
- Mam tylko pomarańczowy, może być?
- Tak, jak najbardziej – odpowiedziała siadając koło pani Basi.
Szefowa zaczęła przeglądać zdjęcia na stoliku – Czy to Grecja panie Sławku?
- Tak – odezwał się z kuchni.
- Co za błękit, pani Aniu niech pani spojrzy na to – powiedziała szefowa pokazując zdjęcie.
- No, to nie to co nasz okropny Bałtyk, to jest ciekawe. – Wskazała klasztor wykuty w skale – To Meteor, prawda?
- Tak, niesamowite! – powiedziała Ania.
- Rzucę to z wyświetlacza na duży ekran – powiedział Szkot niosąc napoje.
Zaczęło się slajdowisko, pan Sławek opowiadał o różnych miejscach w których był, co chwile dołączając do zdjęcia jakąś zabawną historię. Szefowa zawsze na końcu wybuchała śmiechem, Ani też zaczęło się robić coraz weselej.
- A może by Pan pokazał jakieś starsze zdjęcia – odezwała się szefowa.
- Nie ma sprawy – powiedział Sławek i zaraz udał się do drugiego pokoju.
- Przepraszam, muszę skorzystać z toalety – powiedziała się Ania.
- W przedpokoju na prawo od wejściowych – odezwał się głos z drugiego pokoju.
W łazience nad wanną wisiało zdjęcie pupy z opartymi na niej dłońmi. Świetnie zrobione, czarno białe. Światło pomiędzy dwoma cieniami, perfekcyjnie uchwycone. Wszystko było zastygłe, żadnego ruchu, a zarazem miało się wrażenie, że te pośladki oddychały. Podeszła bliżej dotknęła zdjęcia, potem nagle się cofnęła – Co ja robię!? – powiedziała do siebie.
- Pani Aniu i jak łazienka, widziała pani to bezecne zdjęcie?
- No.
- To moja pupa, ale nie mówić nikomu proszę – powiedziała śmiejąc się szefowa.
- Pani!?
- To było dawno temu, teraz to bym się nie odważyła, teraz już nie mam pupy, tylko wstrętne dupsko hahaha...
Ania również się uśmiechnęła nie wiedząc co powiedzieć. Podobał się jej dystans szefowej do samej siebie, spojrzała na nią dyskretnie, zapewne kiedyś była piękną kobietą, nie wiedziała, ile ma lat, ale na oko dałaby jej koło sześćdziesiątki, czas nikogo nie oszczędza a zwłaszcza kobiet. Klasa i elegancja na szczęście zostaje na całe życie. – Odważna z niej kobieta, nie boi się chamów i nagości – pomyślała poprawiając sukienkę.
Sławek przyniósł stare zdjęcia i usiadł obok Ani. Szefowa siedząc z jej drugiej strony wstała oznajmiając, że teraz ona musi skorzystać z łazienki.
- Wiele zachodów słońca z różnych stron świata – powiedział pan sławek otwierając album.
- O! To z Australii, piękne prawda, a to z Sycylii. – Czuł się jak ryba w wodzie pokazując i opowiadając różne historie w stylu: co jadł, pił i kogo widział. – To Tom Hanks na plaży w Saint Tropez, a tu Naomi Campbell z jakimś starym milionerem.
Delikatnie przysunął się bliżej Ani, potem położył rękę na jej kolanie. Spojrzała na niego z wyrzutem, ale nie odsunęła ręki. On po chwili ją zabrał uśmiechając się do niej i kontynuując swoje opowieści.
– O! to Kuba, och te dziewczyny, chyba najpiękniejsze na świecie – powiedział, po czym znowu położył rękę na jej kolanie. Ania nie do końca rozumiała co się z nią dzieje, czuła jakiś wewnętrzny paraliż, nie podobało jej się to co robił pan Sławek, ale nie wiedzieć czemu nie potrafiła zrzucić jego ręki z kolana. Na szczęście przyszła pani Basia i sam to zrobił.
- O a teraz pokażę coś ekstra! – powiedział otwierając następny album.
- Pani Basia!? – powiedziała trochę speszonym głosem, widząc swoją szefową w negliżu na jakiejś plaży.
- No… najpierw moja pupa, a teraz ja w pełnej krasie hawana! Oh, kiedy to było Sławku, kiedy to było?
- Chyba jakieś trzydzieści parę lat temu, na plaży nudystów nad naszym Bałtykiem – stwierdził Sławek znowu kładąc na kolanie Ani.
Znowu nie zareagowała, a szefowa chyba tego nie zauważyła i jakoś tak głupio było teraz cokolwiek zrobić, obok siedziała pani Basia i nie mogła się na nią tak wryć, albo wstać z oburzeniem i tak po prostu wyjść, mówiąc, że ma już tego dość też jakoś tak nie wypadało. Po chwili Sławek z kolana delikatnym ruchem przeskoczył na udo i jeszcze bardzie ją zmroziło. Czuła jego intensywny dotyk, coraz większy lęk, a zarazem coś przyjemnego. Spojrzała na niego z lekkim podnieceniem i zaraz zrobiło jej się strasznie głupio. Czuła, że cała czerwienieje, ogarniał ją coraz większa bezradność. Na szczęście Sławek uśmiechnął się i zabrał rękę z jej uda.
Ania poczuła się trochę upokorzona zachowaniem pana Sławka, jakby chciał jej udowodnić, że może mieć każdą i bawi go ten fakt.

Szefową również to zdenerwowało, spojrzała na Sławka z lekkim niesmakiem dając mu do zrozumienia, że najzwyczajniej, przegiął.
- Na mnie już czas - powiedziała Ania z trudem powstrzymując emocje.
- Już – powiedział, udając zdziwienie, Sławek.
- Wszystko co miłe szybko się kończy, zbieramy się – stwierdziła szefowa i zaraz obie panie podniosły się z sofy.

- Wiesz… on nie jest taki zły, tylko większość facetów w jego wieku próbuje coś sobie udowodnić – powiedziała pani Basia uśmiechając się do Ani schodząc po schodach.
Ania również się do niej uśmiechnęła, stwierdzając:
- Jakieś to wszystko porąbanie, wszyscy muszą sobie coś udowodnić, on, że może mieć każdą, moi rodzice, że to oni mają rację, ja, że nie mają, mój chłopak, że będzie kimś…
- Masz rację, nic przyjemnego, taka walka o nie wiadomo co, ale nie dajmy się zwariować, wiele rzeczy trzeba traktować z przymrużeniem oka – stwierdziła szefowa robiąc do niej zeza.
Anie strasznie to rozbawiło i również zrobiła zeza patrząc na szefową. Potem obie wybuchnęły głośnym śmiechem.


- Gdzie tak długo byłaś? – odezwał się lekko poddenerwowanym głosem Jarek.
- Klient nasz pan – Ania odpowiedziała od niechcenia, nie mając ochoty na jakieś tłumaczenia się przed nim, dlaczego.
- Wiesz… nie podoba mi się ta knajpa, może faktycznie warto by poszukać czegoś innego? – powiedział tym razem już spokojnym tonem.
- A to niby czemu? – zapytała wyciągając z lodówki puszkę piwa.
Jarek spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem, gdyż rzadko sięgała po piwo, zwłaszcza o tej porze.
- No przecież sama mówiłaś? – stwierdził nadal patrząc na nią podejrzliwym wzrokiem.
- A ty byłeś temu przeciwny odpowiedziała siadając na kanapie i włączając telewizję.
- Nie byłem tam wcześniej, a teraz wydaje mi się, że miałaś rację, ta szefowa jest jakaś dziwna i ta cała atmosfera… delikatnie mówiąc odpychająca.
- Przyzwyczaiłam się – stwierdziła obojętnym głosem wpatrując się w ekran. Po chwili wstała i poszła do łazienki.
Jarka strasznie zdenerwowała jej ignorancja, odkąd zaczęła pracować w tej knajpie zachowuje się jakoś dziwnie, czuł, że przestało jej zależeć, cały czas jest zmęczona i tak obojętnie się do niego odnosi, jakby zupełnie nie zależało jej na tym związku. Nie kochali się od tygodnia? Nie to już dwa – uświadomił sobie, przypominając sobie, kiedy ostatnio uprawiali seks. Dotarło do niego, że jak nic nie zrobi to ich związek zaraz się rozpadnie i jedyny pomysł jaki mu w głowie zaświtał, to by przekonać ją by poszukała sobie innej pracy.
Kliknął – zapisz w komputerze i zanim Ania wyszła z łazienki położył się do łóżka.
- A ty co już skończyłeś pracę?
- Na dzisiaj koniec, jest druga w nocy.
- A no, racja – stwierdziła kładąc się obok niego.

