• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Krople zła cz. V

Tu piszemy powieści w odcinkach
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Krokus
Posty: 481
Rejestracja: 18 gru 2020, 19:45
Płeć:

Krople zła cz. V

#1 Post autor: Krokus » 28 kwie 2022, 15:00

W mieszkaniu czuło się klimat dalekiego wschodu, tak jak u Karoliny. W pokojach, ściany pomalowane na ciemno czerwony kolor, meble w japońskim stylu, na podłodze wykładziny w beżowym kolorze i rozsuwane drzwi do pokoi i kuchni. Tradycyjne były tylko do łazienki. W pokoju na komodzie stał stojak na miecze, leżał tam tylko długi, gdyż krótkim, pani kurator popełniła harakiri i był w policyjnym laboratorium.
Zaczęła rozglądać się po mieszkaniu, szukać jakiegoś śladu, który by mógł przeobrazić jej skojarzenia w konkretne podejrzenia. Niestety, oprócz dalekowschodniego klimatu nic więcej, jak na razie nie można było znaleźć. Niewiele było zdjęć, z tych które były w szufladach, można było zobaczyć, że uprawiała kendo i jakieś bliżej nieznane sztuki walki oraz sztukę układania kwiatów, ikebanę. W pewnym momencie, pani inspektor przypomniał się ten kurator, z którym ona miała romans. Dlaczego nie ma go na żadnym zdjęciu, zapewne wszystkie zniszczyła, ale być może znajdzie coś „ciekawego” w jego mieszkaniu.
Szybko zebrała o nim dane i udała się tam, gdzie mieszkał. To lokum odziedziczyła jego siostra, ale jak na razie nie zdecydowała się na sprzedaż.
Kiedy weszła do mieszkania, trochę się rozczarowała, spodziewała się również japońskiego klimatu, a tam tak „normalnie”, lekki bałagan, na stoliku kilka gazet, kawałek czekolady, pilot telewizora. Na półkach mnóstwo książek, cały zbiór Dostojewskiego i Konrada, poza tym wiele filozofii i historii.
- O kurwa! Fenomenologia Husserla. Co to jest? – powiedziała do siebie, wpatrując się w jedną z książek. Zawsze czuła ogromny szacunek, a zarazem lęk przed tego typu mężczyznami. Miała takiego jednego kolegę na roku, który tą wiedzą bardzo jej imponował i trochę się w nim podkochiwała, ale on w ogóle nie zwracał na nią uwagi, zresztą jak na każdą dziewczynę, był bardzo wpatrzony w siebie, a na trzecim roku stwierdził, że nie chce być policjantem i przeniósł się na psychologię, której również nie skończył, kilka lat temu dowiedziała się od jednej koleżanki, że popełnił samobójstwo.
- Hm… no właśnie, źle skończył, być może tego typu ludzie mają wpisany w swoich genach nieszczęśliwe zakończenie – pomyślała i szybko przypomniała sobie po co tu przyszła. Zaczęła zaglądać do szuflad, szukając czegoś co mogłoby połączyć te trzy osoby i w pewnym momencie trafiła na fotografię nastolatki, wciśniętą w stary notatnik z dwutysięcznego roku. To chyba była Karolina, nie była co do tego stuprocentowo pewna, inna fryzura, kolor włosów, figura na zdjęciu trochę przy kości, dzisiaj Karolina jest bardzo szczupła, ale rysy twarzy podobne. Postanowiła wybrać się do kuratorium, zapytać o nią jego współpracowników, może coś będą wiedzieć.

