• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Trzeciego dnia nie wydarzy się nic. I przyjdzie czwarty

Na pograniczu prozy i wiersza
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
biegnąca po fali
Posty: 2517
Rejestracja: 08 kwie 2016, 18:24

Trzeciego dnia nie wydarzy się nic. I przyjdzie czwarty

#1 Post autor: biegnąca po fali » 20 kwie 2022, 00:08

- Jeden, dwa, trzy... osiem, dziewięć... - Dasza głośno liczy przelatujące nad głową samoloty. Tną niebo na nierówne plastry. - To niesprawiedliwe! - mówi Dasza kiedy tata wygania ją do piwnicy, a sam zostaje na górze. Tam na dole trwa nigdy niekończąca się noc. Nie pozwala zapiać kogutom, nie obowiązują jej pory roku, tym bardziej dni tygodnia. O godzinach przypomina zaś głód, a rozedrgane płomienie świec potęgują wrażenie tłoku, wyciągając nieodkryte jeszcze cienie zza pochylonych pleców i innych krzywizn jak chociażby ręka zgięta w łokciu czy przyniesiony ze dworu kociołek z kaszą.

Dasza rzadko wychodzi z piwnicy. Nie wolno jej, ale widziała i wie, że pod każdym rozciągniętym na ulicy kocem ktoś śpi i nie można go dobudzić. Myślała, że może to przez te skrępowane na plecach ręce i nawet chciała je rozwiązać, ale supły były solidnie zaciągnięte i ani drgnęły pod jej drobnymi palcami. Do tego mama na nią nakrzyczała, wskazują głową na niebo po którym znowu sunęły srebrne ostrza, a przecież to nie wina Daszy. Dasza nie dotyka noża, ale gdyby już to zrobiła, to przecież pocięłaby niebo tak żeby starczyło plastrów na wszystkie rany. Te w ziemi i te w ścianach przez które wdziera się do pomieszczeń kwietniowy chłód.

Dasza siedzi grzecznie na swoim miejscu. Na lewo od wejścia i zaraz koło mamy. Ziemia dudni i drży. Ktoś płacze, a babcia bez przerwy powtarza, że przyszedł koniec świata. Dziewczynka rezolutnie stwierdza, że nikogo obcego ani w piwnicy ani na podwórku dziś nie widziała i z dziecięcym uporem dopytuje o przybysza, ale jakoś nikt nie odpowiada. Sasza by odpowiedział. On wszystko wie i zna dużo słów, które na pewno coś znaczą, ale jeszcze nie dla Daszy. Tyle, że Saszka gdzieś przepadł i nie można się go dowołać, do tego ciocia Luba zdjęła z podłogi najlepszy dywan i zakopała go za domem. Miejsce oznaczyła drewnianym krzyżykiem i teraz chodzi tam płakać co jest zupełnie bez sensu, bo skoro był dla niej taki ważny, to po co go tam schowała i czemu nie może wyjąć z powrotem? Sasza by jej przecież pomógł. Wytłumaczył co i jak. Tylko gdzie on jest?

Dasza zasypia i śni się jej burza od której w piwnicy robi się jasno i ciepło. Ucieszona klaszcze w dłonie, bo nogi ma dziś zbyt ciężkie żeby skakać z radości. Z rozjarzonej plamy wychodzi Saszka. Składa się właściwie wyłącznie z głowy. Reszta to nieskładna plątanina rur, blach, kabli i szmat z której na pierwszy plan wybijają się wyrwa w klatce piersiowej, nieudolnie zakryta ciocinym dywanem, przewieszony przez wystającą kość karabin i plasterek nieba skwierczący w tym nagłym upale niczym słonina na patelni w kuchni dwupokojowego mieszkania we Lwowie. Dasza czuje jak topnieje w niej strach i głód, jak rozpływa się ból przychodzący od stóp, których nie potrafi znaleźć. Saszki też jest coraz mniej. Jego mowa staje się niewyraźna. Nienaturalnie rozciąga słowa, a sylaby skapują z jego ust jak wosk ze świecy. Prosto na nieistniejący już blat dawno skreślonego stołu. W nicość z której przychodzi się tu tylko na chwilę by zaraz zniknąć. Na zawsze. Pod ruinami własnych ciał. Duszami domów spalonych żywcem.
i przeszłość
dopóki widać ślady

AS...


za zamknięciem powiek wolność
o której nie umiem myśleć

witka

Awatar użytkownika
Lucile
Posty: 4805
Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
Płeć:

Trzeciego dnia nie wydarzy się nic. I przyjdzie czwarty

#2 Post autor: Lucile » 20 kwie 2022, 11:34

Przejmujący obraz wojny w Ukrainie widzianej oczyma dziecka.
Najbardziej tragiczne jest, że Twój tekst nie stanowi tylko (dobrze poprowadzoną) kreacją artystyczną. Niestety!
Kto wie, ile takich Dasz codziennie przeżywa taki, lub podobny koszmar, a ile zostaje zamordowanych przez ruską hordę, która dostała pozwolenie z Kremla na wszelkiej maści bestialstwa i unicestwienie sąsiedniego narodu.

Jeśli te zbrodnie ujdą im „na sucho”… to kto następny?
Non quivis, qui vestem gestat tigridis, audax


lucile@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Trzeciego dnia nie wydarzy się nic. I przyjdzie czwarty

#3 Post autor: eka » 22 kwie 2022, 17:16

biegnąca po fali pisze:
20 kwie 2022, 00:08
- Jeden, dwa, trzy... osiem, dziewięć... - Dasza głośno liczy przelatujące nad głową samoloty. Tną niebo na nierówne plastry. - To niesprawiedliwe! - mówi Dasza kiedy tata wygania ją do piwnicy, a sam zostaje na górze. Tam na dole trwa nigdy niekończąca się noc. Nie pozwala zapiać kogutom, nie obowiązują jej pory roku, tym bardziej dni tygodnia. O godzinach przypomina zaś głód, a rozedrgane płomienie świec potęgują wrażenie tłoku, wyciągając nieodkryte jeszcze cienie zza pochylonych pleców i innych krzywizn jak chociażby ręka zgięta w łokciu czy przyniesiony ze dworu kociołek z kaszą.
Dwugłos. Nieświadoma roli samolotów Dasza i poeta narrator.
O mnożeniu się cieni... znakomity kawałek.
biegnąca po fali pisze:
20 kwie 2022, 00:08
Dasza rzadko wychodzi z piwnicy. Nie wolno jej, ale widziała i wie, że pod każdym rozciągniętym na ulicy kocem ktoś śpi i nie można go dobudzić. Myślała, że może to przez te skrępowane na plecach ręce i nawet chciała je rozwiązać, ale supły były solidnie zaciągnięte i ani drgnęły pod jej drobnymi palcami. Do tego mama na nią nakrzyczała, wskazują głową na niebo po którym znowu sunęły srebrne ostrza, a przecież to nie wina Daszy. Dasza nie dotyka noża, ale gdyby już to zrobiła, to przecież pocięłaby niebo tak żeby starczyło plastrów na wszystkie rany. Te w ziemi i te w ścianach przez które wdziera się do pomieszczeń kwietniowy chłód.
(wskazując)
Hm. Proza poetycka może sobie pozwolić na wiele, nawet w opisie mega realnej rzeczywistości. Mamy tu fragment (z niebem pociętym na plastry) świadczącym o niezwykłej wyobraźni dziewczynki, i oczywiście o wszechwiedzy narratorskiej. A i również jest wskazówka o wieku dziecka.
Umiejętność rozpoznawania śmierci kształtuje się w okolicy trzech lat, rozumienie nieodwracalności śmierci to mniej więcej okres 6-9 lat. Dasza jest malutka, a poza tym chroniona przez bliskich (ludzie na ulicy śpią) pozostaje w magicznej, bezpiecznej strefie dla swojej psychiki.
Co prawda, gwoli realizmu, opuściłabym chyba sceny z dotykaniem martwych ciał i próbą rozwiązywania więzów.
Byłaby tak niedopilnowana? Hm, no ale mogłoby się i tak zdarzyć.
biegnąca po fali pisze:
20 kwie 2022, 00:08
Dasza siedzi grzecznie na swoim miejscu. Na lewo od wejścia i zaraz koło mamy. Ziemia dudni i drży. Ktoś płacze, a babcia bez przerwy powtarza, że przyszedł koniec świata. Dziewczynka rezolutnie stwierdza, że nikogo obcego ani w piwnicy ani na podwórku dziś nie widziała i z dziecięcym uporem dopytuje o przybysza, ale jakoś nikt nie odpowiada. Sasza by odpowiedział. On wszystko wie i zna dużo słów, które na pewno coś znaczą, ale jeszcze nie dla Daszy. Tyle, że Saszka gdzieś przepadł i nie można się go dowołać, do tego ciocia Luba zdjęła z podłogi najlepszy dywan i zakopała go za domem. Miejsce oznaczyła drewnianym krzyżykiem i teraz chodzi tam płakać co jest zupełnie bez sensu, bo skoro był dla niej taki ważny, to po co go tam schowała i czemu nie może wyjąć z powrotem? Sasza by jej przecież pomógł. Wytłumaczył co i jak. Tylko gdzie on jest?
Ten fragment najbardziej mnie chwycił. Mimo swojej grozy (śmierć Saszy) nawet ujął odrobinką ciepła, humoru w uosobieniu końca świata : )
Zdecydowanie Dasza jest malutka. Trzylatka? Krzyże wetknięte w ziemię, dzieciom odwiedzającym cmentarze będą kojarzyć się z potencjalną mogiłą.
biegnąca po fali pisze:
20 kwie 2022, 00:08
Dasza zasypia i śni się jej burza od której w piwnicy robi się jasno i ciepło. Ucieszona klaszcze w dłonie, bo nogi ma dziś zbyt ciężkie żeby skakać z radości. Z rozjarzonej plamy wychodzi Saszka. Składa się właściwie wyłącznie z głowy. Reszta to nieskładna plątanina rur, blach, kabli i szmat z której na pierwszy plan wybijają się wyrwa w klatce piersiowej, nieudolnie zakryta ciocinym dywanem, przewieszony przez wystającą kość karabin i plasterek nieba skwierczący w tym nagłym upale niczym słonina na patelni w kuchni dwupokojowego mieszkania we Lwowie. Dasza czuje jak topnieje w niej strach i głód, jak rozpływa się ból przychodzący od stóp, których nie potrafi znaleźć. Saszki też jest coraz mniej. Jego mowa staje się niewyraźna. Nienaturalnie rozciąga słowa, a sylaby skapują z jego ust jak wosk ze świecy. Prosto na nieistniejący już blat dawno skreślonego stołu. W nicość z której przychodzi się tu tylko na chwilę by zaraz zniknąć. Na zawsze. Pod ruinami własnych ciał. Duszami domów spalonych żywcem.
Wiesz, Ewa, Ty chyba pisząc o śmierci Daszeńki, sama chciałaś się schować się w jej sen. Sen dziecka do końca nieświadomego czyjejś i w końcu swojej śmierci.
Bo jak to ogarnąć...
Szacun.
Bardzo dobre pisanie.

