• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    "Wszyscy, którzy zachowali ojczyznę, wspierali ją, pomnażali, mają wyznaczone w niebie określone miejsce, gdzie szczęśliwi rozkoszują się życiem wiecznym".
    Cicero "De re publica"



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

FELICJA ( rozważania podczas ucieczki 18 )

Wszystko, co wydaje się za krótkie...
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 409
Rejestracja: 04 cze 2013, 09:00
Lokalizacja: Kolbuszowa
Płeć:
Kontakt:

FELICJA ( rozważania podczas ucieczki 18 )

#1 Post autor: Ryszard Sziler » 17 cze 2021, 16:01

*

Dobrodziejstwo łąki jest nie do przeszacowania. Wszystko tu znajdziesz co niezbędne do życia i to ze sporym naddatkiem. Trzeba tylko orientować się w tym co dobre, a co złe; choćby po to żeby przypadkiem nie najeść się jadowitego szaleju, konwalii, albo tojadu. Tym bardziej, że blekot można bez trudu pomylić z selerem, muchomor zielony z pieczarką i tak dalej. To dalej odnosić się może do zielonego ziemniaczka lub smakowitej zawartości pestki śliwki, wiśni, czy czereśni. Nawet niedojrzałe ziarna lnu mogą poważnie zaszkodzić. Trzeba więc znać całą prawdę o nich, i ta zasada poznawcza jest pierwszą w naszym świecie. W ogóle wydaje mi się coraz bardziej, że to czego przede wszystkim potrzebuję, to jasności w każdym temacie, czyli właśnie prawdy - uświadamiała sobie nagle Felicja.

*

Kolejnego dnia, idąc za obiecującym zapachem wilgoci, tuż przed południem spocona mysz dotarła do źródełka. Wybijało przy starej dziuplastej wierzbie i ciurkając wesołą skrzącą się w słońcu strugą wpadało do niedalekiego zagłębienia, w którym rozlewało się w spora kałużę. Z niej w prawie niewidoczny sposób wsączało się w spragnione trawy, które byłyby tu bujnie rozrośnięte, gdyby nie to, że tratowały je zwierzęta przychodzące do wodopoju, co nas o tyle obchodzi, że w ten sposób przy bajorku utworzył się płat murawy, tu i ówdzie wydeptany i zmieniony w miniaturową plażę.

- No i to jest miejsce na dłuższy wypoczynek. Robię sobie wakacje! – zdecydowała Felicja, zrzucając z ramion plecak. – Sio! – zawołała do pliszek, które piły wodę przy brzegu, zachichotała i plusnęła w toń. Z wdziękiem zrobiła parę kółeczek i parskając wylazła na brzeg.

- I to jest to o co mi chodziło. Tu nie spiesząc się ( bo i cóż mnie goni? ) można rozważyć dalszy ciąg tej czerwcowej opowieści - stwierdziła przeciągając się rozkosznie i planując króciutką drzemkę. Niebo nad kałużą było bezchmurne, w dosłownym tego słowa znaczeniu i przenośnym co do mysich niepokoi, więc mogła sobie na to pozwolić.

- A pewnie, że mogę – przytaknęła tej myśli i zasnęła.

*

- Trzeba się rozejrzeć po gospodarstwie – powiedziała po przebudzeniu – Czyli zobaczmy co my tu mamy w pobliżu i trochę dalej. O wodzie już wiemy sporo, nic za to prawie o wierzbie, a w takiej wierzbie to licho wie co może mieszkać. W przenośni i dosłownie ( co się w obydwu formach do znudzenia powtarza ). Najgorsza jest ta przenośnia, bo może latać, miękko i bezszelestnie szczególnie nocą. Przy korzeniach zaś może gnieździć się łasica, albo rezydować gronostaj, co na jedno wychodzi, bo guzik mi z tego, że futro gronostaja jest cenniejsze i jest być może ładniejszy. Taka dziuplasta wierzba to niepokój, ale i nadzieja, bo ja także chciałabym gdzieś trochę pokoczować, czyli odpocząć. Sprawdźmy więc zaraz co my tu mamy, bo najlepiej to zrobić w pełnym słońcu, kiedy sowa jest ślepa jak kret Leopold i można jej wszystko wmówić. A przede wszystkim powiedzieć wreszcie co się o niej myśli, nie tylko w sowim, ale i w kocim języku! Ech, miauknąć jej tak nad uchem i zobaczyć przerażenie w wytrzeszczonych nieprzytomnych ślepiach! Może w końcu przyda mi się na coś ten językowy kurs online z poprzedniej zimy? E tam, dość marzeń. Do roboty Felicjo!

*

- Póki co wrobiłam się w przytulię czepną, bo zachciało mi się skrótów. A poszła ty zarazo! - rozsierdziła się mysz próbując wyplątać się z uścisku zaborczego chwastu. – A może to znak jaki, żeby tej wierzby nie tykać? – pomyślała i natychmiast zganiła się refleksją - Pewnie, jeszcze mi tylko zabobonu potrzeba do kompletu!
W końcu dobrnęła do wierzby i zdumiała się jej ogromem – No duża jest – stwierdziła – Duża, bo ja jestem mała – poszerzyła swój pogląd – Dobrze, bo jest po czym się wspinać, co zwiedzać i gdzie się ukryć; a źle, bo w zbyt wielu możliwych schowkach, może mieszkać zbyt wielu lokatorów, a ja mam tylko dwoje oczu, cztery łapy i szesnaście zębów, a to zbyt mało jeśli innych oczu i łap będzie więcej, że o obcych zębach nie wspomnę… Ale nie straszmy się przedwcześnie niesprawdzonymi teoriami mającymi nawet pozory prawdopodobieństwa, bo bywało już, że teoria nie do zbicia przy konfrontacji z rzeczywistością pękała jak balonik dziecięcych wyobrażeń. Lęki lękami, a fakty faktami, jak twierdził pewien zaparowany terapeuta – co mówiąc rozpoczęła eksplorację drzewa.
*

ODPOWIEDZ

Wróć do „OKRUCHY PROZATORSKIE”