• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Baśń o szczęściu

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1662
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

Baśń o szczęściu

#1 Post autor: Alicja Jonasz » 29 maja 2021, 14:28

fr.1
Powiadają, że pieniądze szczęścia nie dają. Ile w tym prawdy, wie tylko ten, kto napełnił już kabzę bogactwem i korzystając z jej hojności, popróbował owo szczęście ucapić za ogon.
Staszek, który biedę odziedziczył po przodkach i hodował ją nie gorzej niż dziury w płóciennych portkach, źródła szczęścia upatrywał właśnie w pełnej sakwie.
- Niech no tylko się wzbogacę - wołał - a szczęśliwszego człowieka nikt nie znajdzie, choćby cały świat przewędrował wzdłuż i wszerz!
O rychłym wzbogaceniu się mógł jednak Staszek tylko pomarzyć, bo choć talentu w rękach los mu nie poskąpił, leniwy był jak mało kto. Bywało, że nagły, zbyt wczesny śnieg, przysypał niezebrane w porę żyto, które ubiegłej jesieni matula starowinka posiała za chatą na płachetce ziemi z trudem wyrwanej sochą ze szponów puszczy. Bywało, że mroźny wiatr wdarł się przez stare, spróchniałe drzwi na czas niepoutykane mchem i hulał po izbie, bezkarnie przewracając i tłukąc puste gliniaki. Bywało, oj, bywało, że w zimie nie było co do gęby włożyć, a kiszki ściskał głód jakby obcęgami.
Staszek młody był, silny, rosły niczym dąb, a urodny jak żaden w okolicy! Kto wie, może gdyby chwycił się jakiejś roboty, wspomógł uczciwym groszem matkę starowinkę, to ludzie, nie tylko szacunkiem by go obdarzyli, ale i za zięcia wzięli. On jednak wolał na zapiecku leżeć i o złotych dukatach bajać, które podobno sam bies w leśnych bagnach ukrył.
Chodziły słuchy, że raz do roku czart wydobywa dukaty z błotnego skarbca. Ogląda je, przelicza, a potem chichocząc z uciechy, harcuje po puszczy. Brzęczenie monet niesie się wtedy po całej okolicy, napełniając trwogą każde żywe stworzenie. Biada temu, kto diabłu w rytuale przeszkodzi! Oj, biada!
- A ja się nie boję! - zapewniał Staszek. - Gdy przyjdzie pora, zgarnę czartu dukaty sprzed nosa i stanę się bogaty!
Ten i ów radził mu:
- Oj, Stachu, Stachu, ty się lepiej do roboty weź! Kobity poszukaj! Chałupę zbuduj! To bogactwo największe!
Gdzie tam! Nie w głowie Staszkowi była żeniaczka ani tym bardziej uczciwa robota, z której tylko łamanie w kościach, a skóra na rękach jak ta kora na sośninie.
Gdy tylko ziemia po zimie odtajała krzynkę, zerwało się chłopisko z zapiecka i zaczęło szykować na wyprawę do puszczy w poszukiwaniu diabelskich dukatów.
