• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

FELICJA ( rozważania podczas ucieczki 26 ) - uzupełnienia 4

Wszystko, co wydaje się za krótkie...
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 409
Rejestracja: 04 cze 2013, 09:00
Lokalizacja: Kolbuszowa
Płeć:
Kontakt:

FELICJA ( rozważania podczas ucieczki 26 ) - uzupełnienia 4

#1 Post autor: Ryszard Sziler » 25 cze 2021, 09:15

*
- Wokół łąki apokalipsa, pandemia i armagedon, a tu zrozumiałe życie: grypa, kleszcze bez boreliozy, aromatyczne powietrze, brak zbędnych informacji, szczury najwyżej gościnnie, gdyż daleko do sklepów i kłopot z dojazdem. Żadna tam sielanka „wsi wesołej”, ot zwyczajne niepoprawne zadupie, ale jakie przyjemne. Jednak wiekowi poeci wiedzieli co dobre... – medytowała Felicja.

*
- Co pan mi tu wyprawia panie skaczący?! – strofowała Felicja świerszcza – Pan sobie myślisz, żeś pan może winniczkiem, samcem i samicą w jednym? Razem owadem i ssakiem? Zachodniopalearktyczny matołek, a wydawałoby się, że rozumny bo prostoskrzydły. Pan się mi przypatrz uważnie i sobie w kałuży, a potem rozważ w rozumku, to może nawet dostrzeżesz różnice zanim na mnie wskoczysz. I nie sugeruj mi pan, że zewnętrzność jest zwodnicza, bo nie ręczę za siebie i utnę! Tak czy owak paszoł won ze mnie, ale już! Nażuje się psychiczny hermafrodyta jakichś ziółek i potem mu dostaje – sarknęła pogardliwie.

*
Tak więc chmury są zupełnie kosmopolityczne, nie odczuwają potrzeby posiadania czegokolwiek i w dodatku sikają byle gdzie i byle jak. Jak już powiedziałam żeglują sobie, grupują się, kłębią, zalegają i obrywają. Czasem coś udają i zwodzą gapiów zjawiskowością. Niekiedy rzeczywiście są efemeryczne, bo bywają jak świetlisty puch, ale za chwilę zaciągają niebo brudną zawiesiną żołnierskiej onucy, więc generalnie nic z nimi pewnego. Są tacy marzyciele, którzy twierdzą, że one są modlitwą przestrzeni i szczegółu o różnym natężeniu wzniosłości, wartości i barwy. Twierdzą, że para to duch ziemi, który unosi się ku górze w dziękczynieniu. Stoją więc i razem z poetami gapią się w chmury, a chmury mają ich głęboko w swym deszczu. Czasem taki gapa przypadkiem oberwie piorunem, ale i tak niczego to nie uczy kolejnych fantastów. By być w zgodzie z prawdą, muszę dopowiedzieć, że zbyt dociekliwi badacze pogody owładnięci manią dociekania zjawisk atmosferycznych też obrywają, ale sporadycznie i to nie należy już do rzeczy. Nie mniej tą wybuchową zajawką kończę tę pierwszą część mojego wykładu o chmurach, bo druga będzie właśnie o chmurnych wypróżnieniach, o czyli piorunach i gradobiciach, które bywają zabawne, podobnie jak nieporozumienia przy prowadzeniu zielników, o czym mówiłam poprzednio. Dziękuję za uwagę. – powiedziała ropucha Teodozja z namaszczeniem kłaniając się zebranym.

- Idiotka – mruknęła Felicja pod nosem, ale nie wiadomo było czy odnosi to do wykładowczyni, czy też do siebie w związku ze straconym czasem.

*

- Nie uogólniać? A dlaczego niby nie uogólniać, kiedy uogólnienia uwypuklają wyjątki nadając im wyjątkową wartość? – z niewątpliwym wdziękiem spytała Kruszczyca Złotawka.

*
- Moją siłą stała się wiara – mówiła Felicja - chociażby w to że tylko prawda ma sens. Wiara sprawiła, że przestałam się bać, a zaczęłam cieszyć ( Tamci z kolei nie wierzą, nawet w to, że nie wierzą. Ciągle bają o swojej wyjątkowej sile, ale istnieje jedynie jej mit ).
Kiedy przesłuchujący mnie szczur napuszył się i zaczął tłumaczyć, że: „ musimy dążyć do wolności i przyszłego szczęścia …” - przerwałam mu mówiąc, że ja nie muszę , bo już jestem wolna i szczęśliwa; wtedy on zgłupiał i wymamrotał, że tak mi się tylko zdaje, bo obecnie jest to jeszcze niemożliwe, a kiedy ja się upierałam przy swoim, wściekł się i wrzasnął na strażnika; nie czekałam aż przyjdzie i umknęłam. Uchwyciłam jeszcze jak ten zapytał szczura:
- Szefie, a to źle, że ona tak mówi?
- Też chcesz mieć kłopoty?! – usłyszałam w odpowiedzi. Reszta przestała mnie interesować.

*
„Dziś świat widzimy na różowo,
Ambicji mamy cały sklep,
A jutro zaś, ni stąd ni zowąd,
Dachówka leci nam na łeb.

Dzisiaj jesteśmy po wypłacie
I podstawiamy się pod tusz,
A jutro może, miły bracie ,
Się pod tramwajem znajdziesz już.

Dziś damę bierzesz do ogródka,
I możesz z nią do kina pójść,
A jutro się wywraca łódka
I na dno idziesz niczym gwóźdź…”

Tutaj Felicja przerwała i wyjaśniła, że takie to pieśni posępnie prorocze dziarsko śpiewało się wieczorami ( i nie tylko wieczorami )przy akompaniamencie harmonii w mieście, z którego uciekła.

- Paskudztwa, bo paskudztwa, ale przecież czegoś jednak żal, kiedy ich nie ma… – westchnęła i zanuciła kolejną:

„ O miłości sen tak się zaczyna:
On robociarz był, chłopak na schwał,
Proletariuszką był dziewczyna,
Co urodą swą wprawiała w szał…”

Tu znów ucięła i warknęła wściekle: – Zniszczyli mi młodość i tyle!

Potem odeszła od wszystkich, żeby wleźć na tę gałąź wierzby, z której widać było najdalej i siedziała tam samotnie do późnego wieczora.

- Niestety tamto to nie było wszystko – uzupełniła następnego dnia – potem ( już w czasach mojej dorosłości ), zaczęła się epoka dyktatury słodkiej lepkiej tolerancji, czyli gruntownego przenicowywania świata, o której może kiedyś… Chociaż pewnie lepiej żebyście o tym pokracznym tworze ludzko-szczurzej pychy nadal mało wiedzieli… Ale teraz mam łąkę, która prawie całkiem mi wystarcza i nie ma co wspominać tego podwójnego szajsu – zakończyła pogodnie.

- Dlaczego - prawie? – dopytywał Filip.

- Bo jest jeszcze we mnie wielki, a niezaspokojony dotąd Głód.

- Głód? Na co?

- Żebym to ja do końca wiedziała… Ale zgłębiam tę moją potrzebę Filipie i definiuję, więc rodzi się we mnie nadzieja, że kiedyś zupełnie przestanę wątpić i wtedy znajdę Odpowiedź.

ODPOWIEDZ

Wróć do „OKRUCHY PROZATORSKIE”