- Ta dziewczynka to była podopieczna Wery… to jest kuratorki, która… - powiedział lekko łamiącym głosem, mężczyzna oparty o biurko.
- Tak, wiem – powiedziała lekko zamyślona inspektor Dulian.
- Trudno mi to pojąć, że ona… była zdolna do czegoś takiego.
- To jeszcze nie jest takie pewne, mówi pan, że ta nastolatka była jej podopieczną?
- Tak, przez długi okres, ta dziewczyna pochodziła z patologicznej rodziny, wie pani, rodzice alkoholicy, wszystko przepijali, ojciec ją tłukł, wiecznie pijanej matce było wszystko jedno. No i pojawiła się Wera, odebrano ją rodzicom, poszła do ośrodka opiekuńczego, a Wera często zabierała ją do siebie, traktowała jak młodszą siostrę. Młoda dzięki niej skończyła szkołę średnią, zdała maturę, dostała się na psychologię, a potem…
- Co potem?
- Cała ta sytuacja z Irkiem… no zakochali się w sobie, a potem, lepiej nie mówić…
- No nich pan mówi, to może być bardzo istotne w sprawie.
- W jakiej sprawie, przecież wszystko jasne.
- Co było potem?
- Młoda z Irkiem, po cichu romansowali sobie, w końcu Wera ich przyłapała i wpadła w szał. Zerwała z nim, młoda wyjechała gdzieś za granicę, chyba do Holandii i słuch o niej zaginął. Irek poszedł pracować do opieki społecznej, Wera została, ale to już nie była ta kobieta.
- To znaczy?
- Trochę jej odbijało, zaczęła chodzić na dyskoteki, czasem przychodziła do pracy wczorajsza. Cała harmonia, filozofia zen, prysła.
- Filozofia zen?
- Tak, ona bardzo fascynowała się kulturą Japonii, szczególnie zen. Poza tym trenowała jiu jitsu, kendo, trochę malowała w japońskim stylu, układała kwiaty.
- Tak… zauważyłam w jej mieszkaniu pewien obraz w orientalnym stylu.
- Kiedyś wisiało ich więcej, w większości to były przez nią namalowane obrazy, ponoć wszystko zniszczyła, jak widać nie do końca.
- Nie mam pojęcia o filozofii zen, ale ma w sobie coś subtelnego, trzeba się dobrze przyjrzeć by odgadnąć myśl autora.
- Chyba tak, ale skoro ktoś popełnia takie zbrodnie, to zen nie działa.
Spojrzała na niego z lekkim smutkiem w oczach, mówiąc:
- Chyba jednak działa, dziękuję panu za pomoc. – Uśmiechnęła się do niego podając rękę na pożegnanie.


