• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Pajęczyce cz.VIII

Opowieści pisane prozą - nie powieści
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Krokus
Posty: 481
Rejestracja: 18 gru 2020, 19:45
Płeć:

Pajęczyce cz.VIII

#1 Post autor: Krokus » 25 lut 2024, 13:24

Kiedy wszedł do mieszkania, usłyszał sygnał telefonu, wyciągnął z kieszeni, spojrzał, Michalski.
- No, co tam?
- Co tam, to nie wiem, ale tu coś się ruszyło, wczoraj nasi chcieli aresztować Dzikiego. Właśnie wrócił z Berlina i było kilka poszlak, by wsadzić go do aresztu i dowiedzieć się, co tam robił. Spanikował, wyciągnął gnata i strzelił do jednego z naszych. Do drugiego nie zdążył, tamten strzelił mu prosto w łeb.
- Cholera! To nic się nie ruszyło – stwierdził, zdenerwowany takimi nowinami.
- Dwóch jego ludzi, nie chciało ryzykować, mamy ich, a oni coś wiedzą. Mogą umoczyć również Szarego, tylko on na razie gdzieś zniknął.
- To już coś. Z tego co sprzedał mi mój informator, Dziad z więzienia, wydał na kogoś wyrok, zapewne, dokona go ktoś, z ludzi Szarego. Dobrze by było, dowiedzieć się na kogo, czasu jest mało.
- Dzięki za informację, tylko dlaczego dopiero teraz? – Tym razem Michalski, zapytał nerwowym tonem.
- Miałem swoje powody – oznajmił obojętnie, Witek, nie chcąc drążyć tematu.
- Okej, ale wiesz, że to nie w porządku – stwierdził już spokojnym głosem Michalski, również nie mając ochoty na kłótnie.
- Wiem, ale wiesz, że fałszywy ze mnie człowiek – Dało się wyczuć w jego głosie nutę ironii.
- Hehehe… wiem – odpowiedział Michalski, kończąc rozmowę.


Siedziała w samochodzie ponad godzinę. Niedaleko domu Markowskiego, chcąc wyjaśnić swoje wątpliwości. No i właśnie zobaczyła samochód Markowskiego, który podjechał przed bramę wjazdową, zaraz się otworzyła, a niemal równocześnie, przez furtkę wyszedł młody człowiek, poznała, Wojtek. Wyciągnęła telefon z kieszeni.
- Musimy pogadać – powiedziała nerwowym tonem.
- Nie dzwoń do mnie, to ryzykowne. Nie mogę się z tobą spotkać, muszę zniknąć.
- Nie mogę wykonać zadania – powtórzyła.
- Musisz, dostałaś zaliczkę.
- Oddam, nie mogę! – odpowiedziała stanowczym tonem.
- Uważaj jak tego nie zrobisz, dopadnę cię.
Przerwała połączenie, trzęsąc się z nerwów – Dopadnę cię! - Co za dupek, nie dorasta mi do pięt, to ja cię dopadnę, utnę fiuta i wsadzę do gardła. – powiedziała do siebie i ruszyła z piskiem opon.
Zaraz za nią, nieco spokojniej ruszył, niebieski Mercedes.


- O Witek! Dobrze, że jesteś, za chwilę bierzemy się za przesłuchanie tych dwóch – oznajmił z zadowoleniem, Michalski.
- Super! To morderstwo świadczy o desperacji, musiało zrobić się gorąco, akcję przygotowali, na szybko, niedbale i wpadli – stwierdził Witek, zastanawiając się kto doniósł na Maxa.
- Zapewne, tak było, niektóre kurewki Maxa, obsługujące, gangsterów i naszych, mogły się sporo dowiedzieć o jednych i drugich. Oczywiście nie w samym przybytku, ale duża część chłopów podkochuje się w takich panienkach i zabiera je na różne imprezy, a one są cwane. Czasem aż za bardzo, bo jeden z tych gangsterów, powiedział, że ich szefowie dowiedzieli się o Maxie, od jednej z jego kurewek.
- Co!? – Witek spojrzał na Michalskiego, wybałuszając oczy, nie mogąc w to uwierzyć.
- Niestety, to prawda.
Witek pomyślał o tej dziewczynie, która sobie z nim pogrywa – czyżby, to ona? Całą tę sprawę rozgrywa po swojemu, ale jaki miałaby w tym cel, donieść na Maxa?
- Czy oni wiedzą, która to?
- Raczej nie, zresztą sam zaraz z nimi porozmawiasz – odpowiedział z lekkim uśmiechem, Michalski.

