• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

FELICJA ( rozważania podczas ucieczki 23 ) - uzupełnienia 1

Wszystko, co wydaje się za krótkie...
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 409
Rejestracja: 04 cze 2013, 09:00
Lokalizacja: Kolbuszowa
Płeć:
Kontakt:

FELICJA ( rozważania podczas ucieczki 23 ) - uzupełnienia 1

#1 Post autor: Ryszard Sziler » 23 cze 2021, 06:40

*

Słońce smugami wchodziło w trawy zapalając kwiaty jaskrów, jak małe złote lusterka. Następnie przez serduszka tasznika i zielone łapki wrotyczu zsunęło się w źródlane rozlewisko, by błysnąć w ślepiach zaspanych żab i zamigotać srebrną łuską na wodzie. Potem wróciło na brzeg nagrzewać przybrzeżną miętę żeby mięta zaczęła pachnieć, a kiedy wiatr zmiótł resztki chmur po wczorajszej burzy rozłożyło się świetlistym łanem na dawnym pastwisku.
- Codzienny widoczek, a zawsze oczarowujący – westchnęła Felicja niechętnie budząc się z mimowolnego zachwytu. – Wszystko tu zresztą codzienne i staromodne do przesady – dodała rozglądając się w koło – Mimo tego, albo właśnie dlatego, jestem szczęśliwa. Jak to dobrze, że mogę być tutaj i chłonąć normalność, której nikt nie stara się naprawiać. Jestem szczęśliwa – powtórzyła - Czego mi więcej potrzeba?

*
- Stara jestem, oj stara! – mruczała żaba – Taka stara, że pamiętam makowe pola, szpalery z konopi, a na drogach sanie i cygańskie tabory. Dla was to już tylko egzotyka, a ja to jeszcze widzę wcale nie musząc przymykać oczu.

*
- Co za zbieg dobrych okoliczności, że spotkaliśmy się panie Nornico! – radośnie zawołała Felicja –. Wreszcie będę mogła porozmawiać z kimś, kto przeżył to samo co ja. Nawet pan nie wie jak takie wspomnienia łączą i jak się za nimi tęskni na obczyźnie, mimo tego, że pamięć bywa przekleństwem. Cieszę się ogromnie, że pan także powziął decyzję ucieczki!
- Ja…ten…no… - chrząknął spotkany rudzielec.
- Proszę sobie wyobrazić, że tutaj nikt nie ma pojęcia o takich przeżyciach jak nasze. Całkiem tu inny świat! Prawda jaki piękny?! – świergotała mysz, całkiem jak zięba podczas budowy gniazdka.
- No…niewątpliwie – sapnął Nornica, niespokojnie zezując na boki.
- Odtąd pójdziemy już razem nieprawdaż?!
- Ja…ten…oczywiście chciałbym…jednakże… i dlatego - pożegnam niniejszym.
Tu Nornica uśmiechnął się z pewnym zażenowaniem, zwinął w dziwacznym reweransie i umknął boczkiem.
- Ależ…! No coś podobnego! Dlaczego ty mnie nie lubisz, co?! – wykrzyknęła Felicja i długo nie mogła wyjść z rozżalenia, na co Nornica z daleka, smutnie ( jak się jej zdawało ) tylko machnął łapą.
Dużo później dowiedziała się przypadkiem, że Nornica był wysłannikiem szczurów, czyli misjonarzem Nowego Porządku. Pobył trochę na łące, powiecował sobie i bez oczekiwanych efektów powrócił tam skąd ona uciekła.

