• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Krople zła cz. I

Tu piszemy powieści w odcinkach
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Krokus
Posty: 481
Rejestracja: 18 gru 2020, 19:45
Płeć:

Krople zła cz. I

#1 Post autor: Krokus » 25 kwie 2022, 18:53

Nacisnęła klamkę do drzwi toalety i poczuła obcy dotyk na tyłku. Odwróciła głowę i zobaczyła mężczyznę patrzącego na nią z lekkim podnieceniem. Uśmiechnęła się do niego, zrobił to samo, potem ruszył pewnym krokiem na salę taneczną.
Kiedy załatwiła potrzebę, również poszła tam, gdzie jej trochę chamski, acz całkiem przystojny nieznajomy. Laserowe światła, głośna muzyka i tłum ludzi podrygujący do rytmu. Trudno tu kogokolwiek wypatrzeć, nie miała ochoty na taniec, przeszła się tylko dookoła sali, wpatrując się w ludzi, wielu z nich było bardzo oryginalnie ubranych. Okulary spawalnicze do białej koszuli albo kabaretki do glanów, gwizdki w ustach. Lubiła ten klimat, sama była ubrana w krótką spódniczkę w kratę, czerwone trampki i czerwoną, obcisłą koszulkę, odsłaniającą brzuch.
Usiadła przy barze, zamówiła drinka i znowu poczuła ten sam dotyk, tym razem na plecach, odwróciła się – To znowu ty – uśmiechnęła się, widząc faceta sprzed toalety.
- Jak się bawisz? – zapytał, siadając obok.
- Super, lubię ten klimat – odpowiedziała, przysuwając się do niego.
- Widzę, że lubisz niegrzecznych chłopców – powiedział niskim tonem, kładąc rękę na jej kolanie.
- No… muszę powiedzieć, że są bardzo pociągający – odpowiedziała, spoglądając na niego z lekką prowokacją w oczach.
- To może byśmy wyskoczyli gdzieś poznać się trochę bliżej, na przykład do mnie?
- Czemu nie, mam nadzieję, że zrobisz mi krzywdę, łobuzie.
- Hahaha… obiecuję. – Rozbawiła go ta sytuacja, takiej chętnej i wyluzowanej dziewczyny jeszcze nie spotkał, przyszło mu tylko jedno do głowy: nimfomanka.
- Tylko wiesz… wyjdziemy osobno, mam tu kilku znajomych, nie chcę…
- Rozumiem.
- Więc wyjdę pierwsza, a ty kilka minut za mną, będę czekała koło tych trzech świerków, wiesz gdzie, prawda? Zamówimy taksówkę i pojedziemy do ciebie.
- Tak wiem – odpowiedział i dopił drinka.
- No to idę – wstała z hokera i uszczypnęła go w udo.


- Hej! Gdzie jesteś – powiedział nikogo nie widząc między drzewami.
- Hej – odezwała się wychodząc zza drzewa.
Objęła go i zaczęli się całować, złapał ją za pośladki i zaczął lekko ugniatać, w pewnym momencie poczuł kłujący ból w okolicy brzucha, był podniecony i dopiero po chwili zorientował się, że jego łatwa zdobycz po tym jak wbiła mu nóż i ruchem z dołu do góry kompletnie go rozpruła, a chwilę potem złapała za włosy i poderżnęła gardło. Mężczyzna nawet nie zdążył krzyknąć, dławił się własną krwią czując przeszywającą bezradność.

- Makabrycznie to wygląda – stwierdziła inspektor Dulian, spoglądając na denata.
- Tak… ktoś mu rozciął brzuch jak w japońskim harakiri, a potem poderżnął gardło. – Pokręcił głową sierżant Kowalski, patrząc z lekkim niesmakiem na zwłoki. – Wygląda na silnego mężczyznę, chyba musiał znać mordercę. Podszedł pod te drzewa, zapewne umówiony na coś bardziej intymnego.
- Na to wygląda, poderwał laskę, podeszli tutaj, najpierw pozwoliła mu się objąć, pocałować, a kiedy był bardziej podniecony, wbiła mu nóż w podbrzusze i pociągnęła szybkim ruchem w górę, potem złapała za włosy i poderżnęła gardło. Musi mieć w tym wprawę, to już trzecie takie morderstwo w tym roku. Seryjna morderczyni wabi swe ofiary zapewne urodą i tym, że jest łatwa, taka niby szukająca przygód… nie wiem tylko, czy to ją podnieca, czy to taka forma zemsty, za coś z przeszłości?
- Może jedno i drugie – stwierdził zapalając papierosa, sierżant Kowalski. – Być może kiedyś, skrzywdził ją jakiś facet, może przypadkowy gwałciciel, może ktoś z rodziny, długo w niej to dojrzewało, aż w końcu nie wytrzymała i zrobiła to pierwszy raz, być może na swoim oprawcy, no i poczuła w tym coś bardzo podniecającego?
- Całkiem możliwe… zbrodnia w samochodzie, podczas stosunku, miał spodnie ściągnięte do kostek, tylko tam najpierw poderżnęła mu gardło, a potem rozcięła brzuch.
- Tak, to było w Rybniku, również przy dyskotece.
- Potem w pociągu na trasie Racibórz – Katowice w męskiej toalecie, zapewne też zwabiła tam swoją ofiarę pod pretekstem łatwego seksu.
- Nie pasuje do tego pierwsze morderstwo, to było półtora roku temu, człowiek w średnim wieku, kurator sądowy? Gdyby nie ten sam styl zabójstwa, nie byłoby związku z następnymi. No chyba, że… na początku to były stare porachunki… – stwierdziła zamyślona, komisarz Dulian.
- Tak, koniecznie trzeba to sprawdzić, a teraz wracajmy na komisariat – powiedział już nieco zmęczony tym zastanawianiem się, sierżant Kowalski.



Ściągnęła płaszcz, sprawdziła czy zamknęła drzwi od mieszkania, potem spojrzała w lustro wiszące w przedpokoju, zaraz obok wieszaka.
- Ty! – powiedziała do swego odbicia, grożąc palcem.
Była trochę nakręcona całym dniem, kolejna zbrodnia, wciąż nieuchwytny morderca i jej współpracownik Kowalski, który co chwilę zapala papierosa, pytając: „Pozwoli pani, że zapalę”. Zawsze odpowiada, że nie ma problemu, ale nie to ją najbardziej denerwowało. Najgorsze było jak przenikał ją wzrokiem, często miała wrażenie, że wie o czym myśli, każdy jego uśmiech odbierała jako szyderczy. Pracuje z nim od trzech miesięcy i jest w coraz gorszej formie, zaczynają wracać, demony z przeszłości. On bardzo przypomina jej ojca, który nigdy nie był z niej zadowolony, chociaż odkąd zaczęła naukę, zawsze przynosiła najlepsze oceny, podstawówka, liceum, studia, ale on zawsze na nią patrzył z niesmakiem, wiedząc, że jest z nią coś nie tak. Nigdy nie miała chłopaka, nie nosiła sukienek, zawsze chodziła swoimi ścieżkami. Co innego jej młodsza siostra, co prawda nie tak zdolna, ale oczko w głowie taty, każda jej radość była jego radością, takie po prostu, proste życie, bez większych ambicji i problemów. Ekspedientka w sklepie, mająca męża i trójkę dzieci. Matka zmarła, kiedy miała piętnaście lat, potem już tylko był on, nigdy jej nie uderzył, nie znęcał się fizycznie ani psychicznie, ale jego wieczna negacja, niezadowolenie i ten podniesiony palec z lekko poddenerwowanym głosem „Ty!” sprawił, że choć skończyła z wyróżnieniem Wyższą Szkołę Policji w Szczytnie, to słyszy w sobie głos: „Jesteś do niczego”.
Poszła pod prysznic, zawsze przychodząc po pracy do domu, czuła się bardzo brudna. Zmyć z siebie to co było i być wreszcie sobą. Niestety, to drugie ja nie było kimś sympatycznym, czasami dopadały ją fantazje erotyczne, wychodziła wtedy z pod prysznica nie zakładając szlafroka i tak jak teraz podchodziła pod to samo lustro, mówiąc: „Ty” grożąc sobie palcem, tylko tym razem z szyderczym uśmieszkiem, potem wystukując numer telefonu i…
- Przyjedziesz?
- Okej, będę za piętnaście minut – odezwał się kobiecy głos.

