• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

W ZIMOWY WIECZÓR / 7

Dłuższe formy dramatyczne, pisane w odcinkach
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 409
Rejestracja: 04 cze 2013, 09:00
Lokalizacja: Kolbuszowa
Płeć:
Kontakt:

W ZIMOWY WIECZÓR / 7

#1 Post autor: Ryszard Sziler » 30 wrz 2020, 06:54

SCENA 7

/Dzidzia Piernik, Partner i Etnograf na proscenium/


ETNOGRAF
/ idzie z dłonią na czole, jęcząc /
Ojejej, o ojejej, moja głowa. Moja głowa…
/ wzdryga się zauważając Dzidzię Piernik /
O matko...!

DZIDZIA PIERNIK
Co się pan tak boja?

ETNOGRAF
To dlatego, że zmęczony jestem tym wszystkim…

DZIDZIA PIERNIK
Męczyzna jest od męczenia. Nie?

ETNOGRAF
/ usprawiedliwiająco /
Straszne spotkanie tej nocy miałem…

PARTNER
Co było?

ETNOGRAF
Lepiej nie mówić. Straszne było. Straszne!

PARTNER
A my błądziły. Całe noc : Błądziły, błądziły, błądziły, błądziły…

ETNOGRAF
Panie, daj pan spokój! Mnie się i tak w głowie kręci.

PARTNER
Siem nauczył nowe słowo : Błądzić.

ETNOGRAF
/ z goryczą /
Praktyczne w Polsce.

PARTNER
O yes.

DZIDZIA PIERNIK
/ po chwili /
A pan wiedzo dzie my so tera? Tu chałupa była moich babków. Wiedzo gdzie jest?

ETNOGRAF
/ jakby jeszcze nie całkiem obecny /
Chałupa babków..? / wzrusza ramionami / Nie wiem.

DZIDZIA PIERNIK
Rano my w ni były…/ z nagłym zainteresowaniem /A pan dzie ido?

ETNOGRAF
Do pracy przecież / trąc czoło / Oczywiście… Jak dzień roboczy, to idę do pracy.

DZIDZIA PIERNIK
Do babków ?

PARTNER
Mery my już dejmy se z tym spokój. My już jedźmy w hotel!


DZIDZIA PIERNIK
Próg babków trza ucałować. Tak sie robi na bay.

ETNOGRAF
/ z rozdrażnieniem /
Co pani z tymi babkami!?

DZIDZIA PIERNIK
My się tam rano spotkały…No?

ETNOGRAF
/ z nagłym zrozumieniem /
Aa! W skansenie?

DZIDZIA PIERNIK
Yes, w muzeju.

ETNOGRAF
No tak, prawda. Spotkaliśmy się po raz pierwszy w domu pani dziadków.

DZIDZIA PIERNIK
/ zdecydowanie /
I babków! Niedobrze jest żeby tyko dziadków. Tak było dawni. Tera jest i babków.

ETNOGRAF
/ z jękiem /
Ale mnie głowa boli! / po chwili /
A o co pani chodzi tak w ogóle? Chce pani wrócić do tej chałupy, czy jak?

DZIDZIA PIERNIK
Cało noc jo szukam. / próbując tłumaczyć / To moja… Mekka jest. Źródło…Świętość jest…

ETNOGRAF
/ z pewnym zażenowaniem /
Rozumiem…Ale… wie pani, tak naprawdę… to jest to budynek poskładany z fragmentów różnych innych budynków. Chyba w sześćdziesięciu procentach uzupełniony nowym materiałem, więc niewiele jest w nim autentyzmu.

PARTNER
On atrapa jest?

ETNOGRAF
Może nie do końca, bo staraliśmy się oddać klimat i dość zbliżyliśmy się do oryginału. / zastanawia się / Chociaż…Gdyby przykładowo jeszcze był gnojnik, to…Ale przeważyła romantyczna wizja…/ reflektując się / Ale to są już nasze wewnętrzne sprawy.

PARTNER
Maryszka, po co tobie to? Ty weź babków w serce i jedźmy już w hotel.

ETNOGRAF
/ wskazuje niezdecydowanej Dzidzi /
Skansen jest za tym laskiem.

DZIDZIA PIERNIK
/ ze zdziwieniem i niepokojem /
A drogi ni ma!

ETNOGRAF
Bo zawiało. Taki tu klimat…
/ Idą chwilę w milczeniu /
Już widać chałupy.
/ do siebie wstrząsając się /
A zimno tam… i śmierdzi ksylamitem / z rezygnacją / No cóż, musisz człowieku siedzieć, bo zawsze może się trafić jakiś…jakaś…/ krzywi się z niesmakiem patrząc na Dzidzię / Robota / ze skargą / robota, robota…A w wolnej chwili…/ zatrzymuje się i z przerażeniem rozgląda / Gdzieś tu to było, na tych polach… Straszne! / ponaglająco / Chodźmy już, chodźmy…

/ wychodzą /


SCENA 8


/ Kurtyna się rozsuwa, izba, ranek, Marysia i Gospodarz /


MARYSIA
I zostały my same…

GOSPODARZ
Same nie same, dziadki so przecie.

