• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

"Ekspres do kawy" cz. XXIV - Przyjacielu

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Lucile
Posty: 4805
Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
Płeć:

"Ekspres do kawy" cz. XXIV - Przyjacielu

#21 Post autor: Lucile » 05 lip 2018, 19:07

Alicjo, Twoja subtelną, wrażliwą, delikatną – niemalże czułą - czcionką pisana miniaturka, otworzyła mi szeroką przestrzeń skojarzeń na temat traktowania tego, co i tak nieuchronne - śmierci; dziś, wczoraj, a nawet przedwczoraj.
Ty uczyniłaś ją ziewną, przyjazną, empatyczną i uduchowioną. Tak mogłaby wpaść na kawę zaprzyjaźniona sąsiadka, albo... anioł.

Oczywiście, natychmiast pomyślałam o Malczewskim i jego specyficznym, nawracającym od najmłodszych lat, przez całe życie motywie – Thanatos - kiedy to właśnie anioły przeistaczają się w śmierć. W ogóle to okres Młodej Polski nacechowany był symbolami romantycznie rozumianej śmierci, dekadentyzmu, czarnowidztwa, nie tylko w malarstwie, czego najdobitniejszym przykładem jest twórczość Jacka Malczewskiego, ale także ówczesnych poetów, by wymienić tylko: Stanisława Brzozowskiego, Antoniego Lange, Lucjana Rydla, czy Kazimierza Przerwy – Tetmajera. Ten ostatni pisał o niej, jak o najukochańszej wybrance. Pozwól, że przytoczę kilka wersów z tomu „Melancholia”:

Twoje włosy wonne, ich oń czuję nozdrzami,
twoje ciało miękkie, ciepłe...
Róże na tej głowie, róże twoich dłoniach,
ciało twoje pełne, wspaniałe...


Malczewski także personifikował śmierć, jako piękną, ba, dorodną kobietę, w pełnym rozkwicie swoich wdzięków. Zazwyczaj malował ją wśród kwiatów, kwitnących krzewów i ziół.
U Ciebie także pojawiła się w ogrodzie. Różnica jest jednak taka, że ta Malczewskiego, ma przynależny jej atrybut – kosę. Twoja ma piękny, z pewnością śnieżnobiały uśmiech, ale czy można go kojarzyć z całunem?
Cykl malarski Malczewskiego poświęcony śmierci wprost urzeka (mnie niemalże zaczarował) egzystencjalnym pięknem, głębią, znakomicie przemyślaną treścią i konstrukcją przekazu. Malując ten przejmujący cykl odwiecznego tematu życia i jego kresu, śmierci, nadał mu grecką nazwę Thanatos. Z pewnością było to bardzo przemyślane sięgnięcie do greckiej mitologii. Bóg śmierci - Thanatos, syn Nocy i Tartara, brat Hypnosa, stryj Morfeusza, to symbol o dwoistej, a nawet wieloznacznej naturze. Po kosę zaś sięgnął do średniowiecza. Wystarczy przypomnieć sobie znane wyobrażenie „danse macabre - tańca śmierci” - korowodu ludzi pod przewodnictwem kościotrupa z kosą. W Krakowie, w kościele św. Bernardyna, w kaplicy św. Anny, znajduje się krakowski „Taniec Śmierci” pochodzący z czwartej ćwierci siedemnastego wieku. Warto obejrzeć to ciekawe przedstawienie modnej w baroku sztuki wanitatywnej. W Muzeum UJ Collegium Maius znajduje się jego kopia.

Interesujące jest także to, że w antyku śmierć Thanatos, czasami Charon była rodzaju męskiego, a w średniowieczu zmieniła płeć. U nas, tak mi się wydaje, powiązana jest z Marzanną – wszak w słowiańskiej mitologii była jej uosobieniem.
A jaką ma płeć, jeżeli w ogóle ją posiada, wcześniej, czy później przekona się każdy z nas.
I tym optymistycznym akcentem kończę, bo jeszcze dojadę do Atropos, jednej z trzech sióstr, tej która przecina nić żywota.

Alicjo, bardzo dziękuję za skłonienie mnie do tej „śmiertelnej” podróży w zaułki i zakamarki, gdzie jeszcze tlą się resztki nabytych niegdyś wiadomości z zakresu sztuki lubującej się w tym temacie.