Na przesłuchaniu nie dowiedział się niczego, poza tym co mówił Michalski. Dziki najwyraźniej nie zwierzał się swoim podwładnym i trudno będzie dojść do tego, która sprzedała Maxa. Miał jednak duże podejrzenia, co do tej kelnereczki, która naprowadziła go na panią Aldonę. Nagle przypomniał sobie o innej sprawie i zapytał przesłuchiwanego:
- A słyszałeś może, o tym, że Dziad wydał na kogoś wyrok?
Tamten pokręcił głową, przecząco, ale to już dla Witka nie było istotne. Kazał wyprowadzić aresztanta. Przypomniał mu się Markowski, spojrzał na Michalskiego i zapytał:
- Dziad siedzi w więzieniu już dość długo, prawda?
- Hm… jakieś dziesięć lat, a czemu pytasz?
- Posadził go, o ile pamiętam, Markowski.
- No, sprawa się długo toczyła, miał dobrych adwokatów, ale Markowski się ostro w to zaangażował i w końcu udało mu się go wsadzić.
- Tak, teraz zaczynam sobie przypominać, to była ostra walka.
- Jakiś czas temu, udowodniono mu kilka zbrodni i dostał dożywocie.
- Zapewne, też Markowski.
- Tak.
- Dzwoń do niego.
- Nie rozumiem?
- To na niego Dziad wydał wyrok – powiedział donośnym głosem, Witek. Teraz już dobrze kojarzył, to ta dziewczyna…
- Okej, ale co mu powiem, żeby uważał, bo Dziki chce go odstrzelić?
- Najlepiej niech przyjedzie tutaj, wyjaśnimy mu wszystko po kolei. Powiedz, że pilna sprawa i żeby się stawił jak najszybciej.
- No dobra.

Markowski odebrał telefon siedząc w pokoju z żoną i synem. Wstał z fotela i poszedł do przedpokoju. Nie miał ochoty jechać na komendę, ale Michalski bardzo nalegał, tłumacząc, że to nie rozmowa na telefon, więc się zgodził, kwitując to jak wielki nasz bohater narodowy – „Nie chcę, ale muszę”.

- Co znowu jakaś pila sprawa? Zapytał syn.
- Niestety, muszę lecieć – powiedział, narzucając na siebie płaszcz.
Żona wpatrywała się w telewizor, jakby nie zauważając całej tej sytuacji.
- Mamo, czemu ostatnio jesteś taka obojętna? Zapytał Wojtek.
- Cóż… synku, nie jest mi lekko – odpowiedziała zmęczonym głosem.
- Masz jakieś problemy?
- Hm… miałam ci nie mówić, ale powiem, twój ojciec mnie zdradza z pewną małolatą, zapewne teraz do niej pojechał.
- Co?! – Wojtek podniósł się z kanapy nie mogąc uwierzyć w to co usłyszał.
- Niestety to prawda, wynajęłam detektywa, te jego pile służbowe sprawy, to w większości ona.
- Masz jakieś zdjęcia?
- Tak – odpowiedziała, po czym sięgnęła do schowka i wyciągnąwszy, położyła na stoliku.
Wojtek, kiedy na nie spojrzał, znieruchomiał, to była Agnieszka. Był przerażony. Poczuł, że ktoś z nim bardzo nieuczciwie pogrywał. Po dłuższej chwili, kiedy emocje nieco opadły, chciał tylko jednego. Spojrzeć jej w oczy i zapytać, dlaczego? Ona musi mieć inne lokum, bo kiedy mu powiedziała, że wyjeżdża na parę miesięcy, opiekuje się jej mieszkaniem, podlewa kwiatki i wietrzy pokoje.
- A wiesz, gdzie ona mieszka?
Podała mu na karteczce adres.
- To niedaleko stad, ale co chcesz zrobić?
- Chce z nią pogadać
- Uważasz, że to ma jakiś sens?
- Oj tak – Schował karteczkę do kieszeni, szybko się ubrał i popędził spojrzeć jej w twarz.

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”