Zbliżył się do niej objął ramieniem przytulił do siebie, pocałował najpierw w policzek, potem próbował w usta. Ani zaraz przypomniał się pan Sławek i to jego zboczone spojrzenie. – Dość! Wystarczy! – krzyknęła odpychając Jarka od siebie.
- Co jest!? Czy cię kompletnie powaliło, co się z tobą dzieje.
- Nic – odpowiedziała z niesmakiem patrząc na Jarka.
- Przeginasz, po prostu ci odbiło, mam już tego dość.
- Ja też.
- Co? – powiedział nie mogąc uwierzyć w to co słyszy.
- Jesteś zwykłym dupkiem, który jak se nie podupczy, to nie wie co ma z sobą zrobić. Znajdź se jakąś Zochę albo Krychę, które będą ci dawać jak tylko poczujesz potrzebę.
- Jesteś kretynką, przecież nie kochaliśmy się chyba od dwóch tygodni?
- Przesadzasz – odpowiedziała oschle, dając mu do zrozumienia, że nie ma ochoty ani na seks, ani na szczere rozmowy.
Strasznie go to rozsierdziło, błyskawicznie wstał z łóżka i zaczął się ubierać.
- Wiesz… moja szefowa jak raz ze mną rozmawiała, wymsknęło jej się słowo „Bardotka”, wiesz kto to był?
- Jakaś tam podstarzała wielbicielka zwierząt – odpowiedział trochę zbity z tropu jej pytaniem.
- Kiedy to powiedziała, sprawdziłam na intrenecie, była kiedyś symbolem seksu, taka ładna blondyneczka. Pomyślałam słodka – idiotka, ale kiedy przeczytałam do końca, to okazało się, że Bardotka wcale nie była taka słodka.
- No i po co mi to mówisz?
- Po nic, baranie! Hahaha… - Patrzyła na niego nie mogąc się powstrzymać od śmiechu.
- Nie mogę cię dłużej słuchać! Kompletnie ci odbiło. Wracam do matki, radź sobie sama?
- Wracaj! – odpowiedziała obojętnie.
- Ciekawe jak sobie sama będziesz radzić!? – stwierdził z lekką ironią w głosie
- To moja sprawa! – odpowiedziała stanowczo. Wstała z łóżka i podeszła do okna, nie mogąc już na niego patrzeć. Usłyszała trzask drzwiami, potem było już bardzo cicho. Ania uśmiechnęła się kiwając głową – Jak ja mogłam z kimś takim być?
Spojrzała na zegar, była trzecia piętnaście, zdawała sobie sprawę, że ciężko jej będzie po tym wszystkim zasnąć, na szczęście w niedzielę zaczynała pracę w samo południe, więc może emocje zdążą z niej trochę opaść. Podeszła do lustra, jej twarz była trochę opuchnięta i miała worki pod oczami, to zapewne wynik ostatnich zapracowanych dni i tego wypalonego związku. Była w kiepskim nastroju, ale mimo wszystko czuła ulgę, że coś strasznie męczącego wreszcie się skończyło i można teraz swobodnie oddychać, chociaż do poczucia satysfakcji było daleko.


