• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Deszcz

Opowieści pisane prozą - nie powieści
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
mirek13
Posty: 1617
Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23

Deszcz

#1 Post autor: mirek13 » 22 sty 2022, 09:03

Jose Cabrero siedział na podeście werandy swojego domu. To i tak cud, że nie siedział na ziemi, bo korniki (podobnie jak wszystko co żywe) już dawno się wyniosły, albo poumierały z głodu i pragnienia na tej hacjendzie.
Wziął w garść trochę czerwonej ziemi, powoli wypuszczał i patrzył jak gorący wiatr znad pustyni Chihuahua układał ziarna we wstążkę.
Nie miał już nic i nikogo.
Od kilku lat trwała piekielna susza. Ani kropli deszczu. Razem z Marią sadzili pieczołowicie każde ziarenko kukurydzy i fasoli, starannie uprawiali ogródek i co wieczór podlewali dołki. Uczty Lukullusa nie mieli, funkcjonowali na granicy przetrwania, ale żyli.
Aż parę tygodni temu Jose wyciągnął z ich studni zamuloną wodę i już wiedział, że to koniec.
Stopniowo w wiadrze było coraz więcej mułu, a coraz mniej wody, aż pewnego dnia naczynie stuknęło głośno w dno. Więcej wody nie będzie.
Początkowo nosili ją z żoną z hacjendy starego Miguela. Leżała ona dalej na południe w niecce, więc wody gruntowe były tam wyżej. Do tego łagodniejszy klimat i lepsza ziemia.
Ale stary Miguel był człowiekiem pazernym i zaczął żądać zapłaty. Wszystkie oszczędności życia wydali na wodę, ale Jose z rodziną i tak nie byli w stanie przynieść jej tyle, aby napoić rodzinę, kozę, drób i jeszcze podlać rośliny.

Pierwsza zdechła koza. Nie wiadomo czy z głodu, czy pragnienia, ale w sumie jakie to ma znaczenie? Znaczenie za to miał fakt, że Maria straciła pokarm i mała Juanita karmiona była kozim mlekiem. Kilka dni płakała, zanosiła się, aż umilkła. Jose zagrzebał ciałko w pylistym gruncie tuż za domem.
Następnie wygrzebał z ziemi część ziaren fasoli, spakował w woreczek, wziął jedną z ostatnich kur i ruszył do odległej wioski.

Kapłan krytycznie przyglądał się jego darowi.
- Chcesz za tak marną ofiarę kupić przychylność bóstwa? - wymamrotał przez bezzębne dziąsła.
- Panie, nic więcej nie mam. Susza trwa od paru lat. Ludzie i zwierzyna wymierają. Nic się nie rodzi w ziemi.
Starzec z dezaprobatą kiwał głową.
- Mało krwi. Tlaloc lubi dużo krwi. To woda życia, którą należy mu oddać jeśli się go o coś prosi.
Jose zwiesił głowę.
- Dobrze – mruknął kapłan. - Spróbujemy.
Wieczorem na środku wioski płonęło wielkie ognisko. Starzec odurzony jakimś wywarem z ropuchy wykrzykiwał słowa bez ładu i składu. Zwijał się w paroksyzmach, aby za chwilę przejść do ekstatycznego tańca. Jose patrzył na to trochę przestraszony, trochę zaciekawiony.
Po dwóch godzinach kapłan stanął wyczerpany. Zarżnął kurę i jej krwią spryskał ogień.
- Mało krwi – wybełkotał.
Naciął Josemu żyły na przedramieniu, zebrał krew do naczynia i też chlusnął w ogień. Zasyczało. Mężczyzna długo wpatrywał się w ogień.
- Wracaj do domu. Bóstwo wysłuchało twojej prośby. Kura będzie na obiad – dodał.

