• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Liczby skończone

Opowieści pisane prozą - nie powieści
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
biegnąca po fali
Posty: 2527
Rejestracja: 08 kwie 2016, 18:24

Liczby skończone

#1 Post autor: biegnąca po fali » 19 paź 2023, 13:40

Pali się. Odpryski czerwonych jęzorów wyskakują przez okna, a rozbryzgująca się woda zdaje się je jeszcze rozmnażać. Odbite w każdej kropli potęgują wrażenie, że pali się już nawet przestrzeń. Ziemia i powietrze. Niebieskie pulsujące światła wozów strażackich. Niebieskie pulsujące światła radiowozu. Wyciągam przed siebie dłoń i rozstawiam szeroko palce. Światło na nich i pomiędzy nimi. Światło na twarzy i udach. Na stopach. We włosach. W najciemniejszych zakamarkach mojego umysłu. Oblizuję wargi. Dym ma gorzki posmak zniszczenia. Strachu i bezradności. Drobinki popiołu wirują przede mną. Małe cząstki tego co kiedyś było czymś więcej niż tylko ofiarą pożogi.
- Palimy się?
Łukasz jest tak pijany, że chyba nie za bardzo rozumie co się dzieje.
- Palimy? - ponawia pytanie.
Chciałabym mu odpowiedzieć, ale w głowie tylko światło. Niebieskie i pulsujące. I żadnych słów. Żadnego pomysłu na jakiekolwiek. Jakby ogień trawił mnie od środka. Jakby przedostał się tam przez rozchylone usta jedną z żarzących się kropel wody odbijanych pod ciśnieniem od ściany domu albo ognia, od samego piekła, które rozdziawiając szeroko i drzwi i okna zapraszało do środka.

Trzaski. Trzaski w głowie i dookoła. Pęka szkło i więźba pęka. Dachówki wpadają do środka, na łóżko i na stół, na wszystko czego już nie ma.
- A mama wyszła? - Łukasz myśli intensywnie.
Jego matka umarła jakieś dwadzieścia lat temu. Zaraz po ojcu. Łukasz mieszkał tylko z bratem. No i ze mną. A raczej ja z nim. Z nimi. Brat pił. Łukasz pił jak brat. Albo nawet bardziej. Niebieskie pulsujące światło tańczyło po jego ciele. Miał je w oczach i we włosach. Miał je w ustach. Wypełniało luki pomiędzy słowami. Ja nadal nie posiadałam mocy wypowiadania, choć głową pełna już była słów. Tych nie do wypowiedzenia. Nie na głos.

Kurwa. Jutro się zacznie. Będą gadali za ich plecami, że to kara za grzechy. Grzech nieumiarkowania. Rozpusty. I życia nie po Bożemu. Za te wszystkie bójki i drobne kradzieże. Dziś jeszcze ich żałują. Załamują ręce. Klepią po ramionach. Obiecują pomoc. A jutro? Jutro będą po drugiej stronie mocy. Przeciwko przenosicielowi grzechu, bo jak wiadomo, grzech jest chorobą zakaźną i kto się z kim zadaje... Tak oto z Łukasza przeszło na jego dziewczynę. Tę pierwszą. Później drugą. Trzecią. Na jego kolegów z naciskiem na Mateusza, który pięć lat temu zachlał się na śmierć. Witek jakoś się wymknął. Nałogowi i przeznaczeniu. Ni z gruszki ni z pietruszki oznajmił, że wyjeżdża i zamieszkał w Norwegii. Ma tam swoją firmę, żonę i psa. Za dwa miesiące urodzi mu się syn. Jakim cudem oparł się przenosicielowu grzechu? Tego nie wie nikt. Może jest grzechoodporny, a może po prostu umie żyć. Wie jak nie zalać żadnej nocy, żadnego dnia. Ludzi, którzy są blisko.

Łukasz patrzy pod nogi. Czubkiem buta ryje w ziemi. Przy gwałtowniejszym ruchu chwieje się, ale jakoś łapie równowagę. Raz, drugi, trzeci. Przy kolejnym upada i zaczyna rzygać. Brzydzę się, ale próbuję mu pomóc. Chcę żeby wstał, on jednak woli rzygać pod siebie. Rezygnuję więc. Pozwalam by osiadł tam gdzie najbardziej lubi. Gdzie czuje się najpewniej. Na samym dnie.