- No tak – powiedziała do siebie inspektor Julia, sprawdzając ostatnią kamienicę na ulicy Raciborskiej. To krótka ulica, nie ma tu wielu budynków jak na typowym osiedlu. AZS, bar, grecka restauracja i kilka mieszkalnych kamienic. Niestety, żadnego gabinetu psychologa.
Inspektor Julia czuła się bardzo źle, uświadomiła sobie, że była zakochana w tej młodej dziewczynie i była pewna, że ona w niej też. Teraz jednak czuła się bardzo oszukana, była niemal pewna, że to ona jest tą obłąkaną morderczynią i zapewne miała jakiś mroczny cel, nawiązując z nią romans.
Pukając do drzwi jej mieszkania, była pewna, że nikt nie otworzy, na pewno już zwinęła manatki i teraz zamierza gdzieś zniknąć. Julia zastanawiała się, co ona teraz kombinuje, zanim przedstawi swoją wersję i przekona swojego szefa, by to sprawdzić, upłynie trochę czasu, no i będzie musiała się przyznać do tego romansu, w pracy będzie skończona. Nagle przypomniała sobie, że często mówiła jej o swoim znienawidzonym sierżancie Kowalskim – Cholera! Coś ją tknęło i zadzwoniła do niego.
- O matko! Czego ta wariatka zaś chce – powiedział do siebie widząc numer. – A w dupie ją mam, jestem już po służbie – stwierdził, chowając telefon do kieszeni i lekko przyciskając pedał gazu w swoim Peugeocie. Pięć minut później był już pod swoim blokiem. Kiedy otwierał drzwi od mieszkania, poczuł z tyłu głowy jakiś nieprzyjemny dotyk, chciał się odwrócić, ale usłyszał ostrzegawczy głos:
- Właź do środka, bo ci łeb odstrzelę.
Wszedł posłusznie, nie mając pojęcia o co chodzi, potem został pchnięty w głąb przedpokoju i usłyszał dźwięk przekręcającego się zamka w drzwiach. Odwrócił się, zobaczył młodą kobietę mierzącą do niego z pistoletu.
- O co pani chodzi! – powiedział lekko drżącym głosem.
Podeszła trochę bliżej, mówiąc z ironicznym uśmiechem:
- Właź do pokoju!
Kiedy wszedł, powiedziała, żeby usiadł na fotelu.
- I co teraz zabijesz mnie wariatko? – powiedział już pewnym głosem, nie czując strachu.
- Nie mam takiego zamiaru, ale jak zrobisz coś nie tak, to cię odstrzelę.
- O co ci chodzi!?
- Chcę ci coś opowiedzieć, cholerny kretynie.
- Nie rozumiem!?
- Zamknij się i słuchaj, stary baranie.
Kowalski spojrzał na nią z zaciekawieniem i kiwnął twierdząco głową.
- Otóż kobieta, którą podejrzewaliście o te morderstwa, nie popełniła ich. Prawdziwą morderczynią jestem ja i właśnie o tym chcę ci opowiedzieć. Dlaczego tobie? Bo jesteś pewnym siebie skurwysynem, który uważa, że zawsze ma rację.
Spojrzała na niego z lekkim wstrętem i wycelowała pistolet w jego głowę. Kowalski tym razem nie zadrżał, patrzył na nią z obojętnością.
- Twardziel z ciebie, co… no dobra, słuchaj… - oparła się o komodę, przestała w niego celować, ale pistolet trzymała w dłoni, gotowa wystrzelić, jakby Kowalskiemu przyszedł do głowy jakiś desperacki wybryk.
- Zacznę nieco banalnie, bo zapewne słyszałeś nie raz o przestępcach wywodzących się z patologicznych rodzin. Moi rodzice pili, a ojciec, kiedy widział moją sfrustrowaną minę, to dawał mi w łeb, mówiąc: „Nie gap się tak na mnie”. Kiedyś niechcący stłukłam mu jabola, tak się wściekł, że gdyby matka go w pewnym momencie nie powstrzymała, to by mnie pobił na śmierć. Miałam podbite oczy i sine plecy od jego skórzanego pasa. No, ale nie ma tego złego, co by nie wyszło na dobre. W szkole zainteresowano się moim niecodziennym wyglądem. Nie chciałam się przyznać, że mam nieciekawą sytuację w domu, powiedziałam, że pobił mnie jakiś łobuz, nie uwierzono mi w tę naprędce wymyśloną historię. Na drugi dzień w domu pojawił się kurator, a ojciec oczywiście w stanie błogosławionego upojenia najpierw go zbluzgał, nie przeszkadzało mu, że to kobieta, złapał za kołnierz i…. Bardzo się zdziwił, kiedy po chwili przed nią klęczał z wykręconą ręką, wyjąc z bólu. Strasznie mi to zaimponowało. Pierwszy raz zobaczyłam tego typu kobietę. Od tego momentu ojciec zaczął się mnie bać, a ja cieszyłam się na każdą wizytę pani kurator. Szybko się zaprzyjaźniłyśmy, często zabierała mnie do siebie, zafascynowała mnie Japońską kulturą i sztukami walki. Zaczęłam trenować, czułam się coraz bardziej pewniejsza siebie, jeździłyśmy razem na warsztaty kaligrafii i malarstwa japońskiego. Było cudownie, mogłam się cieszyć życiem . No, ale ten piękny sen w końcu musiał się skończyć. Zakochała się w koledze z pracy, zaczęli ze sobą chodzić, często ją odwiedzał. Przestraszyłam się, zostanę sama, uświadamiając, że jestem homoseksualna, faceci w ogóle mnie nie ruszali i wtedy przyszedł mi do głowy pewien diabelski pomysł. Postanowiłam poderwać tego jej gościa, mając nadzieję, że jak to się wyda, zostawi go. Tak też się stało, ale ona znienawidziła nie tylko jego, ale mnie także, poczuła się strasznie oszukana, a ja kompletnie sfiksowałam i zapragnęłam być jej ciemną stroną. Ona szczerze nienawidziła tych facetów, których zamordowałam, byli bardzo perfidni w krzywdzeniu swoich kobiet, bazowali na tym, że one ich zawsze kochały, w jakiś sposób były od nich uzależnione, a ona w takich przypadkach była bezradna. No i wzięło mnie, to nie było takie trudne, powiem, że trochę mnie to podniecało, ale najpierw wykończyłam Iirka, to przez niego cały mój świat się totalnie popieprzył, ona zresztą też strasznie się na nim zawiodła, hahahah…. Wiesz… w Japonii byli tacy wojownicy, skrytobójcy ninja, pewnie słyszałeś, ale zapewne nie słyszałeś, że kochali wolność i niezależność, zamieszkiwali takie dwie mało urodzajne, górzyste prowincje. Nie chcieli mieć nad sobą żadnego pana i dlatego stworzyli sztukę podstępnego zabijania. Dzięki nim, uświadomiłam sobie jak ważna jest wolność, która daje nam prawo do bycia innym niż cała reszta. Zaczęłam z wielką pasją studiować ich nauki, podstawą jest długa obserwacja swego wroga bądź ofiary. Japończycy wierzyli, że energia życiowa mieści się w pewnej części brzucha, dlatego kiedy chcieli umrzeć, rozcinali go sobie krótkim mieczem, uwalniając ją. Ja również to robiłam, ale, żeby za bardzo nie krzyczeli, podrzynałam gardła, szybciej się wtedy wykrwawiali, ścinanie głów długim mieczem nie wchodziło w rachubę hahaha…
Kowalski spoglądał na nią w lekkim napięciu, a ten niepohamowany śmiech utwierdził go jeszcze, że ma do czynienia z człowiekiem szalonym i bardzo niebezpiecznym. Niestety w tej sytuacji był bezradny, jedyne co mógł, to słuchać i niczym jej nie prowokować. Zastanowiło go, skąd wiedziała, że jest sam, musiała go od jakiegoś czasu obserwować.
- Jak widzisz dałeś się podejść jakiejś stukniętej małolacie, no cóż… to również nie było takie trudne, wystarczyło przez jakiś czas poobserwować, no i dowiedzieć się na przykład, że w środy twoja żona zawsze o godzinie piętnastej idzie do kawiarni „Stokrotka”, poplotkować ze swoimi koleżankami, wraca około siedemnastej, siedemnastej trzydzieści. A teraz mamy szesnastą. Czyli mamy jeszcze dużo czasu, więc jeszcze trochę ci poopowiadam.
Uniosła nieco pistolet.
- Pewnie się zastanawiasz skąd mam tego Glocka? Widzisz… kiedy zamordowałam swoją drugą ofiarę, pod dyskoteką, byłam na tyle bezczelna, że po morderstwie zostałam na dyskotece i dobrze się bawiłam. Po jakichś dwóch godzinach zjawiła się policja i zaczęła, co niektórych przesłuchiwać w tym również mnie. Była tam twoja współpracownica, inspektor Dulian, w której zobaczyłam bratnią duszę, każde słowo, każdy gest, po prostu czułam, wiedziałam, że to osoba cierpiąca, która nosi w sobie ból i od razu się w niej zakochałam.
Kowalski zdębiał, wybałuszył na nią oczy, nie mogąc uwierzyć w to co ta szalona kobieta mówi. Inspektor Dulian uważał za osobę wyjątkowo niesympatyczną, ale jakiś uczuciowy związek z kimś takim jak ta psychopatka? – To jakiś absurd – powiedział półgłosem do siebie.
- Hahaha… no wreszcie coś cię ruszyło. No więc, ten pistolet pożyczyłam sobie od niej. Miałam dużo szczęścia, że pewien facet chciał wynająć mieszkanie w jej bloku. Mało tego, na tym samym piętrze. Czasem takie szczęśliwe trafy się zdarzają, no i stało się hahaha…
Wiesz… ona na pewno bardzo cierpi, bo odkryła prawdziwą morderczynię. Na pewno teraz kłębią się w jej głowie przerażające myśli i ty, właśnie ty skurwysynu, któremu się zawsze wydaje, że ma rację... wbij sobie do tego durnego łba, że jesteś ślepcem. Czyje okrucieństwo jest gorsze, moje czy twoje?
Podeszła do niego, przyłożyła pistolet do czoła, odbezpieczyła. Kowalski zamknął oczy.
- No i co skurwysynu… nie jesteś gotowy… wiem, nikt nie jest gotowy. – Odeszła, zabezpieczyła pistolet, znowu oparła się o komodę – Słuchaj, zadzwonisz do niej i powiesz, że Karolina chce z nią pogadać, będzie na nią czekać u siebie, za godzinę, muszę jej oddać ten pistolet, pożyczyłam go bez pytania. Przynajmniej raz zrób coś pożytecznego i niczego nie kombinuj.
Kowalskiego znowu zamurowało, nie miał pojęcia, czy mówi poważnie czy żartuje.
- Zadzwonisz za pół godziny, a do mojego mieszkania wejdziesz po niej, oczywiście możesz zrobić to po swojemu, ale mam nadzieję, że chociaż raz uszanujesz czyjąś wolę.
Po tych słowach szybko wyszła z mieszkania.


Weszła nie pukając, w mieszkaniu panowała niepokojąca cisza, Kowalski prosił, żeby nie wchodziła tam sama, nie przyznając się do tego, że wie o wszystkim, sugerował, że to bardzo niebezpieczna kobieta i jest w posiadaniu broni palnej. Julia domyśliła się, że Karolina zakosiła jej pistolet, ale było jej wszystko jedno. Czuła się oszukana i zdradzona, przez długą chwilę stała w przedpokoju, nie mając odwagi pójść dalej. Kiedy poczuła kilka łez płynących po policzku, przemogła się i otworzyła drzwi pokoju. Była pewna, że właśnie w pokoju z obrazem Hukosaia będzie na nią czekała, tylko nie wiedziała, czy spotka ją tu śmierć czy jakieś inne drastyczne zdarzenie.
Karolina klęczała z czołem dotykającym podłogi, wokół ciała była duża kałuża krwi. Podeszła bliżej, przekręciła ją na bok. Miała wbity w brzuch krótki samurajski miecz Wakizaschi. Na stoliku leżał pistolet, wzięła go do ręki i w tym momencie wbiegło do przedpokoju kilku ludzi, pierwszym którego zobaczyła był sierżant Kowalski.
- Nic pani nie jest?! – zapytał donośnym głosem.
Inspektor Dulian skierowała w niego broń, Kowalski znieruchomiał, spojrzał na nią z przerażeniem. A ona pogroziła mu wskazującym palcem, mówiąc:
- Ty…. – po czym przyłożyła pistolet do skroni i wystrzeliła.
Kowalski z drugim policjantem podbiegł do niej, niestety jej glock nie dał jej żadnych szans na przeżycie.
Zrobił znak krzyża, pokręcił głową, a potem spojrzał na obraz Hukosaia.
- Czy to my, ludzie wywołujemy takie fale, zatapiając innych w naszej okrutnej rzeczywistości? – odezwał się do pozostałych policjantów.
Nikt z nich nie odpowiedział, nie mając pojęcia, o co mu chodzi.