- Coś pani nie w sosie - odezwała się szefowa na widok Ani.
- A tam, nic takiego rozstałam się ze swoim chłopakiem.
- O?! Chyba nie z powodu naszej wizyty u Sławka?
- Nie, po prostu uświadomiłam sobie, że zadawałam się z totalnym głąbem.
- No cóż… bywa i tak, ale skoro już po wszystkim to powinnaś się cieszyć.
- Niby tak, ale coś we mnie siedzi, to nie jest związane z nim, tylko…
- Tylko? – powtórzyła szefowa z zaciekawieniem.
- Jakiś demon siedzi we mnie i nie mam pojęcia o co mu chodzi.
- Demon! Hahaha… dobre, e skoro to demon to niedługo z ciebie wyjdzie i biada temu, kto będzie w pobliżu – zażartowała szefowa robią groźną minę.
Ania się uśmiechnęła, ale dalej była w kiepskim nastroju. Coraz bardziej zaczynała boleć ją głowa, czuła się jak podczas miesiączkowania, ale to nie ten czas.
- Niech pani pójdzie na kuchnię i poprosi Mirka, żeby pomógł pani z beczką, bo Żywiec się skończył – oznajmiła szefowa próbując nalać piwo.
- Sama sobie poradzę – odpowiedziała stanowczym tonem.
- To ci humorzasta Bardotka – pokręciła głową szefowa, patrząc na Anię jak idzie w stronę kuchni.
Wszystko ją dzisiaj denerwowało, to że było mało klientów, to że dzień był jakiś taki senny, a potem zaczęło padać. Wieczorem jak zwykle zrobił się duży ruch i musiała biegać od stolika do stolika, ale przynajmniej chandra jej przeszła.
Kiedy podeszła do baru zobaczyła pana Sławka. Siedział sobie przy piwku. Zawsze trudno zauważyć, kiedy wchodzi.
- Dobry wieczór – powiedziała zerknąwszy na niego, nie mając ochoty na rozmowy i zbyt długie oglądanie jego zboczonej gęby.
- Dobry wieczór Aniu i jak tam po wczorajszym, podobały się pani zdjęcia?
- Tak, wiele naprawdę ciekawych widoków – powiedziała z wymuszonym uśmiechem.
Sławek spojrzał na nią z lekka pożądliwością, gdyby stała trochę bliżej, zapewne jego ręka wylądowałaby dyskretnie na pośladku albo udzie.
Ania znała już dobrze to jego głupawo namiętne spojrzenie i tym razem bardzo ją to rozbawiło. Uśmiechnęła się do pana Sławka, jakby chciała mu powiedzieć, że w życiu bardzo ważny jest dystans. Potem ruszyła w stronę klientów, którzy właśnie usiedli do stolika.
Podeszła z zamówieniem do baru, pana Sławka nie było, ale jego kurtka wisiała na wieszaku, lekko się zamyśliła i zapytała szefową:
– A gdzie pan Sławek?
- Poszedł tylko za potrzebą – odpowiedziała szefowa nalewając piwo.
Ania ruszyła w stronę toalety. Weszła do damskiej, nikogo nie było. Otworzyła męską i zaraz tam weszła.
- Dlaczego pan się nie zamyka?! – powiedziała donośnym tonem i weszła.
Sławek spojrzał na nią kompletnie zszokowany. Ania podeszła bliżej, złapała go za przyrodzenia i zaczęła delikatnie ściskać, aż całkiem nabrzmiał. Potem posadziła na sedesie, podrzuciła do góry spódnicę i ściągnęła majteczki. Stanęła nad nim okrakiem i powoli zaczęła opuszczać się na jego członka. Czuła, że wchodzi w nią jakiś obcy nieznany dotąd świat, irracjonalny, brudny, nieprzewidywalny. Wiedziała, że za chwile, stanie się zupełnie inną osobowością. To nie to samo, co stracić dziewictwo i chodzić potem przez kilka dni z wielkim rozczarowaniem i szczypiącym w kroku, poczuciem winy. Sławek patrzył przez chwilę jak jej słodka twarzyczka nabiera coraz większego obłędu, zamknął oczy, czując jak ze wszystkich stron ogarnia go jakiś niepojęty żar. Chwile potem wszystko prysło i temperatura w ekspresowym tempie zaczęła opadać. Sławek zdecydowanie przedwcześnie doszedł do stanu wyższej męskości.
- Co już? Myślałam, że ta przyjemność jeszcze trochę potrwa, a tu upsss i po wszystkim. No cóż, nie przejmuj się, czasem tak bywa. – Wstała, wytarła się, założyła majteczki. – Drugiego razu nie będzie? – powiedziała z bezczelnym uśmieszkiem i wyszła.