Po powrocie Jose nie zastał już młodszego syna. Podzielił los kozy. Zajmował się więc byle czym i z nadzieją patrzył w górę. I tak mijały dni.
Wreszcie wygrzebał z ziemi kolejną porcję ziaren, zabrał ostatnią kurę i ruszył do miasteczka. Padre z miejscowej parafii przysłuchiwał się jego intencji.
- Taaak synu, Bóg jest wielki i miłościwy. Jeśli jesteś dobrym i bogobojnym człowiekiem na pewno wysłucha cię i pomoże.
Msza trwała długo. Jose przestępował z nogi na nogę i tłamsił w dłoniach wytłuszczone sombrero. Usłyszał w jakiej intencji jest dzisiejsze spotkanie, obrócił się i ruszył do domu.
Tam już nie było pozostałych synów. Wzbogacili kolekcję kopczyków za domem. Maria z pięknej trzydziestolatki o kruczoczarnych włosach stała się wysuszoną staruchą, przypominającą mumie z Chauchilla.
Nic to – pomyślał. - Jest jeszcze młodą kobietą i da mi nowe dzieci. Żeby tylko był deszcz.
Więc czekał.

Dziś nie mógł zbudzić żony. Kiedy przytulił się do jej pleców były już zimne.

Siedział na werandzie, która cały czas trzymała się jakimś cudem i puszczał wstążki z czerwonej ziemi. Przez rozpadającą się bramę wbiegł najpierw pies, a za nim wszedł chłopczyk. Miał może z dziesięć lat. Jose przyglądał mu się spod przymrużonych powiek.
- Proszę pana, czy mógłbym się napić wody? Jestem już trzeci dzień w drodze, rodzice zmarli z powodu suszy i idę przed siebie, szukając dobrych ludzi.
- Tu ich nie znajdziesz. - Mężczyzna zbliżył się do chłopca. Nagle z wściekłością zaczął kopać jego i psa.
- Wynocha! Tu nie ma dobrych ludzi. W dolinie jest dobry człowiek, stary Miguel i bogowie mu darzą. Wynocha!
Chłopczyk zaczął płakać, a pies ujadać.
- Nie marnuj wilgoci gówniarzu. Precz!

Został znowu sam. Dziwnie zamglone słońce świeciło mu prosto w twarz. Poszedł do komórki, wziął sznur i zaczął powoli wiązać pętlę. Przerzucił go przez bramę i stanął na skrzynce. Na spragnioną ziemię wylał ostatnie pół litra wody. Wypiła moment.
- Wy skurwysyny tam na górze, jakkolwiek się nazywacie...! - Wyciągnął pięść do nieba.
W momencie, kiedy kopnął podpórkę i tracił równowagę poczuł na twarzy pierwsze krople deszczu.

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Deszcz

#2 Post autor: eka » 22 sty 2022, 23:29

mirek13 pisze:
22 sty 2022, 09:03
To i tak cud, że nie siedział na ziemi, bo korniki (podobnie jak wszystko co żywe) już dawno się wyniosły, albo poumierały z głodu i pragnienia na tej hacjendzie.
Rozumiem, że cudem było, iż się korniki wyniosły. Trochę dziwne, że tak głodne, to jednak stary, drewniany podest werandy odpuściły sobie, nie? W końcu pić nie piją, ale żrą nieubłaganie.
mirek13 pisze:
22 sty 2022, 09:03
patrzył jak gorący wiatr znad pustyni Chihuahua układał ziarna we wstążkę.
We wstążkę?

Okey. Doczytałam do finału, bo emocjonalnie się rozkręciła historia i czujność opadła : )

Ludzie to są dziwni. Ziemia zapiaszczona, sucha, spragniona, a oni zamiast kubka wody, krew na nią leją. Taka pierwsza refleksja.
Druga.
Co ma być to będzie. Nie przyspieszaj ostateczności.
Trzecia.
Maksymalne zdeterminowanie bywa że, paradoksalnie, odbiera siłę. Już nie mówiąc o wewnętrznym godzeniu się, akceptacji ponurych okoliczności, w tym stępienia reakcji.
Czwarta.
Ironia bywa niezamierzona. Chociaż tutaj... po takim potraktowaniu chłopca i psa, DESZCZ pozwala mu zobaczyć swoje krople na moment przed śmiercią. Dobre!
Piąta.
Można odczytać opowiadanie jako manifest antyreligijny.
Szósta.
Zasuwasz z narracją jak literkowy sprinter. Epizod goni epizod, a każdą sytuację można tu rozpisać tak, aby nawet powieść powstała.
Tak więc to raczej szkic albo rozszerzony w zdania plan akcji.

Mógłbyś się bardziej postarać, przysiąść i rozpisać, bo warto.
Wydać też. Serio!
Masz lekkie i zajmujący pióro w trudnych tematach. Nie raz, nie dwa o tym się przekonałam.
Daj znać, kiedy premiera w wydawnictwie. A może już była?

:kofe:

Awatar użytkownika
mirek13
Posty: 1617
Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23

Deszcz

#3 Post autor: mirek13 » 23 sty 2022, 08:24

No patrz pani... niby szkic, a ile refleksji.
Ja tak piszę ostatnio. Maksymalnie oszczędnie, aby zostawić jak najwięcej miejsca czytelnikowi.
Tylko sygnalizuję wydarzenia. Reszta dzieje się w głowie czytelnika.
A co do wydawania... nigdy nie miałem na to parcia. Zresztą nawet nie umiem poruszać się w dzisiejszym gąszczu wydawnictw, procedur, e-booków itp.
Zostanę sobie na portalach.

Awatar użytkownika
jaga
Posty: 754
Rejestracja: 02 gru 2011, 19:33

Deszcz

#4 Post autor: jaga » 23 sty 2022, 11:32

Jestem jaka jestem. Niepojęty przypadek, jak każdy przypadek.
Wisława Szymborska

Awatar użytkownika
mirek13
Posty: 1617
Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23

Deszcz

#5 Post autor: mirek13 » 23 sty 2022, 14:52

Jago, puszczyk już ci wyjaśniał sprawę piszemy i mojej tam obecności.

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Deszcz

#6 Post autor: eka » 23 sty 2022, 21:25

mirek13 pisze:
23 sty 2022, 08:24
No patrz pani... niby szkic, a ile refleksji.
Ja tak piszę ostatnio. Maksymalnie oszczędnie, aby zostawić jak najwięcej miejsca czytelnikowi.
Tylko sygnalizuję wydarzenia. Reszta dzieje się w głowie czytelnika.
A co do wydawania... nigdy nie miałem na to parcia. Zresztą nawet nie umiem poruszać się w dzisiejszym gąszczu wydawnictw, procedur, e-booków itp.
Zostanę sobie na portalach.
Po prostu wydaje mi się, że poza satysfakcją, byłaby i wymierna gratyfikacja. Nauczyć się można, kwestia chęci.
Ale okey, Twój wybór.
Pozdrawiam.

:kofe:

Awatar użytkownika
tabakiera
Posty: 4801
Rejestracja: 15 lip 2015, 20:48
Płeć:

Deszcz

#7 Post autor: tabakiera » 23 sty 2022, 22:57

Sprawnie napisana i przewrotna historia.
Zbawienie, które tak naprawdę nie do końca jest zbawienne, bo bohater stracił wszystkich i wszystko.
No i moc guseł i modlitw, które służą chyba tylko utrzymaniu poczucia, że można coś poprawić, wybłagać.
Składając ofiary, oczywiście.

Tytuł zasugerował mi, że spadnie deszcz.

Awatar użytkownika
mirek13
Posty: 1617
Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23

Deszcz

#8 Post autor: mirek13 » 25 sty 2022, 08:16

Lenistwo to straszna cecha, Ewa :crach:
Dorka, deszcze istotnie musiał spaść, bo zawsze kiedyś pada.
Nawet w najbardziej suchych miejscach na ziemi. Problem, kiedy on spadnie i co to oznacza dla ludzi wegetujących na skraju takich obszarów.
Niemniej wystarczy podmienić artefakty i historia ludzi tracących wszystko, choć zrobili wszystko, aby tak nie było staje się uniwersalna.
Dzięki :)

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”