• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Jak św. Franciszek został leśnikiem

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1664
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

Jak św. Franciszek został leśnikiem

#1 Post autor: Alicja Jonasz » 19 sie 2023, 10:43

Sprzykrzyło się św. Franciszkowi siedzieć w niebie, więc ozwał się do Boga w te słowa:
— Ojcze Niebieski, chociaż mam tutaj wszystkiego pod dostatkiem, jakoś nie mogę zaznać wiekuistego spokoju.
— Coś cię trapi, synu? — zapytał Bóg i zapatrzywszy się w nieboskłon, po którym raz po raz przemykały gwiazdy, począł drapać się po sędziwej brodzie.
— Trawi mnie tęsknota za ludźmi… — rzekł Święty. — Nad wyraz jestem ciekaw, co też u nich słychać, jak sobie radzą, czy się im jakowaś krzywda nie dzieje. Pozwól mi zejść na ziemię, bym się nimi nacieszył ociupinę, a obiecuję ja tobie, że wróciwszy, z pokorą poddam się wiecznemu szczęściu!
— Ano idź, kiedy musisz… — odpowiedział mu Bóg z westchnieniem. — Uważaj jeno, bo widzę, że zmiany tam przeokropne!
— Dobrze, Ojcze Przenajświętszy… — przyobiecał św. Franciszek i wartko zeszedł po niebiańskich schodach na ziemię.
Akurat było lato. Pola złociły się zbożem rozmaitym, a łąki… ach, patrzysz i nie możesz się nasycić, takie barwne i rozśpiewane jak te chóry anielskie! Skwar niemiłosierny, aż suknia mokra od potu. Usiadł więc Święty na brzegu Prosny, aby odsapnąć nieco po podróży z niebiańskich błoni, i ściągnąwszy sandały, począł majtać nożynami w wodzie dla ochłody.
— Ho ho, ale żem się strudził… — westchnął, ocierając rękawem pot z czoła. — Odwykłem od ziemskiego klimatu! Na szczęście woda z tej rzeczki skutecznie koi wszelki znój! Jak dobrze, ufff… — dodał z ulgą i jeszcze żwawiej zamieszał w chłodnej toni.
Ach, gdybyż wiedział, jak wielka moc drzemie w jego świętych członkach, miast włóczyć się po świecie, ostałby się na niebiańskich błoniach i po dziś dzień pławił się w beztrosce! A tak...
— A może ściągnę sukmankę i takim, jak Pan Bóg mnie stworzył, zanurzę się w cudnej głębi?
Jak pomyślał, tak też zrobił. Rzeka najsampierw nic sobie nie robiła z obecności świątobliwego ciała nurzającego się w jej toni, potem zaś poczęła się z wolna burzyć, kotłować w korycie, a jej wody pojaśniały niby aureola nad głową świętego. Przestraszył się Franciszek i na brzeg wyskoczył, lecz ona nie uspokoiła swego biegu. Zachlupotała, zaszemrała i z nagła, jakby jej sił przybyło, chlusnęła potężną falą na pachnące zielem łąki i pola złocące się w słońcu.
— Cóżem najlepszego uczynił! Za moją przyczyną, miast urodzajnych pól i łąk pełnych wonnego kwiecia, teraz jeno bagno tutaj… — zafrasował się Święty. — I co tu zrobić? Jak nieszczęściu zaradzić?
Myślał długo. Wpierw przyszło mu głowy, żeby swój postępek ukryć, później zaś, kiedy nieco ochłonął, począł fukać sam na siebie:
— Głupiś, Franciszku, oj, głupiś! Tak nie postępują święci! Przecież nie o ciebie tu idzie, jeno o ludzi! Pomyśl lepiej, jak wynagrodzić im stratę…
Słońce zaszło już za widnokrąg, a na niebie poczęły iskrzyć się gwiazdy, kiedy wszystko obmyślił i mógł, ułożywszy się na mięciutkim kobiercu z mchów, spokojnie zasnąć.
O brzasku wziął się do roboty. Najsampierw nazbierał w podołek nasion najrozmaitszych drzew, po czym, wtykając jedno za drugim w żyzną, bagnistą glebę, tak się modlił:
— Rośnijcie na chwałę Pana i ludzki pożytek…
Bóg, widząc jego starania, uśmiechnął się dobrotliwie i posłał mu anioła ku pomocy. Obaj uwinęli się chyżo! Wkrótce nasiona wykiełkowały, pokrywając bagna soczystą zielenią. Słońce pieściło ją co dzień, deszczyk zraszał obficie, a wiatr kołysał na chwałę Pana i ludzki pożytek. Dziś rośnie tam olbrzymia puszcza, która jest nie tylko ozdobą brzezińskiej ziemi, ale i też bogactwem, jakiego świat nie widział. Św. Franciszek zaś, siedząc na niebiańskich błoniach, czuwa nad nią.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16894
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Jak św. Franciszek został leśnikiem

#2 Post autor: eka » 24 sie 2023, 16:32

:) :) :)

Znakomite! Wyobraźnia i pisarska sztuka. Oraz oczywiście przede wszystkim osobowość Autorki.
Za ucztę dziękuję :rosa: :rosa: :rosa:

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1664
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

Jak św. Franciszek został leśnikiem

#3 Post autor: Alicja Jonasz » 24 sie 2023, 18:54

eka, czekałam na Twoją opinię! :) a tu takie komplementy... :)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

ODPOWIEDZ

Wróć do „ALICJA JONASZ”