• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

BAL /7

Dłuższe formy dramatyczne, pisane w odcinkach
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 409
Rejestracja: 04 cze 2013, 09:00
Lokalizacja: Kolbuszowa
Płeć:
Kontakt:

BAL /7

#1 Post autor: Ryszard Sziler » 26 wrz 2020, 07:35

18 ROZMOWA na proscenium


PANI 3
Cóż to za pogoda była ubiegłego roku! Maj zimny, a czerwiec jak listopad. Nie lepiej było w lipcu i tylko sierpień rzeczywiście można było nazwać latem.

PANI 2
Myśmy prawie tego nie dostrzegli, bo z mężem, jak zwykle o tej porze, bawiliśmy w Karlsbadzie, a tam nie ma prawie czasu na zauważanie pogody. Rozumie pani – towarzystwo. Książęta, hrabiowie, premierzy,ministrowie, a w ostateczności - sławni ludzie: pisarze, malarze – artyści. Co prawda różnego autoramentu, ale pani rozumie - artyzm uszlachetnia…a mój mąż wśród nich czuje się wyjątkowo dobrze. Oczywiście i ja także, bo ja zawsze z mężem…Pani zna mojego męża?

PANI 3
Owszem, ale nie tak jakbym chciała. Oczywiście proszę mnie źle nie rozumieć…

PANI 2
Tak, tak…Cóż, gdyby pani bywała tam gdzie my bywamy, zapewne poznałaby go pani lepiej. A zapewniam, że jest co poznawać. Bodaj rok temu, także w lipcu, sam pan Badeni był nim zachwycony, mimochodem rzekł mu nawet : mój Władysławie. Pani pojmuje? Sam Badeni! I towarzysząca mu młodziutka kuzynka także wyraźnie zwracała uwagę na mego męża, co swoją drogą wcale mnie nie zaskoczyło. Trudno go nie zauważyć: postawny, szarmancki…A ta kuzyneczka wcale, wcale…Zastanawiałam się nawet, czy nie można byłoby zaaranżować niezobowiązującego tet a te z naszym synkiem Michasiem… Pani rozumie, cóż by to była za koligacja! Ale ona jakaś taka zmęczona… biedactwo…Pani rozumie, te ciągłe bale, rauty…No życie towarzyskie zobowiązuje, a zobowiązania męczą zbyt wrażliwe natury.

PANI 3
Słyszałam, słyszałam…

PANI 2
/ z pewnym niepokojem /
Co niby?

PANI 3
Że męczy...

PANI 2
A tak. / wzdycha / Czymże je jednak zastąpić? Doprawdy niczego w zamian nie znajduję. Czyż niedzielne spacery po rynku i Pańskiej ulicy mogą wystarczać kulturalnej osobie? Ja, proszę dobrodziejki, nie wyobrażam sobie życia bez wyjazdu do wód, a zimą do Wiednia. Ach ten wielkomiejski gwar, kwiaciarki, powozy… no i kreacje. Kreacje! Ach!…Słów brakuje, żeby to opisać. A tu…Jedyne na co zdobyć może się ta mieścina to - ten „bal”…

PANI 3
A jednak pani jest na nim.

PANI 2
Bo mąż coś mi słabuje…Zapracowywał się ostatnio w biurze. Całymi nocami go nie widywałam! Przez tą pracę stracił chęć do wyjazdów. Proszę sobie wyobrazić : mówi mi, że - dobrze mu tutaj! Boję się, że to depresja. Albo i co gorszego.

PANI 3
Tak, to niepokojące…A gdzież on teraz?

PANI 2
No właśnie…sama nie wiem. Obiecał, że przyjdzie, ale zapewne znowu widzi tylko ten swój interes…Pani nie wie, co to za pracowity człowiek…

PANI 3
Słyszałam, słyszałam…, z niejednych ust.

PANI 2
Że?

PANI 3
Że… to tytan pracy.

PANI 2
Ba!

PANI 4
/ podchodząc /
Panie tu tak gwarzą, a tam poncz w wazach stygnie!

PANI 2
Panie nawet nie przypuszczają jaki ja poncz pijałam w Paryżu w cafe przy Lasku Bulońskim! Z prawdziwym arakiem i rumem. Nie takim jak tu - podrabianym. Czy już opowiadałam wam to kiedyś?

PANI 4
Nasz w niczym nie ustępuje paryskiemu! Wszak panie justycjariuszowa i konsyliarzowa nie od dzisiaj robią wyśmienite nalewki.

PANI 2
Nie powie mi pani, że poncz to, to samo co nalewka!

PANI 4
Może i nie to samo / ze śmiechem /, ale o takim samym działaniu.

PANI 2
Och, to tak jakby porównywać wodę z Nilu i Vichy…

PANI 4
A ja tam różnicy nie widzę.

PANI 2
/ z pogardą /
W to nie wątpię.

