*
- O popatrz, zgubiona fletnia Pana! – zawołała mysz do żółwia błotnego Filipa.
- Pana Wojtka?
- Pana w ogóle.
- Acha, bo ja myślałem bardziej szczegółowo.
- Ale dlaczego pana Wojtka?
- Bo pana Wojtka znam.
- No tak…
- Czyli jego też może być?
- No może, oczywiście.
- Tylko że ja u niego nie widziałem takich patyczków.
- To trzcina, nie drewno.
- Lepiej, bo lżejsza.
- Nie całkiem o to w tym chodzi.
- Pewnie, że nie o to, ale zauważyć nie zaszkodzi.
- Widzisz? Tu, dajmy na to, pastuch dmucha i wtedy to gra - wskazała Felicja.
- Sprytnie podpatrzone.
- Proszę?
- Mówię, że pewnie podsłuchane jak wiatr dmuchał sobie w trzcinach.
- Możliwe.
- Pewnie, że możliwe.
- Problem w tym czyja to własność.
- Jakiegoś pana. Sama mówiłaś.
- Taa…Najlepiej niech sobie dalej tu leży to cudo.
- Jak się piszczałka sama zgubiła, to się może i sama odnajdzie.
- Tajemnica odnajdywania jest dosyć zawiła w swej prostocie i lepiej w nią zbytnio nie ingerować. Są cztery kierunki świata, a nie wiadomo w którym poszedł jej właściciel. A mówiąc między nami: róża kierunków jest znacznie bardziej rozbudowana. Zresztą zupełnie wystarczą cztery, żeby się całkiem w nich zagmatwać. Dajmy na to, że będziemy chcieli mu zanieść zgubioną syringę i pójdziemy nie tam gdzie on się znajduje, albo on w międzyczasie wróci tutaj i nie zastanie swej zguby. Wtedy tajemnica odnajdywania jeszcze się pogłębi, czyli ta nasza uczynność spowoduje dodatkowy kłopot i nam i jemu.
- Jak ty pięknie potrafisz wszystko wyjaśnić! – zachwycił się Filip.
- No mam już taką zdolność - skromnie zgodziła się mysz.
*
Lało już trzeci dzień, a zanosiło się na dużo więcej.
„Z rozpaczy przyjdzie gryźć życicę, to jedyne na tej łące trujące trawsko, bo długo nie wytrzymam w tej pogodowej beznadziei – dumała Felicja obserwując świat spod liścia łopianu - I pomyśleć tylko, że dopiero co do znudzenia: nic tylko słońce i słońce, na które w ogóle nie zwracałam uwagi. Gorąco jak w piecu. Tam i siam obłoczki po niebie na wzór kłębków pierza wyskubanego gęsiom przez psy… Naraz budzisz się, a tu bez żadnej konkretnej zapowiedzi deszcz, że tylko gryźć ogon. Gdybym chociaż teraz siedziała w jakiejś bibliotece, to pogłębiałabym przynajmniej swoją wiedzę. Pojadłoby się Miłosza, przegryzło Szymborską, na deser zostawiając Tokarczuk i z pełnym brzuchem jakoś by się może zniosło ten potop. A tak? Głupoty mi do łba przychodzą takie jak te stare wierszyki:
„To w szyby deszcz dzwoni deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki miarowy niezmienny
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno
Jęk szklany płacz szklany a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny
O szyby deszcz dzwoni deszcz dzwoni jesienny…”
No rozpacz! Tym bardziej, że czerwiec dopiero.”
*
-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
admin@osme-pietro.pl
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
"Wszyscy, którzy zachowali ojczyznę, wspierali ją, pomnażali, mają wyznaczone w niebie określone miejsce, gdzie szczęśliwi rozkoszują się życiem wiecznym".
Cicero "De re publica"
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
FELICJA ( rozważania podczas ucieczki 13 )
- Ryszard Sziler
- Posty: 409
- Rejestracja: 04 cze 2013, 09:00
- Lokalizacja: Kolbuszowa
- Płeć:
- Kontakt: