• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Legenda o powstaniu miasteczka

Wszystko, co wydaje się za krótkie...
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 409
Rejestracja: 04 cze 2013, 09:00
Lokalizacja: Kolbuszowa
Płeć:
Kontakt:

Legenda o powstaniu miasteczka

#1 Post autor: Ryszard Sziler » 04 lut 2022, 05:58

Legenda o powstaniu miasteczka, czyli o Kolbuszu i nieszczęsnym diable Fajferku ( którą Felicja opowiedziała ślimakowi Mateuszowi pewnego zimowego wieczora):

Kiedyś tu była puszcza, że ho ho…a przez nią całkiem na ukos wiodła Zbójecka Droga. Tą drogą jeździli maziarze z mazidłem i kupcy ze swoimi kuframi. Czasem też trafił się jakiś wędrowiec idący byle dalej od swoich dotychczasowych spraw. No i oczywiście zawsze niespodzianie i nieprzewidywalnie pojawiali się na niej zbójcy. A z nimi nie było żartów. Mimo tego nie należało jednak zbaczać z tej drogi, bo tuż obok niej czaiły się młaki i topieliska. Można w nich było przepaść na wieki, nie tylko tracąc tam majątek, ale też i duszę. Bo diabłów kąpało się tam co niemiara. I zbójcy o tym dobrze wiedzieli, a podróżni niekoniecznie…
Wśród tych topielisk trafiały się też i wyspy. Porosłe trawą, a zbudowane z namulisk ulepionych przez nurty rzeczek na pniach powalonych drzew i licho wie na czym tam jeszcze. Gdzieniegdzie na tych wyspach żyli ludzie. Nie nasza sprawa skąd i dlaczego się tu znaleźli, możemy tylko powiedzieć, że wśród nich trafiali się niekiedy także ci dobrej konduity. Jak się wtedy mawiało.
Jednym z nich był Kolbusz. Z opowieści tych, którzy go pamiętali wiemy, że był to mąż niezwykły. Opisywano go różnie, raz tak, a raz inaczej, przytoczymy więc z tych opisów tylko jedno powtarzające się, a więc pewne zdanie: diabły się go bały.
Kiedy wstawał rankiem, przeciągał się i ziewał przed swą lepianką - diabły brały ogony w garście i wynosiły się w największą głuszę. Co tam robiły do późnego wieczora również mało by nas obchodziło, gdyby nie to, że jeden z nich, niedorostek jeszcze, postanowił nie poddawać się tradycyjnej rutynie i wylazł na światło dzienne. Akurat wtedy gdy Kolbusz szedł w krzaki za swoją potrzebą i nie miał nastroju do żartów.
- Czego tu? – spytał tylko, na co diablątko szczerząc ząbki odparło rezolutnie:
- O to samo mogę ciebie zapytać.
- Zaczekaj ino, a dowiesz się niechybnie – warknął Kolbusz i zniknął w chaszczach, a bezmyślne diable cierpliwie czekało na swoje nieszczęście.
Jednakże kiedy Kolbusz ulżył sobie i wyszedł na słońce znacznie już pogodniejszy - wszystko być może rozeszłoby się po kościach. Zobaczywszy diabła prychnął bowiem tylko i chciał go wyminąć, aliści Fajferek ( tak się wabiło diablątko ) miał zgoła inny pomysł na rozpoczynający się dzień bo nie dał się spędzić ze ścieżki.
- Ty jesteś Kolbusz? – spytał durnowato, jakby tego nie wiedział.
- Noo – przytaknął ten z wyraźną godnością .