- Pani Aniu, gdzie to pani tak długo była, klienci czekają – odezwała się poddenerwowana pani Basia.
- Już idę Pani Basiu właśnie poskromiłam demona, który we mnie siedział.
- O!? I wyszedł już z ciebie?
- Tak i nie wróci, odkryłam, żeby go pokonać trzeba na chwilę samemu stać się demonem.
- O!? Też coś o tym wiem. – Szefowa spojrzała na nią z lekkim podnieceniem, jakby dostrzegła w jej oczach pełnokrwistą dojrzałość, mającą w sobie niebezpieczną i trudną do ujarzmienia siłę. - Czyli nie taki demon straszny hahaha… - Nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
- Niestraszny i jakiś taki niewydolny hahaha… - odpowiedziała Ania również wybuchając śmiechem.
Chwile potem, ktoś do nich podszedł prosząc o rachunek.
Podeszła do stolika, gdzie siedziało dwóch elegancko ubranych panów.
- Jaka śliczna pani, trochę żeśmy czekali, ale opłacało się.
- Słucham?
- Na początku niech pani zdradzi swoje imię – odezwał się jeden z mężczyzn.
- Ania, ale dla prawdziwych facetów Bardotka.

Koniec.

Awatar użytkownika
lczerwosz
Posty: 9449
Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51

Hetmańska II

#2 Post autor: lczerwosz » 08 maja 2021, 12:39

Wciągające, akcja wartka. Ale bym publikował w krótszych odcinkach.
Przeobrażenie Ani w Bardotkę. Nikt nie zna swojej przyszłości i nie zna nawet siebie. Szefowa także kiedyś pewnie nie wyobrażała sobie siebie w roli modelki artysty, a nawet więcej, nie wiemy, a teraz ma świadomość, a pewnie i satysfakcję. Nie wiem, czy znajduje nawet pewnej przyjemności w ustanawianiu swojej następczyni w tych wszystkich rolach.

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Hetmańska II

#3 Post autor: eka » 09 maja 2021, 07:54

Demoniczna właścicielka w kolejnej akcji. Hetmańska - miejsce starć dobra ze złem. Zło zawsze wygrywa. Wybrańców obdarza niszczycielską siłą. Lepko tu, lepko...
Klimat wokół seksu wykreowałeś, że mucha nie siada. Dołuje po całości.
:kofe:
Zło:
Krokus pisze:
07 maja 2021, 22:05
w nim coś lubieżnego, okropnego, zboczonego.

Krokus
Posty: 481
Rejestracja: 18 gru 2020, 19:45
Płeć:

Hetmańska II

#4 Post autor: Krokus » 09 maja 2021, 12:39

lczerwosz pisze:
08 maja 2021, 12:39
Wciągające, akcja wartka. Ale bym publikował w krótszych odcinkach.
Przeobrażenie Ani w Bardotkę. Nikt nie zna swojej przyszłości i nie zna nawet siebie. Szefowa także kiedyś pewnie nie wyobrażała sobie siebie w roli modelki artysty, a nawet więcej, nie wiemy, a teraz ma świadomość, a pewnie i satysfakcję. Nie wiem, czy znajduje nawet pewnej przyjemności w ustanawianiu swojej następczyni w tych wszystkich rolach.
Tak, nikt nie zna swojej przyszłości, czasem decyduje przypadkowa znajomość, zdarzenie itd. Często się jednak zdarzają takie przemiany Ani w Bardotkę, a szefowa jak najbardziej czerpała przyjemność z ustanawiania swojej następczyni.

Krokus
Posty: 481
Rejestracja: 18 gru 2020, 19:45
Płeć:

Hetmańska II

#5 Post autor: Krokus » 09 maja 2021, 12:47

eka pisze:
09 maja 2021, 07:54
Demoniczna właścicielka w kolejnej akcji. Hetmańska - miejsce starć dobra ze złem. Zło zawsze wygrywa. Wybrańców obdarza niszczycielską siłą. Lepko tu, lepko...
Klimat wokół seksu wykreowałeś, że mucha nie siada. Dołuje po całości.
:kofe:
Zło:
Krokus pisze:
07 maja 2021, 22:05
w nim coś lubieżnego, okropnego, zboczonego.
Hetmańska to knajpa gdzie byłem stałym klientem przez wiele lat, często w niej dyskutowałem ze znajomym i szefową na tematy literacko filozoficzne, a pary które tam przychodziły, budziły różnorakie skojarzenia. Oj działo się, niestety knajpa już nie istnieje, ale w mojej głowie unoszą się jeszcze opary tego specyficznego klimatu.

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Hetmańska II

#6 Post autor: eka » 09 maja 2021, 21:03

Krokus pisze:
09 maja 2021, 12:47
w mojej głowie unoszą się jeszcze opary tego specyficznego klimatu.
Interesująco sfabularyzowałeś te opary, jest moc!
:ok:

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”