/ panie od stołu w głębi sceny kiwają na rozmawiające /

PANI 3
Chodźmy, bo nas wołają, a nie wypada odmawiać.

PANI 2
W towarzystwie, tak się prostacko nie macha. U nas w Karlsbadzie byłoby to nie do pomyślenia!


19 ROZMOWA na proscenium:


PAN 1
Ileż tu wyjątkowych osób: surdutowców wszelkiej maści… A każdy prawie z magnifiką, co się podwójnie liczy, choć, mówiąc między nami, nie ma to jak stara piosenka i nowa dziewczyna.

PAN 2
/ z odrazą /
Fraki, gorsy, tytuły…Panie pełne minoderii oraz wątpliwej konduity i…tłum ignorantów.

PAN 1
/ szczerze zdumiony /
Co też pani! Przecie to rajcowie, rejenci, mandatariusze, aptekarze, konsyliarze, nauczyciele…

PAN 2
Tytułomania jak onegdaj. Pamiętasz pan rożnych podstolich? A skądże oni? Podstoli – czyżby stąd, że pod stołem bywał? Klucznik, bo kluczył? No a o etymologii gumiennego lepiej nie myśleć… A panie w najlepszym razie słodko-kwaśne egzaltowanie i rozprawiają o beaux-arts lub polityce. Intrygi, zabawy, sodomia-gomoria panie!

PAN 1
Skądże u waćpani taka bezinteresowna nieżyczliwość? Wszak jedyne co wyjątkowego mamy w naszej Sandomierskiej Puszczy, to zacne towarzystwo.

PAN 2
Jak pies wsadził nos w ogon i spoza niego świata nie widzi. / z przesadną ironią / Rozciąga się tu Puszcza Sandomierska , której nie ma już od lat najmniej dwustu. Prawdziwy świat, panie, jest gdzie indziej, zapewniam. Ubi patria, ubi bene mospanie.

PAN 1
Odpowiem słodkim wierszem miejscowego poety: Kolbuszowa, własne miejsce na świecie. Nie szukajcie innego, bo go nie znajdziecie.

PAN 2
Taaa!

PAN 1
„Myśl moja cicha
Jak moja chata,
Nad dym ojczystej
Wioski nie wzlata.

Oko nie sięga
Dalej i szerzej,
Jak do tych lasów,
Jak do tych krzyży,

Jak do tej wody,
Co płynie srebrna.
Czyż większa mądrość
Człeku potrzebna?”

Zaś „Kto głupi, w Paryżu też sobie rozumu nie kupi”.

PAN 2
/ z urazą /
Żegnam acana!



20 ROZMOWA na proscenium:


MASECZKA 1
Paniusia widzę lubi mazagran; a ja nie gustuję, / z wyższością / wolę orszadę.

MASECZKA 2
Jakiż to staroświecki napój. Któż dziś wie co to orszada?

MASECZKA 1
Wypraszam sobie! Aśćka wszak nie młodsza. Mniemam nawet, że pamięta Stanisława Augusta.

MASECZKA 2
Och! Gdybyż nie mój wrodzony takt, dystynkcja, wdzięk i charme, to ja bym paniusi tę paniną maseczkę z lekka przemodelowała, bo niegustowna i wyjątkowo staroświecka.

MASECZKA 1
Ha! Nie pozostałabym dłużna! Tylko kindersztuba nie pozwala.

MASECZKA 2
Raczej szkółka trywialna.

MASECZKA 1
Elokwencja, impertynencja, impotencja... Różne formy a sens ten sam - Jak powóz i rżysko, jak koniuch i bławatek…Chamski kwiatek!

MASECZKA 2
Hamujcie mnie ludzie, bo nie ztrzymam!

MASECZKA 1
A co zatkało kakao?
/ rozindyczone panie rozdzielają tancerze /

MIESZCZANIN
- Szanowanie pani, pani Wierzbicka.

MASECZKA 2
/ ze złością / Nie widzisz pan, że jestem incognito? Lepiej zajrzyj pan tamtej megierze pod maseczkę, to jej bal przedłużymy do następnego karnawału.


SCENA 2


21 ROZMOWA na proscenium:


ONA / z niesmakiem /
Miał pan czelność przyśnić mi się dziś w nocy!

ON
/ z przejęciem /

Ja bym śpiewał pani serenady
Księżyc jest dzisiaj też blady
Jak ja, kiedy panią spotykam
W gardle jak smarkacza coś dławi
A serce fika

ONA
/ patrząc na księżyc /
Phi!

ON
Myślałem, że mi to minie
Przy innej dziewczynie, przy winie
Że przejdzie jak wiosna przechodzi
W końcu ani ja ani pani
Nie jesteśmy już tacy młodzi
A tu nic z tego

ONA
Phi!