- Kolbusz, stąd, że się kolebiesz, tak? Czy też może twoje miano wzięło się od kolby, w której destylujesz zacier, że jedzie po całym lesie i wszystkie liście nim cuchną? A najpewniej od tego i tego, bo jak się nabęckasz, to cię kolebie od krzaczka do krzaczka, co nie jeden raz już widziałem – bezrozumnie drażnił los diablik, a Kolbusz stał obok z rozdziawioną zdziwieniem gębą. W końcu otrząsnął się ze swojej niepewności, co ujął lapidarnie:
- Dupe tyko zawracosz, cy guziora sukosz?
- Hy! – prychnął bezczelny młodzik stając w postawie bojowej.
- Acha to jo jus swoje wim! – rozgryzł niespodziewany problem protoplasta Lasowiaków i przylał Fajferkowi tak, że inne diabły zaczęły piszczeć i skamlać po oczeretach, jakby to je, a nie jego tak okrutnie okładał.
Nic jednak tak nie zabolało Fajferka jak ryki zbójeckiej bandy, która przypadkowo trafiła na to lanie i teraz dosłownie pokładała się ze śmiechu na gościńcu, kiedy wpadł łbem w krzaki, które dopiero co odwiedził Kolbusz.
Jak tam po tym wyglądał to wyglądał, dość że odtąd nigdy już nie udało mu się zwieść żadnego zbója z traktu i choćby troszkę sponiewierać w błocie. Kiedy bowiem błysnął ślepiami w ciemności każdy tylko pociągał nosem i zaraz wybuchał śmiechem mając w pogardzie kuszące światełko. Gorzej, bo odtąd nawet dzieciaki wołały za nim Fujferek smrodliwie przekręcając jego piekielne miano. Nie dziw więc, że w końcu skonfundowany ukrył się w którymś z leśnych mateczników na tak długi czas, że niektórzy zaczęli już wątpić w jego istnienie.
/…/
Lata minęły Kolbusz skurczył się, zmalał, aż w końcu rozpłynął się w przeszłości; diablik zaś zmężniał i zhardział, ale zadra w jego pamięci nie uległa zmianie. Piekła tak samo jak ongiś i nadal gwałtownie domagała się zadośćuczynienia za dawną zniewagę. Ale na kim tu się było mścić?
Smętny diabeł wałęsał się więc i wył nocami na resztkach zarastających bagnisk, aż powszechny smutek ogarniał okolicę. Ale, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, więc i ten smutek przeminął, co wcale nie znaczy, że z pożytkiem dla Fajferka ( przezwanego wtedy Frajerkiem ) i dla Kolbuszowej również.
/…/
Kolbuszowej dlatego, że z czasem obok kuczy Kolbusza sklecono inne budy. Lepsze i gorsze w zależności od pomysłów i sił, choć - nie łudźmy się – także od środków płatniczych. Tych wywodzących się zapewne - jak to sugeruje nazwa - od "płatnerzy", którzy prawdopodobnie płatali tu zabłąkanych podróżnych. Ale czy to pewna etymologia wiedzą jedynie nieliczne dęby, jakie przetrwały z tamtego czasu. Niestety szum liści przestał być w pełni zrozumiały odkąd wyprowadziły się z lasu krasnoludki, biegle tłumaczące ten język na gwarę lasowiacką. Pewnym jest natomiast, że zbiór przykolbuszowych chałup nazwano „Kolbuszową” i to bynajmniej nie dla uczczenia Kolbusza, lecz - jak uparcie twierdzą złośliwcy - dla wspomnienia jego żony...a czemu, to już całkiem inna historia.
Ostatnio zmieniony 04 lut 2022, 16:42 przez Ryszard Sziler, łącznie zmieniany 3 razy.