- Matulu, choćby mi przyszło i przez rok tego skarbu szukać, nie odpuszczę! - zaklinał się, gdy staruszka, stojąc na progu chatynki, błagała go cała we łzach:
- Zostań się w chałupie, Stasieńku! Wiosna idzie! Wybierzemy się na jarmark do kaliskiego grodu, a tam już twoje cacka wystrugane z drewna sprzedadzą się jako ten miód pszczeli z leśnych barci. Zarobisz trochę grosza!
Miała rację matula. Już zeszłej wiosny kasztelan nie żałował grosza na jastrzębia wystruganego z lipowej gałęzi. A że cacko niezwykle przypadło do gustu kasztelance, ojciec począł rozpytywać o snycerza, który potrafi czynić takie cudeńka. Na służbę do zamku chciał brać, sutą zapłatę przyobiecywał, ale Staszek jak to Staszek, czymś innym miał zaprzątniętą głowę, na pewno nie spełnianiem zachcianek jaśnie wielmożnej kasztelanki.
- Wielka mi sztuka! - wołał, przeciągając się na zapiecku. - Wystarczy ostry kozik, odłamana gałąź lipy i nim ogień w piecu przygaśnie, wilk albo niedźwiedź będzie jak żywy!
W rzeczy samej Staszek biegły był w sztuce snycerskiej. Od maleńkości zamiłowany w dłubaniu i struganiu w drewnie najrozmaitszych kształtów. A to gołąbka matuli wystrugał, a to sobie fujarkę, lecz nigdy nawet przez myśl mu nie przeszło, że mógłby z tego jakiś zarobek mieć - siebie i matuchnę z biedy wydobyć.
Ot, czasem z nudów wyrzezał coś z drewna, ale żeby całe życie dla kogoś harować, co to to nie! Kasztelańskim pachołkiem nie zostanie! Umyślił sobie, że najpierw przydybie czarta na moczarach, a potem... potem już coś wymyśli, jakiś zgrabny fortel, żeby skarbnik z piekła rodem zechciał mu skarb w całości oddać.
- Jakoś to będzie! A mało to w lesie dobroci, by człek się pożywił? - skwitował, gdy się okazało, że w spiżarni pusto, kieszenie w portkach dziurawe, a kiszki z głodu marsza grają.
Staszek nie zwykł przejmować się zawczasu, dlatego przygarnął na pożegnanie szlochającą mateczkę, a potem, nie oglądając się za siebie, do puszczy ruszył.
Od strony bagien ciągnął przenikliwy chłód, choć wiatru nie było i śniegi dawno zeszły. Oj, niełatwo wędrowało mu się z pustym brzuchem, w zgrzebnej koszulinie, usianej dziurami jak sito, w nędznych drewniakach olchowych. Co rusz potykał się o wystające z mchu, w gąszcz splątane korzenie, zapadał w grząskiej ziemi. Uszedł kilkadziesiąt kroków od chałupy i już odpocząć musiał. Przysiadł na powalonym pniu jodły, skulił się w sobie i począł wodzić oczyma po bagnie. Jak okiem sięgnąć plątanina olszynowych zarośli, gromady na w pół uschniętych topoli, skarłowaciałej brzeziny taplającej się w błocie.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16866
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Baśń o szczęściu

#2 Post autor: eka » 29 maja 2021, 20:16

Chcę dalszego ciągu!!! Nie przypuszczałam, że aż tak lubię dobre baśnie. Witaj Alicjo! Uściski :)

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1662
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

Baśń o szczęściu

#3 Post autor: Alicja Jonasz » 30 maja 2021, 09:31

Cześć, eko :) Budzę się ze snu zimowego, choć w Tatrach jeszcze śniegiem rzuca i łapska marzną! Trzeba rozgrzać pisaniem paluchy! :D
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1662
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

Baśń o szczęściu

#4 Post autor: Alicja Jonasz » 30 maja 2021, 17:48

fr.2
Sił zbrakło, a to przecież zaledwie początek tułaczki. Ach, gdyby mógł posilić się choć garścią suszonych jagód albo korzeniem pasternaku, którymi zwykli z matulą żywić się na przednówku, na pewno i siły by wróciły! Jednak ani jagód, ani pasternaku nie stało już w spiżarni. Ach, gdyby mógł poleżeć jeszcze krztynę na zapiecku, pogrzać gnaty, jak to miał w zwyczaju robić co dzień o tej porze, zapewne nie tylko mocy, ale i chęci by przybyło. Gdy tak rozmyślał, ni z tego, ni z owego wyrosła przed nim jakby z błota jakowaś dziwaczna postać i zapytała skrzekliwym głosem:
- A nad czym to kawaler tak się biedzi?
Staszek aż się wzdrygnął z przerażenia na jej widok. Na pierwszy rzut oka miała tułów i twarz chłopa, ale resztę jak u capa - nogi długą, gęstą szczeciną pokryte, rogi, ogon i kopyto, krzaczastą brodę po kolana, a wszystko jakoweś odrażające, bagienną zgnilizną cuchnące.
- Niech się kawaler nie boi - zaskrzeczała, szczerząc zębiska. - Niech się nie boi i zaraz mówi, po co na bagnisko przylazł!
Staszek najpierw przetarł ręką oczy, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie śni, potem zaś na powrót wlepił je w dziwadło i zawołał z niedowierzaniem:
- Ki czort!
- We własnej osobie! Do usług! - zachichotał diabeł, bo to on był właśnie, nie kto inny. - Gościem moim jesteś, kawalerze!
Staszkowi serce zabiło w piersi niby dzwon na kaliskiej wieży.
- Szczęścia szukam... - wymamrotał.
- Szczęście przychodzi pod różnymi postaciami. Nie zawsze człowiek potrafi je rozpoznać - rzekł diabeł i znów zachichotał głośno, aż Staszka dreszcz przeszył niby strzała. - A kawaler potrafi?
- Ano potrafię! - zawołał młodzian, zebrawszy się nieco w sobie. - Być szczęśliwym to mieć pełną sakiewkę i rozporządzać nią do woli!
- Być szczęśliwym to mieć pełną sakiewkę... - powtórzył czart, mrużąc żółte ślepia i nim Stach zdążył cokolwiek powiedzieć, trzykrotnie potrząsnął trzosem pełnym monet. - Czy taką, kawalerze?
- O tak! Właśnie taką! - zawołał w uniesieniu młodzian, a oczy w ułamku sekundy rozbłysły mu niczym dwie pochodnie.
- Będzie twoja... - wycedził czart i powtórnie potrząsnął kabzą.
Monety delikatnie uderzyły o siebie, wydając przeciągły metaliczny dźwięk - tak głośny, czysty i kuszący, iż Staszek, nie mogąc się powstrzymać, wyciągnął rękę, aby pochwycić mieszek.
- Hola, kawalerze! Na świecie nie ma nic za darmo! Szczęście kosztuje... - syknęło diablisko. - Mam takich sakiewek trzy! Każda pełna złotych dukatów. Podzielę się z tobą, kawalerze, ale chcę coś w zamian.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2021, 19:28 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 1 raz.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16866
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Baśń o szczęściu

#5 Post autor: eka » 01 cze 2021, 17:21

Super! Akcja zatrzymana w odpowiednim momencie, coby ekę poddenerwować niepewnością : )

Tatry? Im wybaczę nawet sen Alicji, na rozgrzewkę:
:kofe:

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1662
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

Baśń o szczęściu

#6 Post autor: Alicja Jonasz » 01 cze 2021, 19:29

Sen był długi i trudno było się z niego otrząsnąć, eko... Dopisałam jeszcze "ciutkę" do tego fragmentu wyżej. Pozdrawiam! :kwiat:
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16866
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Baśń o szczęściu

#7 Post autor: eka » 02 cze 2021, 08:41

W zamian... tak, za wszystko się czymś płaci. Jak uzasadnisz, że pieniądze szczęścia nie dają? Poczekam : )

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1662
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

Baśń o szczęściu

#8 Post autor: Alicja Jonasz » 02 cze 2021, 15:40

A nie dają? :jez: :jez: :jez:
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1662
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

Baśń o szczęściu

#9 Post autor: Alicja Jonasz » 03 cze 2021, 10:03

fr.3
Staszek posmutniał. Cóż on biedaczyna mógł diabłu dać w zamian, skoro nie posiadał nic prócz zgrzebnej koszuliny usianej dziurami, takiż samych płóciennych portek i sabotów z drewna olchowego. Spuścił więc głowę i rzekł ze smutkiem:
- Nie mam nic cennego...
- Mylisz się, kawalerze! Posiadasz coś, co ma wielką wartość - szepnął mu do ucha czart. - Masz talent do strugania cacek z drewna. Oddaj mi go, a worek pełen dukatów będzie twój...
Staszek nic nie odpowiedział, spojrzał jeno na czarta z niedowierzaniem, a potem roześmiał się beztrosko, jak zwykł czynić, gdy ktoś kpił sobie z niego w żywe oczy.
- Oddaj mi ten dar, a sakwa pełna złotych dukatów będzie na zawsze twoja... - powtórzył diabeł i potrząsnął mieszkiem po raz trzeci.
W tej samej chwili puszcza, która dotąd rozbrzmiewała tysiącem najrozmaitszych dźwięków, zamilkła, jakby zasłuchana w metaliczne brzęczenie monet. Umilkły ptaki w nieprzebytej gęstwinie, ucichł szum prastarych drzew.
- Czarcie, weź sobie ten dar! Na co mi on? - zawołał wesoło młodzian. - Po cóż mi drewniane cacka, skoro za kilka tych złotych monet będę mógł kupić wszystko? - dodał, ciesząc się w skrytości ducha, że tak łacno udało mu się diabła przechytrzyć.
Czarta wielce zdumiała niefrasobliwość chłopaka, lecz nie dał po sobie niczego poznać. Zachichotał tylko i rzekł:
- Jesteś pewien, kawalerze? Co raz oddasz diabłu, będzie jego po wsze czasy...
- Bierz i niech będzie twój po wsze czasy! - zawyrokował Staszek.
Powiał wiatr, zaszeleściły trzciny, a z głębi puszczy dał się słyszeć rozdzierający krzyk sójki. Chłopakowi zdało się, iż jakiś głos, cichy, aczkolwiek wyraźny, załkał mu tuż koło ucha:
- Eh, Stasieńku, Stasieńku, cóżeś uczynił! Szczęście wielkie za garść dukatów diabłu oddałeś! Oj, głupiś, głupiś...
Stach z trwogą rozejrzał się dokoła, lecz w pobliżu nie dostrzegł nikogo, prócz czarta, który nie zwlekając ani chwili, postawił przed nim zapłatę.
- Oto twoja sakwa, kawalerze! A teraz odejdź i bądź szczęśliwy...
- Nie zazna już szczęścia ten, kto mogąc zdobyć trzy worki pełne dukatów, odszedł tylko z jednym! - odpowiedział młodzian, zanurzając ręce w złocie. - Co chcesz za pozostałe sakwy, czarcie?
Zabrzęczały monety. Wiatr podchwycił ich dźwięk i poniósł między olchy i brzozy, prastare dęby, buki i sosny, w najgłębszą czeluść puszczy. Natychmiast ozwały się zewsząd rozpaczliwe jęki, nawoływania, szepty, lecz Staszek już ich nie słyszał.
- Oddam ci wszystko, co zechcesz! - zawołał.
- Tak łatwo wyzbywasz się tego, o czym ja, siedząc samotnie na tych mokradłach, marzyłem przez wieki - rzekł ze smutkiem bies. - Głupiś, kawalerze!
- Oddam wszystko - powtórzył głucho młodzian zasłuchany w dźwięk monet. - Wszystko, co zechcesz...
Bies nie namyślał się długo. Nieroztropnie byłoby nie skorzystać z okazji. Wszak ten głupiec posiadał to, co mogło uczynić diabła szczęśliwym. Urodny był jak mało który młodzian, a w sercu skrywał najcenniejszy klejnot, jaki kiedykolwiek istniał na świecie - zdolność do kochania. W okamgnieniu obsypał Staszka złotem, a sam zaopatrzony w miłość, urodę i talent snycerski ruszył między ludzi. Wkrótce ożenił się, gromadki dzieci i wnuków się doczekał, warsztat snycerski założył sławny na całą ziemię kaliską. Żył długo i szczęśliwie...
A Staszek?
Staszek, który tak bardzo pragnął łacno się wzbogacić i tym sposobem ucapić szczęście za ogon, po dziś dzień na bagnach siedzi i przelicza złote dukaty. Nacieszyć się nimi nie może. Raz do roku ich kuszące brzęczenie niesie się po okolicy. Biada temu, kto wtenczas pobłądzi w puszczy...
Ostatnio zmieniony 05 cze 2021, 20:33 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 13 razy.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16866
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Baśń o szczęściu

#10 Post autor: eka » 03 cze 2021, 11:14

Na to bym nie wpadła, snując scenariusze do tej baśni, zaskakujące! : )
Dobre, a szczególnie oprawa... milcząca puszcza.

:kofe:

ODPOWIEDZ

Wróć do „ALICJA JONASZ”