ON
Niech tu pani nie udaje kota
To ja jestem ten kot niecnota
Co po obcych płotach wędruje
Niech pani tego kota zrozumie
Niech go pani odczaruje
Albo pokocha

/ w tle kankan Offenbacha, przerwany głośnym pianiem koguta /

ONA
Phi!
/ wstaje od stolika i odchodzi /


22 ROZMOWA na proscenium:


APTEKARZOWA
A jednak to miłe, panie radco, że jedyni w świecie mieliśmy skrzydlate wojsko!

RADCA
Otóż to pani aptekarzowo! Otóż to.

APTEKARZOWA
Tylko kurz pamięci po nim został…

RADCA
Bo niekiedy czas, że się tak kolokwialnie wyrażę, daje nam na przeczyszczenie i diabli biorą marzenia o lataniu…

ŻOŁNIERZ
/ lekko zataczając się wchodzi na scenę miedzy nich i mówi konfidencjonalnie /

Był „Bar pod Setką”
Knajpa, że hej!
Kto widział ją
Unikał jej...

Wielcy i mali
Się tam zbierali
I przepijali
I rozprawiali
I rozprawiali
I przepijali
Wielcy i mali

Tam naga prawda
Obsługiwała
Piwo za słowa
W mig podawała

I mieć ją można było
Za wiersz
Lecz któż po piwie
Wypowie wers?

Wielcy i mali
Się tam zbierali
I rozprawiali
I przepijali
I rozprawiali
I przepijali
Wielcy i mali

Prawda się śmiała
Sobą drażniła
Lecz przez ich bełkot
Dziewicą była

W „Barze pod Setką”
W knajpie, że hej!
Gdzie nikt z bywalców
Nie kochał jej

WODZIREJ
/ obcesowo /

Pieje kur!
Marsz do żon!
Marsz do biur!
A kysz!

/ muzyka urywa się nagle, światła gasną, a gdy ponownie rozbłyskują scena jest już pusta za wyjątkiem Pani Sprzątającej i stojącego z boku Wodzireja /

PANI SPRZATAJĄCA
/ jakby budząc się ze snu /

Co ja tutaj…? Co to było? Coś się śniło? / ze zgrozą / No to fajnie jak mi się już na jawie śni …A bo to człowiek żadnego wypoczynku nie ma…Nic tylko robota…A inne się bawią…

/ sięga do głowy(bo jakby coś ją uwierało) i zdjąwszy koronę przygląda się jej ze zdumieniem graniczącym z przerażeniem /

A to co? Ludzie! Oj… Miałabym ja jakby się stary dowiedział!

/ odstawia miotłę i szybko wychodzi /

WODZIREJ

Gdzież to znów pędzi
Biedne piąte koło?
Czemu bez sensu
Za wozem znów gna?
W marzenia zdobne
W klekoty zasobne
O voila!

Po co mu gnać
W bajeczny świat niespełnienia?
Ileż to już lat w biegu
A tak mało się zmienia
Po cóż straszyć
Podróżnych turkotem
I chlapać błotem?

Nie lepiej swoich
Nie osiągać granic?
Nie lepiej gniazdem
Zostać się bocianim?

Aliści
Potoczyło się
I już
Tylko kurz
/ wzrusza ramionami i odchodzi za kulisy; na proscenium wychodzi Muza i śpiewa a cappella „Niech żyje bal” /




/ kurtyna opada /



DZIAD proszalny LIRNIK
/ zawodzi jak na początku /

Niedaleko od Rzeszowa
Oj!
Jest miasteczko Kolbuszowa
Oj!
Był tu pałac na kanale
Oj!
Ale już go ni ma wcale
Ojojojoj!

Transakcje się w nim robiło
Oj!
Że dotąd jeszcze niemiło...
Oj!
Kwitła kolbuszowska sztama
Oj!
Ponoć do przyszłości brama…
Ojojojoj!

/kiwa posępnie głową /

Wy z tej sztamy, my z tej sztamy
Oj!
Z niej jest wszystko, co tu mamy...
Oj!

/ śpiew zacicha, a na widowni zapalają się światła /

No bo ni ma to jak zgoda
Oj!
Wtedy świat nam rękę poda...
Ojojojoj!





KONIEC

Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 409
Rejestracja: 04 cze 2013, 09:00
Lokalizacja: Kolbuszowa
Płeć:
Kontakt:

BAL /7

#2 Post autor: Ryszard Sziler » 26 wrz 2020, 07:37


Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 409
Rejestracja: 04 cze 2013, 09:00
Lokalizacja: Kolbuszowa
Płeć:
Kontakt:

BAL /7

#3 Post autor: Ryszard Sziler » 26 wrz 2020, 08:12

Obrazek Herb Kolbuszowej, dlatego mowa o sztamie :)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

ODPOWIEDZ

Wróć do „DRAMATY WIELOAKTOWE”