• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

FELICJA ( rozważania podczas ucieczki 7 )

Wszystko, co wydaje się za krótkie...
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 409
Rejestracja: 04 cze 2013, 09:00
Lokalizacja: Kolbuszowa
Płeć:
Kontakt:

FELICJA ( rozważania podczas ucieczki 7 )

#1 Post autor: Ryszard Sziler » 10 cze 2021, 06:28

*
Felicja stała nad kawałkiem rozmiękłej od rosy ziemi i badała nocne ślady.
- Pojęcia nie miałam co tu się chwilę temu wyprawiało tak blisko mojego legowiska, a jak widać sporo się wyprawiało…– mruknęła i z przejęcia sierść na jej grzbiecie zmieniła się w szczotkę, bo ziemia rozdrapana była na przestrzeni metra jakby buchtowały w niej dziki.
- Tak, tu toczyła się straszliwa, bezpardonowa walka – stwierdziła - jej ślady są już odkryte i teraz potrzebna jest tylko ich właściwa interpretacja – rozważała – Należy przy tym albo trzymać się okrutnej rzeczywistości, albo iść w kierunku baśni; zaś ta tutaj rzeczywistość jest taka, że bez baśni mowy nie ma by ją nawet nadgryźć. Jednak moja twórcza intuicja podpowiada mi, że lepiej nie opowiadać sobie takiej baśni, bo ona nie uspokaja, a wręcz przeciwnie. Powiedzmy, że opowiem i najmniej przez tydzień spać nie będę; to po co mi ta bezsenność? - jęknęła.
Rozglądnęła się więc niepewnie wokół i przemykając chyłkiem od liścia do liścia jak najszybciej oddaliła się od nocnego koszmaru, który, jak sądziła, tylko przypadkiem jej nie pochłonął. Na wspomnienie czego zawsze potem dostawała dreszczy i dumy z powziętej decyzji.
- Bo gdybym była zbyt pochopnie i poważnie podeszła do zaistniałego problemu, przecież jak nic byłabym się rozchorowała, albo i co gorszego – stwierdzała nieodmiennie.
Swoją drogą nie przyszło jej nawet do głowy, że owe upiorne ślady pojawiły się wówczas gdy zapchlony jeż Teofil próbował się podrapać po grzbiecie, co bywa wyjątkowym problemem dla kogoś mającego kolce.

*
- Egzaltowana idiotka – zawyrokowała jaszczurka Zuzanna patrząc za dostojnie oddalającą się myszą – Czemu ona nie stanie w prawdzie? Kogo chce okłamać, co? Najpewniej siebie. W stodole się to pewnie ulęgło, albo nawet i w chlewie, a udaje przed światem, że w pałacu.
- Tak już mają te poetki – roześmiała się żaba – Wyobraźnią uzupełniają sobie rzeczywistość i potem święcie w to wierzą co wymyśliły.
- Ich sprawa dopóki nie gardzą innymi, a ta gardzi. Słyszałaś przecież co mówiła.
- Owszem, coś co wyglądało na propozycję pocałowania jej w ogon.
- Żeby tylko! A forma moja droga? Forma! Zwróciłaś uwagę na formę? „Niech no Zuzia raczy mnie…” i tak dalej, że reszty nie zacytuję – prychnęła jaszczurka.
- Właściwie nie ma co tego roztrząsać, skoro już sobie poszła -zauważyła żaba
- No poszła, poszła, ale niesmak pozostał – skrzywiła się Zuzanna i byłaby zapewne jeszcze długo rozpatrywała problem wytwornej arogancji Felicji, gdyby nie wyjątkowo apetyczna mucha, która zajęła ją bez reszty.