Otworzyła drzwi nie pukając, wiedziała, że są otwarte, pani inspektor stała w przedpokoju zupełnie naga, trzymając w dłoniach dwa kieliszki z koniakiem. Kobieta powiesiła kurtkę na wieszak, podeszła bliżej, wzięła kieliszek i wypiła jednym haustem, potem zrobiła głęboki wydech. Pani inspektor zrobiła to samo. Znajoma nagle złapała ją za włosy i zaciągnęła do pokoju rzucając na łóżko, potem sięgnęła po oparty o ścianę krótki kij bambusowy i uderzyła dwa razy w tyłek.
- AAA! – krzyknęła pani inspektor, patrząc na nią z ogromnym podnieceniem.
Tamta znowu złapała ją za włosy, liznęła po policzku, potem splunęła jej w twarz.
- Uderz! Uderz mnie w brzuch! – powiedziała błagalnie.
- Nie! To już przesada, coraz bardziej ci odbija – stwierdziła z niesmakiem, kobieta na telefon.
- Za co ci płacę dziwko! – odezwała się z wyrzutem pani inspektor.
- Tak, płacisz, ale ja mam już tego dość, kiedy widzę to twoje chore podniecenie, robi mi się niedobrze.
Inspektor spojrzała na nią i momentalnie posmutniała. Wstała z łóżka, poszła do łazienki, ubrała szlafrok.
- Masz rację, przepraszam – powiedziała ze łzami w oczach.
Tamta spojrzała na nią i poszła do przedpokoju, ubrała kurtkę i nacisnęła na klamkę drzwi wejściowych.
- Kasa! – krzyknęła inspektor.
Spojrzała na nią i machnęła ręką wychodząc.

