• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

FELICJA ( rozważania podczas ucieczki 24 ) - uzupełnienia 2

Wszystko, co wydaje się za krótkie...
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 409
Rejestracja: 04 cze 2013, 09:00
Lokalizacja: Kolbuszowa
Płeć:
Kontakt:

FELICJA ( rozważania podczas ucieczki 24 ) - uzupełnienia 2

#1 Post autor: Ryszard Sziler » 24 cze 2021, 06:08

*
- Licho wie o czym te bąki myślą, jeśli w ogóle myślą! – prychnęła mysz – Szlajają się całymi dniami po pastwiskach albo gnojnikach i kto ich tam jeszcze wie po czym, potem wespół z gzami opijają się bydlęcą krwią i zawracają głowy swoim panienkom. Takie mają życie. Proste i radosne, jak bzyczą, co wcale nie znaczy, że są z niego zadowolone. Kiedy mają trochę wolnego czasu ziewają i patrzą spode łbów na świat, przemyśliwając kogo by tu znienacka uciąć, bo to je rozśmiesza. Szczury próbowały to wykorzystać i skaptować je do własnych dalekosiężnych celów Szczęśliwej Powszechnej Wspólnoty, jednak nic z tego nie wyszło, bo bąki nie potrafiły się skupić na szczurzych racjach. Z nudów dotkliwie pocięły im ogony kończąc tym samym obiecujące ( według szczurzej propagandy ) negocjacje. Oczywiście nie ma racjonalnych powodów żeby się zajmować bąkami, jednak stanowią dla mnie pewną zagadkę egzystencjalną, której sensu nie potrafię zrozumieć i to mnie rozdrażnia domagając się poznawczego zaspokojenia. Tymczasem bąki bączą sobie bezkarnie. Do czasu, do czasu… – wycedziła nie przypuszczając nawet, że właśnie solidaryzuje się ze szczurami, które także rozpoczęły badania ( naukowe, a jakże! ) nad zachowaniami bąków.

*
- Wieczór po upalnym dniu jest jak woda z lodem, do której jeśli doda się parę listków mięty, to ma się napój z najwyższej półki napoi. Ekskluzywny, jak niektórzy sądzą. Wodę mam, mięty tu pod dostatkiem, a chłód właśnie nadpływa od rzeki; w szklance wieczoru są więc wszystkie konieczne ingrediencje. Teraz można już zasiąść w błogim nicnierobieniu i gapić się w „zorze zachodu, którymi raczy nas gasnące słońce”, aż przyczłapie sen i szepnie: „ Czas do łóżeczka kochanie. Do łóżeczka…” – powiedziała sobie Felicja rozsiadając się na progu.

*
- Coś ty dziś wierzbo taka niespokojna? Hałasujesz, skrzypisz, chrzęścisz...
- Nie rozpraszaj mnie! – zaszeleściło wściekle drzewo – W nocy już zaczęłam o tym myśleć…
- A, to dlatego tak mnie dzisiaj gniotło… – wtrąciła mysz.
- Myślałam długo i zrozumiałam oczywistość – ciągnęła wierzba nie zwracając uwagi na słowa myszy – że my drzewa nie możemy pozwolić na to by za nas decydowano! Drzewo powinno mieć prawo wyboru, czy chce rosnąć tradycyjnie, czy też korzeniami w górę. Nikt nie ma prawa za niego decydować, szczególnie wtedy, kiedy jest jeszcze niedorozwinięte! Jak podrośnie, niech samo decyduje! – rozszumiała się wierzba tak groźnie jak podczas nawałnicy.

- Acha…Taaak… Czyli mamy tu niewątpliwy zawrót liści, albo nawet gałęzi i tylko pień jeszcze trzyma się znośnie …No cóż, upał już od tylu dni … Czyli, ja biegnę poszukać sobie jagódek, a ty się trochę ochłódź wiatrem … – rozstrzygnęła mysz dyplomatycznie i smyrgnęła w dół.