MARYSIA
Tera ich ni ma.

GOSPODARZ
Ale do Egiptu nie poszły, ino tyko żeby droge pokazać.

MARYSIA
I co teroz bedzie?

GOSPODARZ
A co ma być? Co było to i bedzie. Trza dali ciungnońć swój wózek pod górke.

MARYSIA
Tak se myśle Stefan, że to jakoś mało tak jeno ciungnąć.

GOSPODARZ / fatalistycznie /
Trza ciungnońć całe życie jak tyn wałach przy kieracie.

MARYSIA
Tyn co to ciungnoł, ciungnoł aż zdech przy dyszlu…

GOSPODARZ
Tydzień w tydzień trza tak chodzić za swoimi sprawami, bo taki mus.
Inaczy sie nie do.

MARYSIA
A nie pora, żeby się wreszcie zapytać : po co?

GOSPODARZ
Żeby głodno i chłodno nie było. Żeby mieć w potrzebie co dla siebie i dzieci.

MARYSIA / kreci głową /
Całkiem my sie Stefan w tym pogubiły. Całkiem.

GOSPODARZ
A dzie się tu zgubić, kiedy prosta droga - od niedzieli do niedzieli.

MARYSIA
Cięgiem tylko byle wiency…
/ po chwili refleksyjnie /
A one co miały? No?

GOSPODARZ
Które?

MARYSIA
Przecie wiesz. Tamte.

GOSPODARZ
/ śmieje się /
Wierszyki jakieś miały…
/ poważnie i lekceważąco /
Też to i takie życie, kiedy nic sie ni ma jeno jedne kapote, babe i dziecko. Nyndza i tyle. Dzie tak żyć / macha ręką / Chciałabyś?

MARYSIA
Nie wiem, nie wiem…/ po chwili / Pamiętasz jak nom było Stef? Wcale nie tak dawno my sie śmiały z byle czego, chodziły nad staw słowików słuchać. / z rozmarzeniem / I zawsze był czas, żeby się przytulać… Też my wierszyki umiały, chociaż traocha inne. Pamiętosz to ?
/ mówi przymknąwszy oczy /:

Śwarnych tańców niepokoje...
Słowa twoje, słowa moje...
Ileż cieni po posadzkach...
W cholew blaskach...
W pawich brzaskach...

Ileż śmiechu po pokojach...
Jużeś moja? Moja! Twoja.
Ileż potknięć serc w zachwycie...
Ponad życie? Czyje życie ?
Moje życie. Twoje życie.
Nasze wspólne rozumicie ?

Pod gorsetem cosi puka
Ale z tego jest nauka :
Coś tam duka ? Ktoś tam stuka !
Czy otworzysz ?
Polska puka…

/ ze nagłą złością /

Teroz dusimy tylko grosz do grosza!
A czego nom więcy trza Stefan?
Zbirosz żeby na wóde w sobote było?
Taka ci ta wódka konieczo?
Co nio zalewasz?
Pustke zalewasz!

GOSPODARZ
Tyż ci odbiło jak tamtym ?
Nie pamintom, durne jakieś…
/ po chwili /
Braki najwyży zaliwom.

MARYSIA
/ perswazyjnie /
Przecie wszystko co trza już momy.

GOSPODARZ
/ wybuchając śmiechem /
O, zaroz - już momy! Zaroz!

MARYSIA
To czego ci niby brakuje?

GOSPODARZ
Zebrało by się…
/ z zastanowieniem /
Samochód nowy by kupioł, młody by się uczoł jeździć na starym…
Jak byś w niedziele volvem pod kościół zajechała, to by ich wszystkich cholera tłukła żeś taka pani! Abo dom se wybudować możno by taki, że nikt we wsi ni ma…Łazienke byś tam miała wreszcie i to jak jaki basen. Kwiatki se dosz na okna…Storczyki. Somsiade szlag trafi!
No, ale żeby mieć, to - trza mieć …Tak już je we świecie.
Dawno naukowo udowodnili, i we szkole to mówio, / marszczy czoło w przypomnieniu / tak jakoś śmisznie; a wiem, że -/ z namaszczeniem/ „byt określa świadomość”. O!

MARYSIA
A może je odwrotnie?

GOSPODARZ
Dzie tam! Nawet w gazetach to pisze.

MARYSIA
/ po chwili /
A jo wiem swoje. Jo to czuje Stefan. Jak wiosno wyjde przed chałupe kiedy bez kwitnie przy płocie, abo ide we mleczach bez łąke, tam niży koło wierzb, to mi tak dobrze jest, że nie wiem.
I wiesz co ci powiem Stefan – dzieś mom wtedy największe nawet piniondze.

GOSPODARZ
/ do siebie ze smutkiem /
Tak już jest, że cuś za cuś… A ty to zawżdyś była dziwno…./ po zastanowieniu / Dzie tu koło nas jeszcze kto tak żyje jak my?
MARYSIA
/ w zamyśleniu /
A wiesz, że pani na odchodnym powiedziała :
„Niech nadal serdecznie świecą gwiazdy waszych okien.”
/ zamyśla się / Co to może znaczyć Stefan?