Poznałam go na festiwalu Woodstock. Dziewczyny lubią niegrzecznych chłopców. A Łukasz taki właśnie był. Niegrzeczny. Nieokrzesany. Trochę jak dziki kot, który drapie gdy potrzebuje miłości. Typ samotnika. Wędrownika. Nie. Raczej włóczęgi. Nie był przystojny. Wysoki i chudy jak patyk, z długi potarganymi przez wiatr włosami. Ubierał się wyłącznie na czarno i z tym mrokiem było mu bardzo do twarzy. Miał hipnotyczne spojrzenie i głos, który byle tekst zamieniał w modlitwę. Ale wyznawał boga, który nie potrzebował słów. Boga, który drwił ze swoich wyznawców. Który wszystko im zabierał nie dając w zamian nic. Jego obietnice były puste. Jak butelki znajdowane nazajutrz.

Niebieskie pulsujące światło zgasło wreszcie. Odjechały wszystkie służby. Odeszli gapie. Dom tonął w ciemnościach. Dosłownie zlewał się z niebem na którym nie było ani jednej gwiazdy. Łukasz spał na postawionej w ogrodzie ławce. Ja stałam nad nim pełna gniewu i żalu. Do kogo? Do siebie? To nie ja podpaliłam dom. A jednak czułam się winna. Nie tego, że nie dopilnowałam dwóch pijaków. Tego, że jestem dzisiaj tu w tym miejscu, z tym człowiekiem, który tak naprawdę nigdy mnie nie kochał. To ja wmówiłam sobie to uczucie. Żeby tylko sobie. Nam je wmówiłam. Nam. Mnie i Łukaszowi. A że mam gadanie i z byle słowa potrafię ulepić całą historię, to się
wkręciliśmy, dopisując każdym dniem kolejny rozdział, zupełnie nie myśląc o tym, że to jakieś naciągane i trochę nie o tym co każde z nas chciałoby dodać od siebie. Bo tak na logikę, to ja musiałabym/powinnam była odejść, a on wywalić za drzwi te babskie lamenty i łzy. Ale nie. Nie można. Bo kto ugotuje, kto posprząta? Kto poratuje gdy wysokoprocentowy bóg nagle odwróci się od człowieka zupełnie pustym denkiem?

Niebieskie pulsujące światło w oknach. Niebieskie pulsujące światło w takich właśnie denkach. Jakby ten twój bóg mrugał do ciebie. Puszczał oko. Mówił: To nic. To nic. To taka gra. Gra w był i znikł. Alkohol. Dom. Kobieta. Jedna, druga, trzecia. I Woodstock był. I Nosowska. I Lady Pank. I brat. A wcześniej siostra. Ale znikła za denkiem. Za winem. Winą. Jaką było picie każdego dnia. Przenosiciel grzechu. Przenosiciele. Twój ojciec i dziad. Teraz ty. Taka scheda. Taki fach. Taki wstyd, gdy nic nie mydli oczu.

Zimno. Zimny świt. Zimne, niebieskie pulsujące światło dawno już zgasło, a jednak czuję je wyraźnie. Na twarzy, we włosach. W najciemniejszych zakamarkach mojego umysłu. Nigdy nie piłam, a nazywają mnie alkoholiczką. Bo jestem tutaj. Z nim. Z nimi. Więc razem pijemy. Tak mówią. Patologia. A ja nie zaprzeczam. I tak nie uwierzą. Też bym nie uwierzyła, że można odejść i żyć. Pozwolić jemu żyć. Tak jak chce. Jak umie. Przestać wybierać mu niebieskie pulsujące światło z włosów i brwi. Spomiędzy palców i warg, gdy wypuszcza słowa. Każde z nich coś znaczy i niekoniecznie jest to to co słychać. To tylko pozory. Pod nimi jest i serce i dusza. Trochę przepita, rozmyta, rozcieńczona... ale jest. Tym trudniej odejść. Tym trudniej zostawić te nieporadne, skacowane poranki. Te popołudnia już lekko upojone obietnicą kolejnych butelek, które życzliwi koledzy podrzucą po pracy. Te wieczory, kiedy już nie wiadomo co się chwieje bardziej. Framuga drzwi, podłoga czy ja. To nawet zabawne, prawda? Tak walczyć o pion. Upadać i z pijackim śmiechem, pijacką czkawką na nowo definiować wartości i świat. Jego porządek z perspektywy płaza.