Pani inspektor usiadła na krześle, głowę opierając na dłoniach, czuła się fatalnie, jej kurewka miała rację, zaczyna przesadzać, pragnie coraz większego bólu, to pastwienie się nad samą sobą, zaczyna być jedynym podnieceniem, a kiedy mija, jeszcze bardziej nienawidzi siebie. To błędne koło z którego nie potrafi wyjść.
- Do kurwy nędzy! – krzyknęła i zaczęła płakać.
Potem podeszła do barku wyciągnęła butelkę Wyborowej, odkręciła i zrobiła dużego łyka, upijając jedną czwartą butelki. Zrobiła głęboki wydech i jeszcze jednego łyka, tym razem mniejszego, skrzywiła twarz, widać było, że nie weszło, jak trzeba. Udała się do przedpokoju, spojrzała w lustro mętnym wzrokiem i znowu powtórzyła, grożąc sobie palcem: „Ty”. Włożyła buty, ubrała na szlafrok płaszcz i wyszła z mieszkania chwiejnym krokiem, niestety, schodząc po schodach potknęła się i wywróciła. Jakaś młoda kobieta, idąc do góry, zauważyła jaj upadek i pośpieszyła z pomocą. Pomogła wstać i widząc w jakim jest stanie, wzięła do swego mieszkania, które, było na tym samym piętrze, tylko na drugim końcu korytarza.
Leciała jej krew z nosa i miała kilka zadrapań na brodzie. Dziewczyna posadziła ją w pokoju na fotelu i poszła do domowej apteczki.
- Wszystko już okej – powiedziała ściągając tampon z nosa.
- O matko! Bardzo przepraszam, nie bardzo pamiętam co się stało? – powiedziała próbując wstać, pani inspektor.
- Niech pani nie wstaje – powiedziała dziewczyna, przytrzymując ją lekko. Spadła pani ze schodów.
- Przepraszam! Ja…
- Nie musi pani przepraszać, czasem bywa i tak – odpowiedziała z uśmiechem.
- Strasznie mi głupio i nie bardzo wiem, gdzie jestem – zapytała inspektor, rozglądając się wokoło.
- Jest pani u mnie w mieszkaniu, wiem, że mieszkamy na tym samym piętrze, kilka razy widziałam panią, jak wychodzi z drugiego końca korytarza, ale to nie istotne, nie wiem, czy nie powinnam wezwać pogotowia?
- Nie! To zbyteczne – Tym razem wstała na równe nogi, zaniepokojona tym zdaniem. – Trochę się potłukłam, ale nic mi nie jest.
- No to cieszy mnie to bardzo, ale jakby jakiś ból głowy się odezwał to proszę dzwonić na pogotowie, sama nie rozumiem, dlaczego tego nie zrobiłam, bo od pani upadku minęły już chyba dwie godziny.
- O!? tyle czasu? Sprawiłam pani kłopot, ale raczej nic mi nie będzie – stwierdziła z uśmiechem, potem spojrzała na nią z lekkim zastanowieniem, mówiąc:
- Ja jakoś nigdy pani nie widziałam?
- Mieszkam tu od dwóch miesięcy, długo pracuję i późno wracam, poza tym taka mało zauważalna jestem – powiedziała również z lekkim uśmiechem młoda sąsiadka.
- Ja mieszkam tu od dziesięciu lat i też myślałam, że jestem prawie niezauważalna. – Spojrzała na nią z zaciekawieniem. Wysoka blondynka o ciemnoniebieskich oczach. – Ciekawe czym zajmuje się taka piękność? – Pomyślała pani inspektor.
- Widzę, że lubi się pani przyglądać ludziom – stwierdziła młoda kobieta z uśmiechem.
- O przepraszam najmocniej, to moje skrzywienie zawodowe – odpowiedziała lekko zawstydzona, inspektor.
- O!? to czym się pani zajmuje?
Inspektor trochę się zawahała, było jej głupio przyznać się kim jest po takiej wpadce.
- Nie musi pani mówić, ludzie mają swoje tajemnice – powiedziała ciepłym głosem, młoda sąsiadka.
-Trochę mi wstyd, po całym tym zajściu… jestem oficerem policji – odpowiedziała ściszonym głosem, inspektor, zupełnie nie rozumiejąc, dlaczego to powiedziała.
- Trochę się domyślałam, jestem psychologiem, przychodzi do mnie kilku policjantów, to stresująca praca, często ma się problemy z nałogami.
- No masz! To już kompletna katastrofa – powiedziała kręcąc głową, pani inspektor. – Naprawdę nie wiem co powiedzieć. – Oprała głowę na dłoniach, lekko wzdychając.
- Niech pani się tym tak nie przejmuje, za chwile dojdzie pani do siebie, czasem po takim lekkim kryzysie, człowiek zaczyna dostrzegać więcej istotnych szczegółów, które mają istotny wpływ na jego codzienne życie – podeszła do niej bliżej i delikatnie dotknęła jej dłoni.
- Lodowate – stwierdziła i potrzymała przez chwilę, aż trochę się ogrzały.
Inspektor zrobiło się strasznie słabo, musiała na chwilę usiąść, ale tym razem poczuła przyjemność, ten ciepły dotyk dobrze jej zrobił. Posiedziały ta kilka minut, potem pani inspektor stwierdziła.
- Muszę już iść.
- Okej, pójdę z panią, najpierw zerknę przez dziurkę, czy droga wolna – powiedziała mrugając okiem do pani inspektor.
Inspektor uśmiechnęła się do niej kiwając głową.
Szybko przemknęły na drugi koniec korytarza, inspektor otworzyła drzwi, po czym odwróciła się i przytuliła do swej sąsiadki.
- Bardzo ci dziękuję – powiedziała ze łzami w oczach.
- Nie ma za co – odpowiedziała z uśmiechem, młoda sąsiadka.



- Ten kurator miał romans z pewną kuratorką – Sierżant Kowalski oznajmił z lekkim zadowoleniem na widok wchodzącej do pokoju inspektor Dulian.
- No i co w związku z tym? – powiedziała zmęczonym głosem inspektor.
- Ona miała, małe problemy psychiczne, jak się rozstali, bardzo to przeżywała.
- A on być może jeszcze większe, tylko niezdiagnozowany – odpowiedziała z lekką nutą ironii.
- Nie, jego znajomi z pracy mówili, że interesował się sztuką, trochę malował, pisał wiersze, ogólnie bardzo życzliwy i spokojny facet.
- Spokojny facet, czy tacy istnieją? – spojrzała na sierżanta, kręcąc głową.
Kowalski odwrócił wzrok, wstał z krzesła i podszedł do okna, nie miał ochoty na takie dyskusje, nastała krótka chwila ciszy.
- No dobra, trzeba ją przesłuchać, zobaczyć z kim się ma do czynienia – powiedziała trochę rozkojarzona.
- Czy wszystko w porządku? – zapytał sierżant Kowalski, spoglądając na zmęczoną twarz pani inspektor.
- Nie, wszystko w porządku – odpowiedziała poddenerwowanym głosem – Ten cholernik zawsze przeszywa mnie tymi świdrującymi oczyma – pomyślała, spoglądając na niego z wyrzutem. – Tak… boli mnie trochę głowa.
- To może ja przejadę się do tej kuratorki i spróbuję coś z niej wydobyć – powiedział trochę zmieszany, sierżant Kowalski.
Dulian spojrzała na niego z obojętnością, po czym kiwnęła głową na znak aprobaty.

Kiedy wyszedł, odetchnęła z ulgą, otworzyła okno i wzięła kilka głębokich oddechów, faktycznie czuła się fatalnie, ten wczorajszy dzień dał jej w kość. Myślała teraz o tej młodej sąsiadce, która udzieliła jej pomocy. Chciała jej podziękować za wczoraj, to zajście mogło by ją kosztować sporo wstydu, gdyby nie ona. Zalana w trupa, leżąca na schodach, ubrana tylko w szlafrok. Stróż prawa mający duże problemy z sobą i wywołujący zgorszenie wśród sąsiadów.
Trudno powiedzieć czemu? Czuła do swojej sąsiadki jakąś nić sympatii, pomimo, że była psychologiem z którymi dość często ma do czynienia, same zarozumiałe i zakompleksione osoby, które chyba tylko dlatego nimi zostały, bo chciały czegoś więcej się dowiedzieć na temat tego, co ich rozwierca od środka. A z nią było inaczej, biła z niej życzliwość i pozytywna energia, jakby żyła w zgodzie z całym światem.
Postanowiła, że kupi małą bombonierkę i jej podziękuje.



- Dzień dobry – powiedziała inspektor Dulian, na widok sąsiadki, która właśnie otworzyła drzwi mieszkania i spojrzała na nią nieco zaskoczonym spojrzeniem.
- Dzień dobry – odpowiedziała z lekkim uśmiechem, potem zapytała z lekką obawą – Czy coś się stało?
- Nie, chciałam pani podziękować za wczoraj. –Wyjęła bombonierkę.
- Och, nie trzeba, to normalny ludzki odruch, zapraszam do siebie, zrobię kawę i sobie na spokojnie pogadamy.
Pani inspektor trochę się zawahała, ale weszła do jej mieszkania, czując potrzebę rozmowy niekoniecznie na poważne tematy.
Sąsiadka zaprosiła ją do pokoju i poszła do kuchni zrobić kawę. Inspektor usiadła na sofie i zaraz zwróciła uwagę na obraz wiszący na ścianie, taki w stylu dalekowschodnim. Wielka fala i łódki zmagające się z nią. Wstała podeszła bliżej, nie znała się na malarstwie, ale w tym obrazie było coś ciekawego, takie ciągłe zmaganie się z przeciwnościami losu, a może z własnym szaleństwem?
- Widzę, że zaciekawił panią obraz – powiedziała sąsiadka, niosąc kawę.
- Tak… nie znam się na malarstwie, a to w ogóle jest chyba jakiś daleki wschód, ale jest w nim coś…
- To słynny obraz niejakiego Hukosaia, japońskiego malarza z dziewiętnastego wieku. Fala tsunami, łódki walczące o przetrwanie, a tam w głębi szczyt Fudżi, taki odległy i spokojny.
- O!? dopiero teraz go zauważyłam – stwierdziła z jeszcze większą fascynacją, Inspektor Dulian.
- Proponuje przejść na ty – powiedziała uśmiechając się, sąsiadka.
- Okej, jestem Jula – powiedziała inspektor podając rękę.
- Karolina – odpowiedziała sąsiadka, ściskając jej dłoń.
- Jestem trochę fascynatką Japonii. – Karolina uchyliła drzwi drugiego pokoju, kiwnęła ręką zapraszając gościa do środka. – Tam zdecydowanie bardziej można poczuć ten klimat.
Pokój miał białe ściany, na których wisiało kilka obrazów namalowanych tuszem, wydawały się proste, chociaż samo pociągniecie pędzla musiało być czymś wyjątkowo wprawnym i wyrafinowanym. Jednak, największe wrażenie robił namalowany na ścianie orzeł, siedzący na gałęzi. Biały o delikatnych skrzydłach, jakby wpatrywał się jednym okiem w podziwiających go.
- Piękny! – powiedziała inspektor delikatnie dotykając fresku.
- Tak… udało mi się go skopiować na ścianie z książki o malarstwie japońskim.
- O!? masz talent, ja kiedyś trochę malowałam, ale brakowało mi cierpliwości, trochę mnie denerwowało, że nie wychodzi mi tak jak bym chciała.
- Ja też, często nie jestem zadowolona z moich malunków, ale to taka moja potrzeba, przychodzi czas, że po prostu muszę – powiedziała z lekkim uśmiechem, po czym wskazała dłonią na mały stolik, obok którego leżały dwie poduchy. – To może tu usiądziemy, przyniosę z drugiego pokoju kawę?
- Okej, nigdy jeszcze nie siedziałam na takich poduchach.
Karolina szybko przyniosła kawę i obie usiadły na poduchach. Inspektor była trochę zauroczona tym klimatem, chociaż nieco niewygodnie siedziało jej się na poduszce, jednak cała ta atmosfera była czarująca.
- Nie spodziewałam się, że japoński klimat tak ci się spodoba, jak skończymy kawę, to zrobię jeszcze herbatę, bo to bardziej odpowiedni napój na spotkanie w tej atmosferze.
- Och nie trzeba, tak po prostu wpadłam, bez zapowiedzi, chciałam…
- Wiem – Karolina delikatnie złapała ja za dłoń.
Inspektor spojrzała na nią z lekkim uśmiechem.
- Masz z sobą mały problem, co?
- Chyba nie mały – odpowiedziała ściszonym głosem inspektor.
Karolina przysunęła się do niej i przytuliła do siebie. Inspektor poczuła coś czego już bardzo dawno nie czuła. Przypomniało jej się jak przytulała ją matka, kiedy była dzieckiem, przypomniała sobie teraz czym jest ciepło. Trochę odleciała, czuła taką niewinna przyjemność, aż w pewnej chwili pojawiła się twarz ojca z wyciągniętym palcem – „Ty”. – Momentalnie zesztywniała, wyrywając się z objęć Karoliny.
- Co się stało!?
- Nic… ja po prostu nie nadaję się…
- Jula! Spokojnie, coś ci się przypomniało, zapewne z dawnych lat, to nic, pokonasz to.
- Muszę już iść, przepraszam…
- Okej, ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Dzięki, jeszcze raz przepraszam – odpowiedziała inspektor i niemal wybiegła z mieszkania.

Cdn.
Ostatnio zmieniony 26 kwie 2022, 18:57 przez Krokus, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Krople zła cz. I

#2 Post autor: eka » 25 kwie 2022, 20:52

Interesujące. Zaciekawia potencjalnym powiązaniem bohaterki 1. sceny z postaciami w kolejnych.
Brak akceptacji i... zemsta? :myśli:
Trzeba poczekam na kontynuację.
:kofe:
Tu i ówdzie zdarzyły się zapisowe wpadki, warto przejrzeć : )

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Krople zła cz. I

#3 Post autor: eka » 25 kwie 2022, 20:57

Tytuł... hm, taki poetycki. Metafora dopełniaczowa w fikcyjnym, ale jednak realistycznym świecie przedstawionym.
No nie wiem, może część 2. bardziej go uzasadni.
:myśli:

Krokus
Posty: 481
Rejestracja: 18 gru 2020, 19:45
Płeć:

Krople zła cz. I

#4 Post autor: Krokus » 26 kwie 2022, 05:16

eka pisze:
25 kwie 2022, 20:52
Interesujące. Zaciekawia potencjalnym powiązaniem bohaterki 1. sceny z postaciami w kolejnych.
Brak akceptacji i... zemsta? :myśli:
Trzeba poczekam na kontynuację.
:kofe:
Tu i ówdzie zdarzyły się zapisowe wpadki, warto przejrzeć : )
Dzięki za komentarz, jeżeli chodzi o wpadki, to tym razem sprawdziłem za nim wysłałem, no ale widoczne coś umknęło, byłbym wdzięczny za wskazanie.

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Krople zła cz. I

#5 Post autor: eka » 26 kwie 2022, 17:57

Krokus pisze:
26 kwie 2022, 05:16
byłbym wdzięczny za wskazanie.
Spróbuję sprostać, Krokusie, bo wdzięczność jest warta zachodu.
Wybacz czepianie się. : )
Krokus pisze:
25 kwie 2022, 18:53
Nacisnęła na klamkę drzwi toalety i poczuła obcy dotyk na tyłku.
Podkreślam te wyrazy, bo styl zyskałby po wyeliminowaniu powtórzenia przyimka: na.
Można nacisnąć na coś lub nacisnąć coś. Druga opcja urozmaica zapis:
Nacisnęła klamkę do drzwi toalety i poczuła obcy dotyk na tyłku.

A teraz moje wątpliwości co do kreślenia rodzaju dotyku.
(...) poczuła obcy dotyk na tyłku.
Hm. Hipotetycznie. Czy za kobietą znajdują się dwaj mężczyźni?
Jeden z nich jest obcy, a drugi gdyby dotknął jej pośladków, zakwalifikowałby (ten dotyk) jako znajomy?
Takie refleksje, których oczywiście nie musisz brać pod uwagę.

Krokus pisze:
25 kwie 2022, 18:53
Odwróciła głowę i zobaczyła mężczyznę[,] patrzącego na nią z lekkim podnieceniem.
Stawianie przecinka przed imiesłowami przymiotnikowymi nie jest łatwe. Nie stawia się go wtedy, gdy imiesłów pełni funkcję przydawki będącej stałą, lub istotną cechą obiektu i zdania. Jeżeli przydawka wprowadza treść uzupełniającą zdanie, przecinek stawiamy.
Czyli w zasadzie autor rządzi, jego koncepcja elementów świata przedstawionego.
Krokus pisze:
25 kwie 2022, 18:53
Uśmiechnęła się do niego, on zrobił to samo i posłał jej całusa, potem ruszył pewnym krokiem na salę taneczną.
Zaimkoza w dość krótkim wypowiedzeniu złożonym, masz tutaj aż cztery zaimki: niego, on, to, jej.
Zmieniłabym i podzieliła wypowiedzenie na dwa zdania.
Krokus pisze:
25 kwie 2022, 18:53
Lubiła ten klimat, sama była ubrana w krótką spódniczkę w kratę, czerwone trampki i czerwoną[,] obcisłą koszulkę[,] odsłaniającą brzuch.
Przecinki.
Krokus pisze:
25 kwie 2022, 18:53
Usiadła przy barze, zamówiła drinka i znowu poczuła obcy dotyk tym razem na plecach, odwróciła się[:] – To znowu ty[?] – Uśmiechnęła się, widząc tego samego faceta z przed sprzed toalety.
Tym razem chyba już trochę mniej obcy : )
Poza tym... widzisz tę monotonię zakończeń czasu przeszłego? Ła, ła, ła... usiadła, zamówiła, poczuła, odwróciła, uśmiechnęła, no i dwukrotne, w bliskim sąsiedztwie użyte, formy zwrotne czasownika (się).
Krokus pisze:
25 kwie 2022, 18:53
- Jak się bawisz? – zapytał, siadając obok.
- Super, lubię ten klimat – odpowiedziała[,] przysuwając się do niego.
- Widzę, że lubisz niegrzecznych chłopców – powiedział niskim tonem, kładąc rękę na jej kolanie.
- No… muszę powiedzieć, że są bardzo pociągający – odpowiedziała[,] spoglądając na niego z lekką prowokacją w oczach.
- To może byśmy wyskoczyli gdzieś poznać się trochę bliżej, na przykład do mnie?
- Czemu nie, mam nadzieję, że zrobisz mi krzywdę, łobuzie.
- Hahaha… obiecuję. – Rozbawiła go ta sytuacja, takiej chętnej i wyluzowanej dziewczyny jeszcze nie spotkał, przyszło mu tylko jedno (jedno określenie, cecha, myśl?) do głowy[:] nimfomanka.
- Tylko wiesz… wyjdziemy osobno, mam tu kilku znajomych, nie chcę…
- Rozumiem.
- Więc wyjdę pierwsza, a ty klika kilka minut za mną, będę czekała koło tych trzech świerków, wiesz gdzie[,] prawda? Zamówimy taksówkę i pojedziemy do ciebie.
- Tak wiem – odpowiedział i dopił drinka.
- No to idę – wstała z hokera i uszczypnęła go w udo.

Jeszcze jeden akapit, reszta może później.
Krokus pisze:
25 kwie 2022, 18:53
- Hej! Gdzie jesteś[?] – powiedział[,] nikogo nie widząc między drzewami.
- Hej – odezwała się[,] wychodząc z za zza drzewa.
Objęła go i zaczęli się całować, złapał ją za pośladki i zaczął lekko ugniatać, w pewnym momencie poczuł jakiś kłujący ból w okolicy brzucha, był podniecony i dopiero po chwili zorientował się, że sytuacja diametralnie się zmieniła. Jego łatwa zdobycz po tym jak wbiła mu nóż w brzuch, po czym ruchem z dołu do góry kompletnie go rozpruła, [a] chwilę potem złapała za włosy i poderżnęła gardło. Mężczyzna nawet nie zdążył krzyknąć, dławił się własną krwią i z chwili na chwilę stał się martwy.
Przecinki przed imiesłowami przysłówkowymi (-ąc, -wszy, -łszy) zawsze stawiamy.
Jeśli ból kłujący, to nieokreślone -jakiś- jest zbędne.

:kofe:

Krokus
Posty: 481
Rejestracja: 18 gru 2020, 19:45
Płeć:

Krople zła cz. I

#6 Post autor: Krokus » 26 kwie 2022, 19:19

Dzięki za korektę eko.

ODPOWIEDZ

Wróć do „CIĄG DALSZY NASTĄPI”