*
Ze szczurami jest tak - niechętnie tłumaczyła mysz zebranym mieszkańcom łąki:
przede wszystkim bez znaczenia jest to kto daje im żreć, byle tylko dawał. Czasami wydaje się nawet, że w ogóle nic dla nich nie ma znaczenia poza tym właśnie żarciem, no i chwilową przyjemnością rozmnażania się. Oczywiście są wykształcone, powiedzmy raczej zniekształcone na modny sposób, więc rozmnażanie to jest kontrolowane. Ich karmiciele zadbali, by miały orgiastyczne przyjemności bez konsekwencji, bo naturalnie nie zależy im zupełnie na zwiększaniu szczurzej populacji. Do tego dodano im jeszcze władzę nad myszami i innym drobiazgiem, żeby mogły czuć się ważne i poważne. Że szczury są zdalnie sterowane, to każdy widzi, poza nimi oczywiście, bo do łbów im nie wpada, że tak być może; mimo, że zwierzęta kontestujące tę sztuczną rzeczywistość wielokrotnie próbowały im to uświadomić. Szczury zmuszone do myślenia nie wyciągają wniosków i niczego nie zmieniają lecz wpadają w przerażenie i gryzą na oślep, niekiedy nawet zagryzając się wzajemnie. Są niewolnikami wmówionej im fikcji, z której wcale nie chcą się wybudzić, wręcz przeciwnie chcą w niej tkwić do swego końca. Wybudzony szczur jest bowiem nikim. Zupełnie jak w starym dowcipie, w którym psychiatra mówi do pacjenta – No i udało nam się pana wyleczyć! Cieszy się pan, prawda? Pacjent zaś odpowiada z wielkim żalem – A daj pan spokój. Byłem Napoleonem, a teraz kim ja jestem? Że wreszcie jest sobą, na to jakoś nie wpadł, bo wcale sobą być nie chciał. Szczury również nie chcą, bo wszelka samodzielność burzy ich porządek świata. O ich obyczajach opowiem innym razem, bo są zbyt obrzydliwe żeby się nimi zajmować przed nocą.

*
- Padalec. No padalec. Co można powiedzieć o padalcu poza tym, że jest padalcem? – zastanawiała się Felicja – On się mnie pyta czy jestem domowa, czy zaroślowa, czy polna, czy leśna, a widzi bałwan, że łąkowa teraz. I jak ja mu to mówię, to on mi na to, że takiego rodzaju nie ma. I zadaje kolejne pytania, czy ja jestem owadożerna, czy drapieżna, czy z gryzoni, czy pilchowatych, czy…? To odpowiadam, że stuprocentowo nie z parzystokopytnych, a jak zechcę ugryźć, to mogę. A on serwuje mi kolejne pytania, bo mu się całość nie komponuje. Księgowy się znalazł. Segregator jeden. Padalec.

*
- Są prawa naturalne i prawa wymyślone. Te drugie to zwykła koniunkturalna fantazja, która jest tak ważna i trwała dla naszego istnienia, jak bańka na wodzie dla deszczu. Pierwsze natomiast są niezmienne i musiałoby się zniszczyć świat, żeby przestały istnieć. Wymyślone można skomplikować w zależności od potrzeb komplikującego, a z pierwotnymi nie da się nic zrobić. Są takie jakie są i obejść ich nie sposób, dlatego bardzo nie lubią ich wszelcy kombinatorzy. Na tej łące przestrzega się tylko prostych praw natury i z tej przyczyny jest tu wszystko we właściwym porządku – perorowała Felicja.

*
- A tam nad źródełkiem dzięcielina mi pała. Nie wiem po co macierzance pała, ale tak zapisano w starych manuskryptach i musi być to prawda, bo w manuskryptach byle czego nie zapisywano, iż, że , albowiem pergamin był niezwykle drogi. Taki drogi, że za niewielką jego ilość krowę można było kupić, a krowa to przecież spore bydle. Teraz czasy się zmieniły i nie tylko że pergaminu nie ma, manuskryptów nikt nie pisze, ale nawet krowy wytracili i jedynie gdzieniegdzie nadal macierzanka się krzewi o swoim niepowtarzalnym zapachu. Kocham się w onej dzięcielinie tarzać, bo pachnę potem jak woda Chanel Chance Eau Tendre (a może być, że nawet ładniej) z marketu pani Zosi, w którym niegdyś mieszkałam – rzekła mysz rozkoszując się późnym letnim popołudniem.

*

ODPOWIEDZ

Wróć do „OKRUCHY PROZATORSKIE”