Niebieskie pulsujące światło. I zaraz budzi się strach. I niesie ten dygot. Jak drżenie osiki gdy wiatr. To i tak lepsze niż cisza. Bezruch w którym czai się śmierć. Mam popiół we włosach. Na znak pokuty opuszczoną głowę. Jak wczoraj Łukasz, tak dzisiaj ja ryję ziemię czubkiem buta. Dziwnie lekka. Jakby pusta. Jakby wczorajsza pożoga wypaliła we mnie większość emocji. Tylko to drżenie. Nawet powietrza. I światła, gdy patrzeć na horyzont. Wszystko faluje i drży zarażone absurdem. Że już nigdy nic i nikogo. Że teraz to już równia pochyła z piekłem otwartym na oścież. A ja bym wolała na przestrzał. Tak żeby wejść i wyjść tylnymi drzwiami. Hen za kotły i smołę, za pulsujące niebieskie światło. Za wszystkie szyjki i denka fałszywych bogów. Za wszystkich ich wyznawców i tych którzy ich tworzą. Na swój obraz i podobieństwo. Na zgubę. W niebieskim pulsującym świetle, przy muzyce syren. Pod czujnym okiem gapiów. Dorosłam. Dojrzałam do tego żeby odejść. Już nie będę o niego walczyć. Teraz powalczę o siebie. On się nie zmieni. Ja już to zrobiłam. Znalazłam drogę do drzwi. Drzwi teraz nadpalonych, niedomykajacych się jakby na znak, że można. Że teraz albo nigdy. Żegnajcie więc wszyscy jego bogowie. Żegnaj miłości moja, drogo donikąd. Byle jaka i byle gdzie. Niebieskie pulsujące światło i syreny alarmowe. To wszystko zdawało się wczoraj krzyczeć: UCIEKAJ! Cztery lata, trzy woodstocki, sześć miesięcy, dwa tygodnie i pięć dni. I wystarczy.


*************

Słyszałam, że odbudował swój dom. Stał taki ładny i czysty od lata do jesieni. Pomogła Opieka Społeczna, dobrzy ludzie i sponsorzy. Stał i spłonął sobie. Niebieskie pulsujące światło tańczyło po całej wsi, po niebie tańczyło, po ludziach i po ziemi. Tylko po Łukaszu już nie. Brata nie było. Pił u kolegi. Teraz mówią, że to przeze mnie. Bo odeszła. Złamała mu serce. Miała się za kogoś lepszego. Niebieskie pulsujące światło powtarza mi się jak refren w piosence. Odbija od sklepowych witryn, kałuż. Nagrobnej płyty na której wieczna lampka i czarno-białe zdjęcie. I krzyż i marmurowy anioł. W złożone dłonie ktoś mu wcisnął butelkę. Miał gest. Wódka Adam Mickiewicz. 0,5 litra. Tylko dla ciebie. No chyba, że anioł pijący. Albo że wiatr zawieje.
Ostatnio zmieniony 19 paź 2023, 17:44 przez biegnąca po fali, łącznie zmieniany 2 razy.
i przeszłość
dopóki widać ślady

AS...


za zamknięciem powiek wolność
o której nie umiem myśleć

witka

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16894
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Liczby skończone

#2 Post autor: eka » 19 paź 2023, 17:01

Może za szybko, nieuważnie czytałam, bo mam problem z lokalizacją pożaru. To w końcu miał on miejsce u sąsiada czy domu Łukasza i narratorki?
Do uzupełnienia przecinki oraz sporadyczne literówki, tudzież ort: donikąd.

A monolog dziewczyny świetny, wręcz do wykorzystania na deskach teatru. Już wyobrażam sobie głos, jego niuanse, tempo i współgrającą scenografię.
Temat jak na polskie realia w punkt, walka o siebie też.
Gratki, Ewo.

:kofe:

Awatar użytkownika
biegnąca po fali
Posty: 2527
Rejestracja: 08 kwie 2016, 18:24

Liczby skończone

#3 Post autor: biegnąca po fali » 19 paź 2023, 22:40

Ewo, oczywiście masz rację. Drugie zdanie wprowadzało w błąd. A to dlatego, że początkowo palić się miało u sąsiada. Z tym że w pewnym momencie wpadłam na inny pomysł i niby wszystko poprawiłam i dopasowałam, a jednak to jedno zdanie mi umknęło i tak już zostało.

Ort, przecinki i literówki... Wiem, wiem. Postaram się poprawić. Masakra z tym pisaniem tak długich tekstów na telefonie.

Dziękuję i pozdrawiam :kofe: :kofe:
i przeszłość
dopóki widać ślady

AS...


za zamknięciem powiek wolność
o której nie umiem myśleć

witka

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16894
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Liczby skończone

#4 Post autor: eka » 21 paź 2023, 14:33

Dzięki za rozwianie dylematu : )

Btw, koszmarem byłoby dla mnie pisanie na takim nośniku.
Podziwiam.

:rosa:

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”