GOSPODARZ
/ wzruszając ramionami /
A takie tam gadanie …Baba to czasym byle co gada.
/ z drugiej izby słychać głosiki dzieci /
Małe się pobudziły; słyszysz?

MARYSIA
/ jakby się budząc /
Trza śniadanie szykować…

GOSPODARZ
/ siadając przy stole /
I mnie tyż co zrób. Mogo być jaja na kiełbasie, abo barszcz. Jak chcesz.

MARYSIA
/ kiwa potakująco głową /

/ kurtyna się zasłania /


SCENA 9


/ cały zespół kolędniczy na proscenium przy zasłoniętej kurtynie /


KRÓL 1
/ rozglądając się /
Jasno już a my w środku pola…


HEROD
Cała noc zeszła na łażeniu…W kółko my chodzili?

ŚMIERĆ
Śladów naszych nie widać.

HEROD
Wiater pozawiewoł.

ŻYD
/ poetycko /
Biała karta śnieżnych pól…

HEROD
/ ze złością /
A po kartce łazi ciul.

DOWÓDCA / patrząc na Heroda potakująco /
No.

HEROD
/ z groźbą /
Te!…

KRÓL 2
Dobrze, że już nie duje.

ANIOŁ
Cud, że my nie pomarzli!

HEROD
/ z przekonaniem /
Bo mróz nie był wielki, a paliwo dobre.

ANIOŁ
Paliwo…Bez to wasze paliwo nie wiem dzie dziś byłem.

DIABEŁ
To musowo, że w „Raju”, boś się gupio usmiechoł…
ANIOŁ
Bo jok ci przysune!

KRÓL 1
/ rozglądając się, zdziwiony/
O, taż i skansen blisko. Ja pierdziele!
Wie który, po co my aż pod skansen poleźli?

KRÓL 2
/ z ciężkim westchnieniem /
Kurde! To teroz momy kawoł do domu…

ŻYD
Już jest dobrze, ale jeszcze nie beznadziejnie.

ANIOŁ
Wodziło nas jak nic!

KRÓL 3
Musowo wodziło…

HEROD
Chodziło się , błądziło, aż się pogubiło, ale sie odnaleźlim i do dom nom pora; fora chłopy ze dwora…

KRÓL 2
/ zatrzymując się /
Dzie my to zachodzili? Pomiętacie który? Bez cało noc po polach? Przecie niemożliwe!

DIABEŁ
A po co to dociekać? Po co w baśń sie motać?

HEROD
/ przytakując /
No, mówie to od rana.

KRÓL 1
Jakaś chałupa była…Gospodarz i dziadek… O! Dziadek to paskudnik!
Już nie pamiętocie?

KRÓL 2
Dziecko malutkie jak bez mgłe se przypominom…

KRÓL 1
/ z zastanowieniem /
Dziecko i matke…Tak, matka tyż była.

HEROD
Była, abo nie była…Pewnikiem się śniła.

KRÓL 1
Kiedy mi tak na sercu jakby lekcej było…

HEROD
Idziemy do chałupy; musowo się śniło.

KRÓL 1
Eee nie…ino nas tam ciepło całkiem rozmarzyło. Pomiętom, weszlimy do chałupy…

HEROD
I film się urywo.

ANIOŁ
Najważniejsze , że noc ta była nam szczęśliwa.

ŚMIERĆ
A mogło być inaczy…

ŻYD
Mówiłem nie pić tyle, toście nie słuchali…

HEROD
Zaś od rana morały…? Tobie tyż odbiło?

ŻYD
/ z rozczarowaniem spoglądając na niesiony koszyk /
Nogi bolo, a kosz całkiem pusty…

HEROD
/ rubasznie /
Kieby łeb z kapusty.

ŻYD
/ z zainteresowaniem /
Kapuste można sprzedać…Po ile jest teraz?

HEROD
/z niesmakiem /
Dobra, dobra…
/ inicjuje powrót do rzeczywistości /

„Wender, wender już idziemy,
Za kolędę dziękujemy…”

DIABEŁ
/ jakby nagle dostrzegając publiczność, radośnie /
Wszystkiego najlepszego! Zdróweczka przedniego. Sąsieka pełnego . Do komory wory…

HEROD
A jakbyście co mieli w nadmiarze, to wiecie dzie nos szukać, nie?

DIABEŁ
Żeby nom się dobrze działo,
W nowym roku pieknie stało

ANIOŁ
Żytko w polu bez kąkolu …

HEROD
/ z werwą /
No, i to lubie!
Hej, ha!
Dobra nasza!

DIABEŁ
On wie co mówi!

ŻYD
Szkoda tylko, że nikt więcej.

HEROD
/ do towarzystwa /

Chodźta!

/ inicjuje/

„Nowy rok bieży
W jasełkach leży
A kto kto
Dzieciątko małe
Dejcie mu chwałe
Na ziemi…”

/ wychodzą ze śpiewem /

DIABEŁ
/do publiczności, przystając/
Adieu.
Co złego to nie my.

/ kurtyna /

KONIEC

ODPOWIEDZ

Wróć do „DRAMATY WIELOAKTOWE”