- Nikt nie ma prawa! – piekliło się za nią drzewo.

*

„My raz tak, a raz wspak” – pod taką rozsądną dewizą szły w pochodzie żuki gnojne trąbiąc beztrosko zadkami. Kredo zawarte w niesionym haśle uważały za złoty klucz do wygodnego sytego życia; własnego i przyszłych pociech ukrytych jeszcze w toczonych gnojowych kulkach…” - odświeżała sobie mysz w pamięci dawne parady.

*
- Co to pani stonoga jakiś katar złapała? Nie przypominam sobie, żeby go pani miała kiedyś.
- Bo i nie miałam, i nie mam. To ta tam na górze w swojej dziupli eksperymentuje. Jakieś wywary robi, a teraz wytrzepała swój plecak. Pani nie przypuszcza nawet jaki był kurz; jak jaka burza piaskowa. I żeby to był chociaż zwykły kurz, a ten pochodził ze sproszkowanych kwiatów konwalii. Pani moja, taż to działa jak tabaka, o której opowiadał mi dziadek żółw! Kichałam z godzinę, albo i lepiej. Tak tu się robi, moja pani!

*
- No co jest? Co jest?! Cicho mi tu zaraz! Nie macie się gdzie karmić smoluchy tylko akuratnie nad moim domem? – strofowała mysz młode kawki, które przyszwendały się skądś i gwałtownie domagały obiadu od rodziców. Naturalnie kawki nie zwróciły na jej piski najmniejszej uwagi, więc po godzinie wsłuchiwania się w ich gardłowe wrzaski Felicja postanowiła osobiście je przegnać. Z mozołem wlazła prawie na czubek wierzby żeby przegryźć gałąź na której siedziały. Zeszło jej z tym długo, bo ptaszyska poderwały się i odfrunęły dopiero wtedy gdy gałąź zaczęła trzeszczeć i pękać, nieomal zrzucając mysz na ziemię. (– Nnno – westchnęła wtedy z wymęczoną satysfakcją. ) Niestety natychmiast wróciły, kiedy zlazła do siebie. Obwiązała więc obolałą głowę mokrą szmatą, uszy zatkała pszczelim woskiem i postanowiła ich nie zauważać.

*

Mysz leżała w rozłogach lekarskiego rumianku i rozcierała w łapkach jego główki, żeby wdychać ich jabłkowy aromat. Myślała przy tym całkiem o czym innym, a mianowicie o pomyłkach, co wyglądało mniej więcej tak: „Można się mylić na różne sposoby. Historia świata, to w dużej mierze opowieść o pomyłkach. Z większych wymienię choćby to że, mylono się co do tego iż Ziemia jest płaska, nieruchoma i urywa się nagle za oceanicznym horyzontem otchłanną przepaścią. Mylono się co do Słońca, które miało się kręcić wokół Ziemi, mylono się do przypływów i odpływów morza, które jak Galileusz przedstawiał papieżowi Urbanowi, miał powodować ruch Ziemi ( i z czego się nie wycofał mimo udowodnienia mu błędu ), mylono się co do promieniowania X, z którego naśmiewał się sam lord Kelvin, mylił się również Eistein co do uniwersalnej teorii łączącej całą fizykę, mylił się… A któż się nie mylił? Każda epoka miała swoją większą pomyłkę, mniejszych błędów nikt nawet nie liczył. Obecnie sądzi się na przykład, że istnieje ewolucja gatunków ( czego nie udowodniono mimo ponad 160 lat poszukiwań ), nie istnieje zaś Transcendencja. Skąd pewność, że to nie kolejna pomyłka? No skąd?”

- Ech, te „pewniki”! – prychnęła mysz i kichnęła, bo rumianek zakręcił jej w nosie.
*

ODPOWIEDZ

Wróć do „OKRUCHY PROZATORSKIE”