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Legenda o powstaniu miasteczka

#2 Post autor: eka » 04 lut 2022, 09:27

Pikna historyja.
Kolbuszowa, bo kele buszu urosła : )

Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 409
Rejestracja: 04 cze 2013, 09:00
Lokalizacja: Kolbuszowa
Płeć:
Kontakt:

Legenda o powstaniu miasteczka

#3 Post autor: Ryszard Sziler » 04 lut 2022, 11:49

:D Piekna etymologia! :)

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Legenda o powstaniu miasteczka

#4 Post autor: eka » 05 lut 2022, 09:35

Ryszard Sziler pisze:
04 lut 2022, 05:58
Pewnym jest natomiast, że zbiór przykolbuszowych chałup nazwano „Kolbuszową” i to bynajmniej nie dla uczczenia Kolbusza, lecz - jak uparcie twierdzą złośliwcy - dla wspomnienia jego żony...a czemu, to już całkiem inna historia
Opowiesz?

Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 409
Rejestracja: 04 cze 2013, 09:00
Lokalizacja: Kolbuszowa
Płeć:
Kontakt:

Legenda o powstaniu miasteczka

#5 Post autor: Ryszard Sziler » 05 lut 2022, 17:47

Proszę bardzo :D :

Czy coś się może zaczynać ni z tego ni z owego? Oczywiście, że może; właściwie większość zaczyna się bez żadnej sensownej racji ( jak chociażby życie, czego dowodzą współczesne feministki, które poddawszy się emocjom przeoczyły zabezpieczenie się przed nim). Nie może więc dziwić Czytelnika to, że ta historia zaczęła się od najzwyczajniejszego dłubania w nosie. Jest to, zauważmy, zajęcie jak każde inne, a może nawet szlachetniejsze, bo wybitnie skupiające uwagę, kierując ją ku zainteresowaniom poznawczym ( a bywa, że zgoła mistycznym ) wybitnie wzmacniającym przeżycia.
Zdarzyło się więc, że nasz dawny i przyszły bohater siedział przed prasłowiańskim totemem świątynnym i dłubał sobie w nosie sięgając możliwie głęboko do jednej lub drugiej jego dziurki. A żeby obraz jego zajęcia był pełny musimy tu wspomnieć o równie głębokim wzdychaniu, które uzupełniało treściwe: „Oj doloż ty moja dolo!” rzucane niekiedy w przestrzeń, głuchą na to wezwanie jak stojący obok pień rzeźbiony w światowidowe gęby. Aliści on to właśnie przyczynił się do zastanawiającej historii Kolbuszki ( żony Kolbusza oczywiście ) i tego co z niej wynikło. Traf chciał bowiem, że pilna potrzeba medytacji zwiodła ją w pobliże świętego gaju właśnie w chwili, gdy Fajferek cierpiał tam egzystencjalnie. Chcąc nie chcąc białogłowa usłyszała więc jego jęki i nim jeszcze pojęła kim on jest, już zaczęła litować się nad jego biedą z całego swego niewieściego serca. Bowiem jej wyróżniającą cechą była empatia, która czasami bywa zabójcza, szczególnie jeśli współczuje się diabłu, jak to właśnie się stało.

- Cóż ci to malutki? – spytała baba łzawo .

- A…

Tu niestety Fajferek wiedząc dobrze z kim rozmawia i pomny na swoje niedawne upokorzenie odpowiedział jej zgoła wyjątkowo szpetnie, że aż nie godzi się tego cytować.

- Toś ty taki psi synu! – wyrnęła na niego Kolbuszka, gdy otrząsnęła się z osłupienia – Ty capie niechrzczony, ty …

I tu ona z kolei wyraziła swoją rozbudowaną opinię o niewdzięcznych chłopach, poczynając,od mizernego ogona Fajferka, a kończąc na rozpoczętym praniu , czyli na tym co dla niej było rzeczywiście ważne (z uwypuklonym lejtmotywem nieszczęsnego kobiecego losu) ; czego również nie sposób dosłownie przytoczyć, nawet przy wprowadzeniu do relacji chwilowego zapowietrzenia się baby.

A jednak ta właśnie niewątpliwie paskudna wymiana zdań zapoczątkowała powstanie miasta, co może kiedyś szerzej objaśnię. Tyle mogę rzec teraz, że usłyszał ją był pewien podróżujący tędy książę, a właściwie jego sługa, który akurat zakładał odpadłe od kolasy koło i zaśmiewając się streścił ją potem swemu jaśniepanu.

- Diabeł powiadasz? I baba powiadasz? W tamtym mateczniku, powiadasz? Toż to lepsze niż łażenie po rzymskich katakumbach… A nie zwodzisz ty mnie błaźnie, co? Nie?! No to zawracajże a chyżo! – huknął w odpowiedzi jaśniepan.

Zawrócił i założył sobie miasto; od Kolbuszki – Kolbuszową zwane.
Ostatnio zmieniony 07 lut 2022, 08:17 przez Ryszard Sziler, łącznie zmieniany 7 razy.

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Legenda o powstaniu miasteczka

#6 Post autor: eka » 06 lut 2022, 00:33

:jez:
Superanckie :)
Dzięki Ci wielkie i bardzo.

Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 409
Rejestracja: 04 cze 2013, 09:00
Lokalizacja: Kolbuszowa
Płeć:
Kontakt:

Legenda o powstaniu miasteczka

#7 Post autor: Ryszard Sziler » 06 lut 2022, 06:41

:vino:

szczepantrzeszcz
Posty: 554
Rejestracja: 28 lis 2016, 22:03

Legenda o powstaniu miasteczka

#8 Post autor: szczepantrzeszcz » 23 cze 2022, 23:55

Ryszard Sziler pisze:
04 lut 2022, 05:58
- Kolbusz, stąd, że się kolebiesz, tak? Czy też może twoje miano wzięło się od kolby, w której destylujesz zacier, że jedzie po całym lesie i wszystkie liście nim cuchną? A najpewniej od tego i tego, bo jak się nabęckasz, to cię kolebie od krzaczka do krzaczka, co nie jeden raz już widziałem – bezrozumnie drażnił los diablik...
Widzę, że Waszmość wyznajesz zasadę, jakoby przedstawiciele czarnej strony wieczności trunkami pogardzali. Szczepanowi się to podoba. Moje bieszczadzkie biesy wody rozmownej takoż nie tolerują.

Czytało się miło i lekko. A Kolbuszową pamiętam z dawnych lat. Podobno Kolegiatę wyremontowano.

ODPOWIEDZ

Wróć do „OKRUCHY PROZATORSKIE”