• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Literacki Nobel - Louise Glück

Recenzje utworów wyróżnionych w comiesięcznych rekomendacjach Recenzentów i Użytkowników
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Literacki Nobel - Louise Glück

#1 Post autor: eka » 08 paź 2020, 21:43

Glück jest autorką utytułowaną, laureatką wielu nagród, m.in. Pulizera, Bollingen Prize, Wallace Stevens Award, National Book Award czy złotym medalem Amerykańskiej Akademii Sztuki i Literatury. W 2012 roku została wybrana do funkcji amerykańskiej Poetki Laureatki. Doceniona przez krytyków i będąca ważną postacią amerykańskiej sceny literackiej, Glück jest zarazem autorką poczytną i popularną, mającą szerokie grono czytelników.

Jej wiersze mówią o sprawach dotyczących wszystkich i każdego, takich jak utrata, śmierć, miłość, samotność, odczuwanie własnego istnienia w świecie (to z pewnością owa „uniwersalność”, wspomniana w komunikacie sekretarza Akademii Szwedzkiej), posługując się przy tym zasadniczo prostym językiem, który nie zostaje w jej wierszach poddany eksperymentalnym przekształceniom. Język ten jednak podlega precyzyjnej dyscyplinie poetyckiej – dyskretnej, nienachalnej i niezaburzającej zwyczajnego toku wypowiadanych fraz, ale wyraziście organizującej ich materię. W jej wierszach brzmi rytm dobitnej frazy, która składnię zwykłych zdań podbija inkantacją. Pisząc o poezji Glück Helen Vendler podkreśla wyróżniający ją szczególny ton („hierarchiczny i nieziemski”), dzięki któremu zwykłe stwierdzenia zbliżają się do tonu duchowego proroctwa, jaki „niewiele kobiet ma odwagę przyjąć”.

W swojej twórczości Glück sięga często po motywy mityczne, szukając w nich matryc czy wzorców dla zapisu ludzkiego doświadczenia, ale nie prostych odpowiedzi na odwieczne pytania. W słynnym wierszu „The Triumph of Achilles”, tytułowy „prawie bóg” rozpacza w swoim namiocie po śmierci Patroklosa, a bogowie widzą, że już jest martwy, jest ofiarą „tej cząstki, która kocha, / tej która jest śmiertelna”.

Poezja Luise Glück wyrasta z tradycji wyznania, ale jej wiersze są najdalsze od emocjonalnego roznegliżowania czy tak zwanej „szczerości”, jaką można by kojarzyć z tym terminem. Choć, jak napisała jedna z krytyczek, siłą tej twórczości jest jej absolutne skupienie na sobie, i to w sensie dosłownym, bo „słowa jej wierszy jakby wydobywają się z samego sedna jej samej”, to poezja Glück jest pozbawiona ozdobników, oszczędna, skrajnie niesentymentalna i niemal bezlitosna, a przez to niezwykle intensywna i ciemna w tonie. Słychać w niej nie tylko mocny zapis doświadczenia, ale i powagę intelektualnego namysłu nad życiem, który nie może prowadzić do łatwych pocieszeń, choć nie brak w nim zachwytu.

Po polsku trzy wiersze Louise Glück mamy w antologii „Dzikie brzoskwinie”, w przekładzie Julii Hartwig – i to chyba wszystko. Poezja Hartwig dzieli, jak mi się zdaje, z twórczością Glück zarówno typ wrażliwości, jak ton pozbawiony sztuczności i pozy. Wybrane przez polską poetkę do antologii wiersze wypowiadane są wyraźnym kobiecym głosem, mówią o niemal stereotypowych kobiecych doświadczeniach. W rozgrywających kobiecą tożsamość wierszach Glück rzecz jest jednak znacznie bardziej skomplikowana. Ale by się o tym przekonać (po polsku), trzeba będzie zaczekać.

To dziwne, że na temat tej autorki tak niewiele u nas wiadomo i że nie ma przekładów, bo przecież liczni poeci jej pokolenia, wyrastający z podobnych modernistycznych źródeł i przy wszystkich różnicach, proponujący w pewnym sensie zbliżony ton, doczekało się u nas tomików lub przynajmniej przyzwoitej reprezentacji w czasopismach i festiwalowych almanachach: Robert Hass, Robert Pinsky, Edward Hirsch, Rosanna Warren, Anne Carson. Pewnie teraz się to zmieni, i bardzo dobrze.

Magda Heydel - Tygodnik Powszechny

________________________-
Wiersze Noblistki:

Saints

In our family, there were two saints,
my aunt and my grandmother.
But their lives were different.

My grandmother's was tranquil, even at the end.
She was like a person walking in calm water;
for some reason
the sea couldn't bring itself to hurt her.
When my aunt took the same path,
the waves broke over her, they attacked her,
which is how the Fates respond
to a true spiritual nature.

My grandmother was cautious, conservative:
that's why she escaped suffering.
My aunt's escaped nothing;
each time the sea retreats, someone she loves is taken away.

Still she won't experience
the sea as evil. To her, it is what it is:
where it touches land, it must turn to violence.

Swieci

Mieliśmy dwóch świętych w naszej rodzinie,
moją ciotkę i moją babcię.
Dwie różne historie życia.

Moja babcia była spokojna, do samego końca.
Jak człowiek na plaży, który brodzi w płytkiej wodzie
i z jakiś powodów
morze nie ma odwagi go skrzywdzić.
Kiedy moja ciotka przychodziła nad brzeg,
morze szalało, rzucając w nią ogromne fale,
pewnie tak Fatum traktuje
czysto duchową naturę.