*
Z tamtej strony rzeki
Baba nogi myje
Zobaczył pies cosik
Pies zobaczył cosik
I okropnie wyje!

poniosło się naraz nad łąką w wieczornej mgle.
- Ożeż ty, ale się komuś wypsnęło – mruknęła mysz przerywając przygotowywanie sobie legowiska; mimo nasłuchiwania jednak śpiew się już nie powtórzył.
- Takie niby nic, a sen zakłóciło – mruczała potem przewracając się z boku na bok i nie mogąc wygodnie ułożyć sobie ogonka.
– Po co to tak? Na co to tak i komu to było potrzebne? – utyskiwała wsłuchując się w nocną ciszę łąki i oczekując mimo upływającego czasu dalszego ciągu koncertu wątpliwej wartości.
„– A jak mi się taki nagle rozedrze nad uchem, to co ja wtedy zrobię?” – dumała.
- A cholera jasna z tym wszystkim! – wrzasnęła w końcu umęczona nasłuchiwaniem, stanęła słupka i rozdarła się na cały głos :
Lata pies bez owies
Ogonem wywija
Patrzej se Marysiu
Co to za bestyja!
Hej!

I uspokoiłoby ją to całkiem, gdyby nie grudki ziemi, patyki, a nawet drobne kamyki, które nagle posypały się na nią zewsząd.
- No co? No co? Nie ja zaczęłam! – pisnęła z wyrzutem , ale na nic to się zdało i musiała natychmiast opuścić swoją noclegownię.

*
Felicja stała na rozdrożu i myślała mniej więcej tak:
„- Jeżeli pójdę w lewo…A w życiu! Mowy nie ma! Tylko w prawo. Ale… idąc cały czas w prawo będę się zataczać w kółeczko. No przecież nie o to jednak chodzi w tym wszystkim, żeby mieć stały zawrót głowy. Więc jeśli już iść, to jak strzelił- prosto, bo po co kluczyć? Tyle, że w tym słodkim owocu rozsądku jest pestka celu. A jaki ja mam cel? No jaki?” – i tak westchnęła, że jej westchnienie wzbudziło chmurę nasionek dmuchawca, która uniosła się być może aż do samego słońca, ale co do tego mysz nie miała pewności, bo słońce oślepiło ją i załzawiło oczy. A kiedy przestały jej w oczach tańczyć migotliwe tęcze i wszystko wróciło do normy powiedziała buńczucznie sobie i łące:
- Oj tam, jeśli już odważyłam się uciec z gówna, to i cel tej ucieczki sobie w końcu znajdę. Nie takie rzeczy się już robiło – warknęła.
I odtąd zaczęła uważnie rozglądać się za celem.
*

- Erotuman – sarkała Felicja włażąc na kolejne kretowisko – Jego ten seks wykończy! Góry porobił, kwiatki poniszczył… Wariat! – uzupełniła rozejrzawszy się po okolicy.
- Zdaje się, że on z taką pasją podchodzi do jedzenia – wtrącił niepewnie Filip.
- Wszystko jedno do czego podchodzi, a umiar powinien zachować. Gdybym ja tak podchodziła do wędrówki, to już bym była na końcu świata, znacznie szybciej niż w siedmiomilowych butach. I co by mi z tego przyszło? Hop siup i już. I to ma być życie? A gdzież czas na jego degustację? Takie są moje uwagi co do życia kretów i nie tylko –zakończyła.

*
Czy Felicja pisała pamiętnik? Niby po co? Felicja przeżywała życie i nie miała czasu na głupstwa. A jej życie toczyło się jak kamień, który omsknął się Syzyfowi i staczał się w dół z chwili na chwilę nabierając rozpędu. I wszystko byłoby się skończyło w przewidywalny sposób, gdyby nie cudowny hamulec którym stała się choroba. Zmąciła ona nagle wszystko, co do tej pory układało się w szaleńczy bezwolny ciąg wydarzeń zmuszając mysz do nieśmiałej refleksji:
- A po co mi to? A do czego to zmierza?
W efekcie czego wspomniany kamień zawisł nad przepaścią rozpaczliwego bezsensu i zaczął się wahać między: lecieć dalej w zatracenie, czy… No właśnie, ale czy istniało jeszcze jakieś „czy”?
I tu całkiem niespodzianie objawiła się wola Felicji, której, łącznie z nią samą, nikt nie podejrzewał.
- Się spróbuje – mruknęła i spróbowała.
Wszystko to stało się dość dawno temu, ale rozpoczęta wtedy ucieczka ( której sens próbujemy zrozumieć ) trwa do teraz, i kto wie, być może coś sensownego z niej wyniknie.

*

ODPOWIEDZ

Wróć do „OKRUCHY PROZATORSKIE”