• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

FELICJA ( rozważania podczas ucieczki 18 )

Wszystko, co wydaje się za krótkie...
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 409
Rejestracja: 04 cze 2013, 09:00
Lokalizacja: Kolbuszowa
Płeć:
Kontakt:

FELICJA ( rozważania podczas ucieczki 18 )

#1 Post autor: Ryszard Sziler » 17 cze 2021, 16:01

*

Dobrodziejstwo łąki jest nie do przeszacowania. Wszystko tu znajdziesz co niezbędne do życia i to ze sporym naddatkiem. Trzeba tylko orientować się w tym co dobre, a co złe; choćby po to żeby przypadkiem nie najeść się jadowitego szaleju, konwalii, albo tojadu. Tym bardziej, że blekot można bez trudu pomylić z selerem, muchomor zielony z pieczarką i tak dalej. To dalej odnosić się może do zielonego ziemniaczka lub smakowitej zawartości pestki śliwki, wiśni, czy czereśni. Nawet niedojrzałe ziarna lnu mogą poważnie zaszkodzić. Trzeba więc znać całą prawdę o nich, i ta zasada poznawcza jest pierwszą w naszym świecie. W ogóle wydaje mi się coraz bardziej, że to czego przede wszystkim potrzebuję, to jasności w każdym temacie, czyli właśnie prawdy - uświadamiała sobie nagle Felicja.

*

Kolejnego dnia, idąc za obiecującym zapachem wilgoci, tuż przed południem spocona mysz dotarła do źródełka. Wybijało przy starej dziuplastej wierzbie i ciurkając wesołą skrzącą się w słońcu strugą wpadało do niedalekiego zagłębienia, w którym rozlewało się w spora kałużę. Z niej w prawie niewidoczny sposób wsączało się w spragnione trawy, które byłyby tu bujnie rozrośnięte, gdyby nie to, że tratowały je zwierzęta przychodzące do wodopoju, co nas o tyle obchodzi, że w ten sposób przy bajorku utworzył się płat murawy, tu i ówdzie wydeptany i zmieniony w miniaturową plażę.

- No i to jest miejsce na dłuższy wypoczynek. Robię sobie wakacje! – zdecydowała Felicja, zrzucając z ramion plecak. – Sio! – zawołała do pliszek, które piły wodę przy brzegu, zachichotała i plusnęła w toń. Z wdziękiem zrobiła parę kółeczek i parskając wylazła na brzeg.

- I to jest to o co mi chodziło. Tu nie spiesząc się ( bo i cóż mnie goni? ) można rozważyć dalszy ciąg tej czerwcowej opowieści - stwierdziła przeciągając się rozkosznie i planując króciutką drzemkę. Niebo nad kałużą było bezchmurne, w dosłownym tego słowa znaczeniu i przenośnym co do mysich niepokoi, więc mogła sobie na to pozwolić.

- A pewnie, że mogę – przytaknęła tej myśli i zasnęła.

*

- Trzeba się rozejrzeć po gospodarstwie – powiedziała po przebudzeniu – Czyli zobaczmy co my tu mamy w pobliżu i trochę dalej. O wodzie już wiemy sporo, nic za to prawie o wierzbie, a w takiej wierzbie to licho wie co może mieszkać. W przenośni i dosłownie ( co się w obydwu formach do znudzenia powtarza ). Najgorsza jest ta przenośnia, bo może latać, miękko i bezszelestnie szczególnie nocą. Przy korzeniach zaś może gnieździć się łasica, albo rezydować gronostaj, co na jedno wychodzi, bo guzik mi z tego, że futro gronostaja jest cenniejsze i jest być może ładniejszy. Taka dziuplasta wierzba to niepokój, ale i nadzieja, bo ja także chciałabym gdzieś trochę pokoczować, czyli odpocząć. Sprawdźmy więc zaraz co my tu mamy, bo najlepiej to zrobić w pełnym słońcu, kiedy sowa jest ślepa jak kret Leopold i można jej wszystko wmówić. A przede wszystkim powiedzieć wreszcie co się o niej myśli, nie tylko w sowim, ale i w kocim języku! Ech, miauknąć jej tak nad uchem i zobaczyć przerażenie w wytrzeszczonych nieprzytomnych ślepiach! Może w końcu przyda mi się na coś ten językowy kurs online z poprzedniej zimy? E tam, dość marzeń. Do roboty Felicjo!

*

- Póki co wrobiłam się w przytulię czepną, bo zachciało mi się skrótów. A poszła ty zarazo! - rozsierdziła się mysz próbując wyplątać się z uścisku zaborczego chwastu. – A może to znak jaki, żeby tej wierzby nie tykać? – pomyślała i natychmiast zganiła się refleksją - Pewnie, jeszcze mi tylko zabobonu potrzeba do kompletu!
W końcu dobrnęła do wierzby i zdumiała się jej ogromem – No duża jest – stwierdziła – Duża, bo ja jestem mała – poszerzyła swój pogląd – Dobrze, bo jest po czym się wspinać, co zwiedzać i gdzie się ukryć; a źle, bo w zbyt wielu możliwych schowkach, może mieszkać zbyt wielu lokatorów, a ja mam tylko dwoje oczu, cztery łapy i szesnaście zębów, a to zbyt mało jeśli innych oczu i łap będzie więcej, że o obcych zębach nie wspomnę… Ale nie straszmy się przedwcześnie niesprawdzonymi teoriami mającymi nawet pozory prawdopodobieństwa, bo bywało już, że teoria nie do zbicia przy konfrontacji z rzeczywistością pękała jak balonik dziecięcych wyobrażeń. Lęki lękami, a fakty faktami, jak twierdził pewien zaparowany terapeuta – co mówiąc rozpoczęła eksplorację drzewa.
*

ODPOWIEDZ

Wróć do „OKRUCHY PROZATORSKIE”