Moja babcia była zachowawcza, konserwatywna,
dlatego ominęło ją cierpienie.
Cierpienie nigdy nie szczędziło ciotki;
przy każdym odpływie morze zabiera kogoś z jej ukochanych.

Ciągle nie ma w niej żalu
do morza, ze złe. Dla niej, ono takie jest:
każde dotkniecie brzegu zamienia go w potwora.



A Fantasy

I'll tell you something: every day people are dying.
And that's just the beginning.
Every day, in funeral homes, new widows are born,
new orphans. They sit with their hands folded,
trying to decide about this new life.

Then they're in the cemetery, some of them
for the first time. They're frightened of crying,
sometimes of not crying. Someone leans over,
tells them what to do next, which might mean
saying a few words, sometimes
throwing dirt in the open grave.

And after that, everyone goes back to the house,
which is suddenly full of visitors.
The widow sits on the couch, very stately,
so people line up to approach her,
sometimes take her hand, sometimes embrace her.
She finds something to say to everbody,
thanks them, thanks them for coming.

In her heart, she wants them to go away.
She wants to be back in the cemetery,
back in the sickroom, the hospital. She knows
it isn't possible. But it's her only hope,
the wish to move backward. And just a little,
not so far as the marriage, the first kiss.

Życzenie

Coś ci powiem: każdego dnia
umierają ludzie. To zaledwie początek.
Każdego dnia przy zwłokach rodzą się nowe wdowy
i nowe sieroty. Siedzą z założonymi rękoma,
zastanawiając się jak żyć dalej.

Później są na cmentarzu, część z nich
po raz pierwszy. Przerażone swymi łzami,
a czasem ich brakiem. Ktoś pochyla się nad nimi,
szepcze, co należy teraz robić:
powiedzieć kilka słów, lub czasem,
rzucić garść ziemi w dół do grobu.

Następnie wszyscy wracają do domu zmarłego,
który nagle wypełnia się ludźmi.
Wdowa siedzi prosto na tapczanie,
a ludzie ustawiają się w kolejce,
czasami chwytają za rękę, czasami obejmują.
Ona myśli, co powiedzieć każdemu,
podziękować, podziękować za przyjście.

W sercu, chce, żeby sobie poszli.
A sama wrócić na cmentarz,
do sali, do szpitala. Wie,
ze to niemożliwe. Ale to jej jedyna nadzieja,
życzenie by cofnąć czas. Chociaż trochę,
nie, aż tak, że do początku małżeństwa czy pierwszego pocałunku.

Tłumaczenie: Mateusz Janyga

AS...
Posty: 1266
Rejestracja: 07 lis 2011, 22:57

Literacki Nobel - Louise Glück

#2 Post autor: AS... » 07 mar 2021, 18:05

Czas

Zawsze było za dużo, potem za mało.
Dzieciństwo, choroba.
Obok łóżka miałam dzwonek –
po drugiej stronie dzwonka była matka.

Choroba, szary deszcz. Uśpione deszczem psy. Spały na łóżku
w nogach, i wydawało mi się, że rozumiały
czym jest dzieciństwo: najlepiej trwać w nieświadomości.

Deszcz zostawił na oknach szare smugi.
Siedziałam z książką, obok mnie dzwonek.
Nie słysząc głosów, wprawiałam się w obcowanie z głosem.
Nie dostrzegając śladów ducha, upewniałam się w chęci,
by żyć duchem.

Deszcz wzmagał się lub cichł.
Miesiąc za miesiącem jak jeden długi dzień.
Rzeczy stawały się snami, sny rzeczami.

Potem wydobrzałam; dzwonek wrócił do kredensu.
Przestał padać deszcz. Psy wystawały pod drzwiami
domagając się wyjścia.

Wydobrzałam, a potem stałam się dorosła.
I czas wzbierał – jak deszcz
było go tyle, tyle, jakby przemienił się w ciężar nie do
podźwignięcia.

Byłam dzieckiem, żyjąc jakby w półśnie.
Byłam chora; otoczona opieką.
I żyłam w świecie ducha,
w świecie szarego deszczu,
zagubionym, zapamiętanym.

I nagle pojawiło się słońce.
Poruszył się czas, choć niewiele go już pozostało.
I to co przeżywane stawało się zapamiętywanym,
a zapamiętywane przeżywanym.


Time

There was too much, always, then too little.
Childhood: sickness.
By the side of the bed I had a little bell--
at the other end of the bell, my mother.

Sickness, gray rain. The dogs slept through it. They slept on the bed,
at the end of it, and it seemed to me they understood
about childhood: best to remain unconscious.

The rain made gray slats on the windows.
I sat with my book, the little bell beside me.
Without seeing any sign of the spirit, I determined
to live in the spirit.

The rain faded in and out.
Month after month, in the space of a day.
Things became dreams; dreams became things.

Then I was well; the bell went back to the cupboard.
The rain ended. The dogs stood at the door,
panting to go outside.

I was well, then I was an adult.
And time went on--it was like rain,
so much, so much, as though it was a weight that couldn't be moved.

I was a child, half sleeping.
I was sick; I was protected.

And I lived in the world of the spirit,
the world of the gray rain,
the lost, the remembered.

Then suddenly the sun was shining.
And time went on, even when there was almost none left.
And the perceived became the remembered,
the remembered, the perceived.

przekład: Julia Hartwig

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Literacki Nobel - Louise Glück

#3 Post autor: eka » 07 mar 2021, 20:16

AS... pisze:
07 mar 2021, 18:05
And time went on--it was like rain,
so much, so much, as though it was a weight that couldn't be moved.
Piękna metafora.
Paniom Poetkom i Tobie AS...ie dziękuję.

ODPOWIEDZ

Wróć do „WYŻEJ, NIŻ ÓSME PIĘTRO”