Awatar użytkownika
lczerwosz
Posty: 9449
Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51

Trzeciego dnia nie wydarzy się nic. I przyjdzie czwarty

#4 Post autor: lczerwosz » 24 kwie 2022, 18:43

Nie umiem tego spokojnie skomentować. Czy to jest nadrealizm. Gdzie widać więcej, niż można zobaczyć. Nie chodzi o epatowanie okropnymi szczegółami. Tu przecież ledwie domysły są pokazane. Dasza jeszcze nie wie.
:kwiat:

Awatar użytkownika
biegnąca po fali
Posty: 2517
Rejestracja: 08 kwie 2016, 18:24

Trzeciego dnia nie wydarzy się nic. I przyjdzie czwarty

#5 Post autor: biegnąca po fali » 26 kwie 2022, 15:56

Lucile, eko, Iczerwosz... W takim świecie przyszło nam żyć. Cieszy mnie jedno, to że nikogo nie sprowadziłam na ten padół łez, który z każdym dniem coraz bardziej chyli się ku upadkowi. Sam się nie chyli. To ludzie ciągną go w dół.

Dziękuję za poczytanie. Temat nie do ogarnięcia. Można tylko rozpisać emocje. To chyba dobry sposób, kiedy jest się już poza tym etapem, który chroni Daszę przed okrutną prawdą.
i przeszłość
dopóki widać ślady

AS...


za zamknięciem powiek wolność
o której nie umiem myśleć

witka

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Trzeciego dnia nie wydarzy się nic. I przyjdzie czwarty

#6 Post autor: eka » 26 kwie 2022, 16:53

Gorzki komentarz... ale prawdziwy.

:rosa:

ODPOWIEDZ

Wróć do „PROZA POETYCKA”