*
Mysz siedziała w wejściu do swojej dziupli i patrzyła w dal. Była syta i trochę senna, zawładnęły nią więc rozmarzenia. Bezmiar łąk rozkołysał jej wyobraźnię i uwrażliwił na krajobrazy zapomniane, których nie dostrzega się w zwykłym zgiełku dnia. Zobaczyła wyraźnie dawne starorzecza wypełniające się teraz wieczornymi mgłami, ślady starożytnych dróg i niecki dawno wyschniętych jeziorzysk. W pojawiających się nagle wyspach kurhanów ,wydźwigniętych wyobraźnią ponad mgłę, dopatrzyła się resztek patryji, z których kiedyś obserwowano dal i na których czasem zapalano sygnałowe ognie. W szarówce zagadało sitowie i przestrzeń zewsząd zaczęła napełniać się nieoczekiwanymi dźwiękami, wśród których zdawało się słyszeć skrzypy kół, pokrzykiwania woźniców, porykiwanie bydła, parskania koni, śpiew wracających z sianokosów. Wtórowały temu mgły układające się w widma ludzi i zwierząt, które kłębiły się nad niedalekim źródlanym rozlewiskiem i stąd majestatycznie wyruszały na wędrówkę z wiatrem …
- Modernizm. Modernizm jak nic – orzekła Felicja i ziewnęła.
*
- Ej ty myszowaty – zwróciła się Felicja do zwisającego z sufitu nietoperza – nie wybierasz się dzisiaj na oblot?
- A co ci do tego? Gości się spodziewasz, czy co? – sennie odrzekł zapytany.
- Spóźniony jesteś, a noc już głęboka, dlatego pytam.
- Jaka noc, kiedy widno? A ostrzegałem, żeby nie jeść tyle ostrężyn, bo sfermentowane…
- Widno bo próchno świeci, ślepoto jedna!
- Próchno? No proszę. Zawsze wydawało mi się, że wieczorami coś tu jest nie tak, teraz przynajmniej wiem co. A kiedy wszystko jasne, to żegnam i lecę.
- Tylko uważaj na siebie, bo wiedza często mocno obciążą nieprzyzwyczajone do niej głowy.
- Czyli, że co?
- Czyli, że możesz gwałtownie przyziemnić matołku.
- No tak, to my rozmawiać nie będziemy! – obruszył się nietoperz.
- Pewnie, że nie będziemy. Dobranoc latawcowi! – ucięła Felicja zakopując się w swoim gniazdku.
- I tobie również paskudo. – westchnął gacek i odleciał.
- Cokolwiek by o nim nie powiedzieć z powodzeniem leczy bezsenność, skutecznie zastępując barany. Już mi się oczka kleją… – ziewnęła mysz śledząc jego ewolucje na tle księżycowej tarczy.
*
- Prawdę powiedziawszy nie widzę wielkiej różnicy między tak zwanym życiem poważnym a zabawą. W jednym i drugim wypadku chodzi jednak głównie o zadowolenie – zawołał pasikonik.
- I gadaj tu z takim, jak on niczego nie rozumie – wzruszyła ramionami Felicja.
- A tak w ogóle, to o co ci chodzi? – dziwił się skoczek.
- O wszystko – powiedziała mysz – ale ty i tak tego nie pojmiesz. Nie martw się jednak, bo nawet żółw ma z tym kłopot – uzupełniła.
*
/…/
*
„Na czym mam się oprzeć, czemu zaufać? – rozważała mysz - Tylko instynktowi. Niczemu więcej. To dzięki niemu ptaki wracają do swoich gniazd nie gubiąc kierunku. Lisy i inne drapieżniki opiekują się swoimi małymi, zamiast je zjadać ( co byłoby dużo lepsze dla myszy). Ja z kolei dzięki instynktowi omijam lisy i wiem choćby, że to co jem nie szkodzi zdrowiu, a to czego nie jem to szkodzi. Ludzie zaś dzięki temu co mają wpisane w siebie rozróżniają dobro i zło. ( chociaż z ludźmi to bardziej skomplikowane, bo w cywilizacji zagubili naturalne odruchy, no ale ich obdarowano w zamian wolną wolą )… Czyli mimo tego, że idzie spora burza i jak przypuszczam przemoczy mi futro, a może być, że przyłoży mi też kawałkiem gradu, nie wlezę przed nią do dziupli. Coś mi bowiem mówi, że nie powinnam tego robić. I ja tym razem temu wewnętrznemu głosowi teraz zaufam. Mogę poeksperymentować, szczególnie teraz, kiedy uzyskałam pewien stopień samoświadomości.”
I dobrze zrobiła, bo w wierzbę uderzył piorun, rozdzierając ją od wierzchołka po korzenie; zapalając następnie jak pochodnię.
Nie musimy chyba dodawać, że Felicja miała potem pełne łapy roboty, bo wyniosła ze zgliszczy poparzonego nietoperza i szmat czasu leczyła go ziołami, zaś dudki, którym ogień poopalał pióra karmiła, bo z tego powodu długo nie mogły latać. Wszystkim zaś chętnym praktycznej wiedzy cierpliwie tłumaczyła znaczenie instynktu.
– Czy to ja apostołka jaka jestem, czy co? – obruszała się niekiedy na wątpiących, ale tym tylko kończył się jej chwilowy bunt, mimowolnie bowiem zadomowiła się przy źródle.
*
-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
admin@osme-pietro.pl
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
"Wszyscy, którzy zachowali ojczyznę, wspierali ją, pomnażali, mają wyznaczone w niebie określone miejsce, gdzie szczęśliwi rozkoszują się życiem wiecznym".
Cicero "De re publica"
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
FELICJA ( rozważania podczas ucieczki 22 )
- Ryszard Sziler
- Posty: 409
- Rejestracja: 04 cze 2013, 09:00
- Lokalizacja: Kolbuszowa
- Płeć:
- Kontakt: