• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Krople zła cz. IV

Tu piszemy powieści w odcinkach
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Krokus
Posty: 481
Rejestracja: 18 gru 2020, 19:45
Płeć:

Krople zła cz. IV

#1 Post autor: Krokus » 28 kwie 2022, 14:57

- Dlaczego nic pani nie mówi oprócz tego, że tego nie zrobiła? Jeżeli tak jest, to proszę powiedzieć coś na swoją obronę – powiedziała inspektor Julia, tracąc już cierpliwość do podejrzanej.
- Grozi pani dożywocie, co prawda nie mamy twardych dowodów, ale czy jest pani winna czy nie, zadecyduje sąd. Do diabła, niech pani coś powie! – powiedział podniesionym głosem sierżant Kowalski.
Podejrzana spojrzała na nich z lekkim uśmiechem i odpowiedziała po raz kolejny:
- Ja tego nie zrobiłam.
- No cóż… proszę to jeszcze przemyśleć, może w domu będzie pani łatwiej, na razie jest pani wolna.
Sierżant Kowalski spojrzał z lekkim niedowierzaniem na inspektor Dulian.
- Ale… nie można tak sobie wypuszczać podejrzanego.
- Mam zgodę prokuratora, myślę, że areszt na tą panią działa bardzo dołująco, w domu dojdzie do siebie i odpowie na postawione zarzuty. Ja wierzę, że pani jest niewinna.
Kowalski nic nie odpowiedział, ale po jego minie można było wysnuć tylko jedno, miał ochotę w kogoś lub coś uderzyć.
Inspektor Dulian ukradkiem spojrzała na niego i bardzo ją rozbawił wyraz twarzy Kowalskiego, oczywiście nie dała po sobie poznać. Od wczoraj miała dobry humor, a teraz jeszcze ten stary cymbał nie ma nic do gadania i patrzy bezradnie w jakiś punkt na podłodze.
- Skoro tak, to niech pani idzie do domu i skupi się nad tym wszystkim, bo źle to wygląda – powiedział, dalej patrząc, w bliżej nieokreślony punkt w podłodze.
Podejrzana wyszła bez słowa. Kowalski spojrzał zmęczonym wzrokiem na inspektor Dulian, pokręcił głową, podniósł się z krzesła i również wyszedł bez słowa.

Wsiadając do samochodu spojrzał na okno swego gabinetu i jeszcze raz pokręcił głową, mówiąc do siebie:
- To niedorzeczne i nieodpowiedzialne, ale co tam, niech se rządzą, wydają wyroki, głupie baby. – Potem zapalił i ruszył swym dziesięcioletnim Passatem.
W domu, żona po jego minie zauważyła, że ma jakiś zawodowy problem i nie pytała go od razu, co się dzieje, w tej chwili tylko by odburknął, nic takiego. Trzeba poczekać aż zje obiad i trochę wyluzuje.
- No i co tam u ciebie – zapytała, jak po drugim daniu poszedł do pokoju i włączył telewizję.
- Ela… dzisiaj ludzie są totalnie nieodpowiedzialni – powiedział, wpatrując się w ekran telewizora.
- No, wiem o tym i nic na to nie poradzisz – odpowiedziała ciepłym głosem.
- Cholera! Ta moja inspektorka załatwiła z prokuratorem, że ta podejrzana o serię morderstw, poszła sobie do domu, tak nie można, ona może stwarzać ogromne zagrożenie, nie można kogoś takiego wypuszczać, bo pani Dulian nie wierzy w jej winę i sądzi, że areszt na nią źle działa, a w domu dojdzie do siebie i ze wszystkiego się wytłumaczy.
- A prokurator?
- To też baba, na pewno ta idiotka jakoś ją przekonała.
- No cóż… nic na to nie poradzisz, nie przejmuj się tym aż tak.
- Masz rację – Spojrzał na żonę z lekkim uśmiechem, w końcu rodzina jest najważniejsza, a nie jakieś tam baby z pracy.
- A! zapomniałam, Michał dzwonił, że wpadnie z Aśką.
- O! fajnie, o której?
- Koło dziewiętnastej.
- A co tak ich wzięło na odwiedziny, dzisiaj piątek, nie idą się gdzieś pobawić?
- Starzejesz się – spojrzała na niego kręcąc głową.
- Hm… a z jakiej to okazji przypominasz mi o tym?
- Dzisiaj są twoje imieniny, szanowny Józefie.
- A no tak, dziewiętnasty marca, cholera… przez to śledztwo za chwilę zapomnę, jak się nazywam.
- Na szczęście masz żonę – Poklepała go po ramieniu.
- To prawda – przyznał i lekko się wzruszył.
Potem zajrzał do barku, niestety był pusty, wzruszył ramionami mówiąc:
- Nawet nie pamiętam, kiedy tu zaglądałem, trzeba wyskoczyć coś kupić.
Żona wyszła z kuchni, trzymając w rękach butelkę.
- O ile pamiętam to twoja ulubiona – powiedziała, stawiając na stole Finlandię, z posmakiem czarnej porzeczki.
- Oh… nie wiem co powiedzieć.
- Twój ulubiony bigos również przygotowałam, no i oczywiście sernik.
- Jesteś niesamowita, to najlepszy dowód, że warto mieć żonę.
-Warto… policjancie mój drogi, a co byś zrobił, jakby mnie porwano?
- Porwano? – Spojrzał na nią trochę jak na dzieciaka, który zadał jakieś dziwaczne pytanie i nie wiadomo co mu odpowiedzieć.
- Porwano, porwano… - powtórzyła.
- Hm… a szukałbym ciebie, wiesz…
- Hahaha… no niesamowite – odpowiedziała, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
On również zaczął się śmiać, nie pamięta, kiedy ostatnio było mu tak wesoło. Bardzo miła niespodzianka, którą zafundowała mu żona, kiedy to do niego dotarło, zrobiło mu się, trochę głupio, bo o jej urodzinach lub rocznicy ślubu przypominał sobie zawsze w ostatniej chwili, często dzięki synowi, który zazwyczaj dzwonił do niego w sprawie prezentu, pytając się z czego w tym roku byłaby najbardziej zadowolona. A on odpowiadał: „Cholera! No nie mam pojęcia”. Syn odpowiadał, że coś tam wymyśli. A on przypominając sobie o tym fakcie, kupował jej jakiś w miarę drogi kosmetyk, nie wiedząc nawet, czy żona lubi ten zapach. Mówiła dziękuję, ale nic poza tym, więc zapewne miała do niego jakiś żal, ale chyba to rozumiała, bo taplanie się ze światem przestępczym sprawia, że człowiek zbyt głęboko wchodzi w ten klimat i czasem potrzebuje trochę więcej czasu, by wypłynąć na powierzchnię.
Często zastanawiał się, kim by był, gdyby nie rodzina i wtedy często łapały go wyrzuty sumienia, czuł, że nie jest do końca, tym kim powinien być. No i teraz go wzięło, zaczynał dziękować żonie, że wytrzymuje to wszystko, co dla niej samej było trochę męczące, na szczęście zadzwonił domofon i w słuchawce zabrzmiał głos syna.
Impreza upłynęła w bardzo ciepłej atmosferze, nie obeszło się bez starych zdjęć, które ze wzruszeniem pokazywała swojej przyszłej synowej, mama Michała. Później Kowalski opowiadał o różnych śmiesznych zdarzeniach związanych z jego pracą, mało rozgarniętych przestępców jest więcej niż tych inteligentnych cwaniaków i chyba przez to da się w tym zawodzie dotrwać do emerytury.
Impreza skończyła się koło północy, Kowalski pomógł żonie posprzątać i oboje poszli spać. Miał małe problemy ze snem, wiercił się, przewracał z boku na bok, kiedy wreszcie udało mu się zasnąć, zadzwonił telefon.
- Cholera! Co jest grane – sięgnął po telefon, mając ochotę, rzucić nim o ścianę.
- Józek pilna sprawa – odezwał się głos w telefonie.
- Jurek? Co tam, do cholery!
- Ta podejrzana popełniła samobójstwo.
- O!? Zaraz będę, wiedziałem, że to się niczym dobrym nie skończy.
Szybko się ubrał, na szybko tłumacząc żonie, co się stało i że nie ma pojęcia, kiedy wróci.



- No i co? Miała pani niby dobry pomysł, nie wierzyła pani w to, że ona mogła coś takiego zrobić. Przedstawiła pani swój pomysł prokuratorce i w ramach babskiej solidarności co z tego wyszło!? – grzmiał komendant, z trudem patrząc na komisarz Dulian. – Jeżeli to by ode mnie zależało, to wszystkie ba… - Powstrzymał się nie kończąc zdania.
Inspektor Dulian siedziała ze spuszczonym wzrokiem, nie wiedząc co powiedzieć. Najchętniej zapadłaby się pod ziemię lub rozpłynęła w powietrzu. Jej kobiecy instynkt kompletnie zawiódł i to może ją kosztować bardzo drogo, może stracić stanowisko, albo w ogóle wylecieć z pracy. Jej znajoma prokurator automatycznie została zawieszona.
- Teraz niech pani jedzie do mieszkania tej kobiety, sierżant Kowalski już tam jest.
Szybko podniosła się z krzesła, to polecenie było jak wybawienie, czuła, że jeszcze trochę by tu posiedziała, to strzeliłaby sobie w łeb. Kowalski na pewno spojrzy na nią swoim przenikliwym wzrokiem, ale nic jej nie powie, zapewne da jej odczuć, że to on miał rację, ale lepsze już to niż wściekłość komendanta.


Kiedy weszła do mieszkania podejrzanej, poczuła lekkie przerażenie, w przedpokoju wisiał obraz w japońskim klimacie, dziwnie znajomo to wyglądało. Kiedy weszła do pokoju, przeraziła się jeszcze bardziej. Na środku leżała, a właściwie klęczała kobieta, z czołem dotykającym podłogi. Pod nią była spora kałuża krwi, z boku było widać, że trzymała w rękach jakieś ostre narzędzie.
Sierżant Kowalski wpatrywał się w denatkę, nie mogąc oderwać od niej wzroku.
- Harakiri… myślałem, że coś takiego tylko w Japonii. Rozcięła sobie brzuch na całej długości. Zakleiła usta plastrem, żeby nikt nie usłyszał jęków. To musiało być kurewsko bolesne.
Inspektor Dulian podeszła bliżej denatki, kucnęła chcąc się przyjrzeć czym odebrała sobie życie. To był krótki samurajski miecz „Wakizashi”. Podniosła się i zauważyła na ścianie ten sam obraz co u Karoliny, wulkan Fudżi. Nie była w stanie nic powiedzieć, nogi zaczęły się jej uginać W pewnej chwili przewróciła się na ziemię.
Dopiero teraz Kowalski zauważył jej obecność, zaraz podszedł do niej z drugim policjantem.
- No cóż, tak to jest, jak kobity biorą się za takie rzeczy – powiedział mundurowy, trochę zaskoczony ta sytuacją.
- Masz racje, dzisiaj babom wydaje się, że do wszystkiego się nadają, a tu harakiri i robi się słabo. Przyznam jednak, że w życiu czegoś takiego nie widziałem.
- Ja też – Pokręcił głową z lekkim przerażeniem mundurowy.
Inspektor szybko się ocknęła, była jednak bardzo słaba, Kowalski kazał ją odwieźć do domu, w duchu czując ulgę z faktu, że nie będzie musiał słuchać jej pretensjonalnego głosu.

W domu szybko doszła do siebie, ale miała straszny mętlik w głowie. Same pytania, czy to tylko jakiś zbieg okoliczności, czy Karolina ma coś wspólnego z samobójczynią? Musi koniecznie wrócić do tego mieszkania, być może tam znajdzie odpowiedź na pytania, które teraz zaczynają ją rozsadzać od środka.
Podeszła do barku, otworzyła, było tam jeszcze trochę koniaku. Zawahała się, patrząc na butelkę, po chwili szybkim ruchem odkręciła i w tym momencie usłyszała dzwonek. Schowała butelkę i ruszyła w stronę drzwi.
- Karolina, hej, wchodź – powiedziała trochę zmieszanym głosem.
- Coś się stało? – zapytała widząc lekkie zakłopotanie Julii.
- E tam… szkoda gadać, ten mój sierżant Kowalski… - powiedziała, nie chcąc zdradzać prawdziwego zmartwienia.
- To musi być wyjątkowo, okropny facet – stwierdziła z odrazą, siadając na fotelu.
- A tam, szkoda gadać, chcesz się czegoś napić?
- Niech będzie herbata.
- Ok. już się robi – powiedziała Julia, idąc do kuchni.
Karolina włączyła telewizję i zaczęła pilotem szukać czegoś ciekawego.
Po chwili weszła Julia z herbatą, pogadały trochę tak o wszystkim i niczym, ale Karolina, widząc zmęczenie na twarzy Julii, stwierdziła, że musi się zbierać, bo ma jeszcze dużo pracy.
- A tak na marginesie, to gdzie pracujesz? - zapytała Julia niby tak od niechcenia.
Karolina trochę się zmieszała, spojrzała na Julię zaskoczona tym pytaniem.
- Pytasz, gdzie mam gabinet?
- No tak, jakoś tak nigdy cię o to nie zapytałam, a przecież powinnam wiedzieć na jakiej ulicy moja dziewczyna przyjmuje swoich klientów.
- Na Raciborskiej, niedaleko AZS-u Katowice.
- A, tam, co prawda nie pamiętam, kiedy w tym rejonie ostatnio byłam, ale kojarzę.
Karolina uśmiechnęła się i poszła do siebie. Julia wyczuła, że to pytanie trochę ją wybiło z rytmu.


Następnego dnia Julia ponownie odwiedziła mieszkanie samobójczyni, tym razem bez sierżanta Kowalskiego, który został na komendzie, zdając relację z wczorajszego dnia komendantowi. Z nią szef nie miał najmniejszej ochoty rozmawiać, nawet spojrzeć na nią było mu dzisiaj bardzo trudno. Nie miał nic przeciwko, by rozejrzała się jeszcze po mieszkaniu, oczywiście nie wierzył, żeby znalazła tam coś istotnego, związanego ze sprawą. On już uważał ją za zamkniętą. Pani inspektor jednak nie dawał spokoju ten obraz, czuła, że te dwie kopie, to nie czysty zbieg okoliczności.

ODPOWIEDZ

Wróć do „CIĄG DALSZY NASTĄPI”