Kiedy wrócił do domu, żona czekała z kolacją, wszedł po cichu do kuchni, usiadł na krześle, głowę opierając na dłoni.
- Widzę, że miałeś ciężki dzień – odezwała się półgłosem, nie chcąc go drażnić.
- Dwie godziny temu siedziałem w naszym pokoju gościnnym, a ta młoda kobieta celowała do mnie z pistoletu.
- O matko!? Co…
- Szkoda, że nie wystrzeliła – powiedział, patrząc na żonę, ze łzami w oczach.
- Józek!? Co ty wygadujesz, jaka kobieta, co ci się stało!?
- Tyle lat ścigałem morderców, a wyszło, że jestem jednym z nich – powiedział wpatrując się w ścianę, mając wrażenie, że został do niej przyparty i nie ma już żadnego wyjścia.

Koniec.

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Krople zła cz. V

#2 Post autor: eka » 29 kwie 2022, 07:48

No i wszystko jasne. O kobietach popełniających rytualne harakiri nigdy nie słyszałam, więc atrakcyjny walor świeżości to rozbudowane opko ma. I w ogóle ciekawą, psychologiczno-kryminalną fabułę. W którą warto zainwestować czas. I dużo pracy, aby powstała powieść. Na razie to taki powieściowy scenopis. Multum dialogów, z minimalnym tłem.
Przyznam, że szybko czytając, pogubiłam się w kilku miejscach. Relacje damsko-damskie na pewno warte ukazania. Zainteresują czytelników.
Reasumując: duży potencjał do rozbudowy.
Brawo!

Krokus
Posty: 481
Rejestracja: 18 gru 2020, 19:45
Płeć:

Krople zła cz. V

#3 Post autor: Krokus » 29 kwie 2022, 17:27

eka pisze:
29 kwie 2022, 07:48
No i wszystko jasne. O kobietach popełniających rytualne harakiri nigdy nie słyszałam, więc atrakcyjny walor świeżości to rozbudowane opko ma. I w ogóle ciekawą, psychologiczno-kryminalną fabułę. W którą warto zainwestować czas. I dużo pracy, aby powstała powieść. Na razie to taki powieściowy scenopis. Multum dialogów, z minimalnym tłem.
Przyznam, że szybko czytając, pogubiłam się w kilku miejscach. Relacje damsko-damskie na pewno warte ukazania. Zainteresują czytelników.
Reasumując: duży potencjał do rozbudowy.
Brawo!
Dzięki za komentarz, no tak, dobry potencjał na powieść, tylko, że ja chyba jej nie napiszę, bo nie mam cierpliwości, poza tym pisze powoli, więc taka powieść to chyba za dziesięć lat, trochę się zastanawiałem nad wydawnictwem, bo mam już trochę opowiadań, ale to tylko opowiadania, potencjał jest, ale...

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Krople zła cz. V

#4 Post autor: eka » 29 kwie 2022, 21:50

O! To też świetny pomysł. W Twoich opowiadaniach często przewija się motyw wyszynku. Można to wykorzystać. Choćby w tytule nawiązać do knajpy (kawiarni, restauracji).
Btw, bardzo często w prozie jednym z pierwszych zdarzeń jest spotkanie się bohaterów w takim miejscu. Zawiązanie akcji, gdzie czytelnik poznaje zalążek fabuły.
Trzymam kciuki za Twoją decyzję, wysyłaj, co Ci szkodzi. Opka są ciekawe.

:kofe:

ODPOWIEDZ

Wróć do „CIĄG DALSZY NASTĄPI”