Pisz, proszę, by cieszyć i skłaniać do przemyśleń, jestem pewna, że nie tylko mnie.
To ja też wpraszam się na filiżankę aromatycznej :kofe:
L
Non quivis, qui vestem gestat tigridis, audax


lucile@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1664
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

"Ekspres do kawy" cz. XXIV - Przyjacielu

#22 Post autor: Alicja Jonasz » 06 lip 2018, 10:27

Pod moim okruszkiem powstał prawdziwy esej. Dziękuję, Lu :) Wspomnijmy jeszcze Haśkę (Halinę Poświatowską), która tak pięknie potrafiła pisać o życiu i śmierci. Serdecznie pozdrawiam :)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1664
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

"Ekspres do kawy" cz. XXIV - Przyjacielu

#23 Post autor: Alicja Jonasz » 06 lip 2018, 12:03

"Ekspres do kawy" cz.XXIV - Przyjacielu fr.10
Drogi przyjacielu, jeśli coś jest dla mnie ważne, staram się to chronić i czasem, na pewno zdążyłeś się już o tym przekonać, zatracam granicę - zamiast chronić, zniewalam. Wybacz, że bywam jak dziecko - zachłanna i krnąbrna.
Dziś spotkałam anioła. Sam wiesz, jak trudno rozpoznać je w tłumie i oswoić. Ten nie miał żadnych znaków szczególnych, charakterystycznej aureoli ani skrzydeł, ani też uduchowionego wyrazu twarzy, a mimo to od razu wiedziałam, z kim mam do czynienia. Siedział na werandzie, nic nie mówił, tylko ze smakiem wyjadał z miski agrest. Wydawał mi się zbyt ludzki, zbyt słaby, abym mogła mu kiedykolwiek zaufać, więc tylko pogłaskałam go po płowej czuprynie, ale tak, jak głaszcze się porzuconego kociaka, ostrożnie, w obawie, że podrapie, a potem odeszłam usprawiedliwiona, bo nie sposób przecież przygarnąć wszystkich.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1664
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

"Ekspres do kawy" cz. XXIV - Przyjacielu

#24 Post autor: Alicja Jonasz » 14 lip 2018, 09:33

"Ekspres do kawy" cz.XXIV - Przyjacielu fr.11
Drogi przyjacielu, nie będziesz ze mnie zadowolony. Zdradziłam jedną z naszych podstawowych zasad - jeżeli na czymś ci zależy, zrób wszystko, aby to osiągnąć i utrzymać.
Zdobycie czyjegoś zaufania jest bardzo trudnym zadaniem, o wiele trudniejszym niż wdrapanie się na górski szczyt. Wspinam się już od kilku godzin, jestem zmęczona i spragniona, czuję spływający po plecach pot, ale uparcie wędruję dalej, coraz wyżej i wyżej, ku wierzchołkom świerków, do światła, wiatru, cudownych widoków... i nagle, kiedy do szczytu mam zaledwie kilka metrów, zatrzymuję się i spoglądając z żalem na majaczącą wśród drzew biel nagich skał, postanawiam zawrócić. Poddaję się zwątpieniu, jakby ktoś potajemnie pozbawił mnie sił i wiary, że osiągnięcie celu jest możliwe.
Przyjacielu, dziś moje serce skurczyło się - malutki orzech laskowy w skorupce.

W Sarniej Dolinie jesień.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
Lucile
Posty: 4805
Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
Płeć:

"Ekspres do kawy" cz. XXIV - Przyjacielu

#25 Post autor: Lucile » 14 lip 2018, 12:38

Ładny, nostalgiczny, a nawet nieco smutny odcinek o umiejętności rezygnacji. Tak umiejętności.
Czy tę rezygnację spowodowało zwątpienie, niewiara we własne siły, czy może jeszcze własna „niegotowość” na przyjęcie czegoś nowego, nieznanego. Przeczuwamy, że niezwykłego, cennego, ale może to jeszcze nie ta pora? Nie dla nas. Nie dla mnie. Byleby tylko to nie była rezygnacja z siebie, chwilowa; tak, to nic złego, można przemyśleć, zebrać siły i... ponownie do przodu, w górę.

Scarlett O`Hara mawiała – „Tomorrow is another day”.

Alicjo, pozdrawiam i udanego weekendu życzę
L
Non quivis, qui vestem gestat tigridis, audax


lucile@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1664
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

"Ekspres do kawy" cz. XXIV - Przyjacielu

#26 Post autor: Alicja Jonasz » 15 lip 2018, 12:50

Dziękuję, Lu, za opinię :)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1664
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

"Ekspres do kawy" cz. XXIV - Przyjacielu

#27 Post autor: Alicja Jonasz » 15 lip 2018, 18:34

"Ekspres do kawy" cz.XXIV - Przyjacielu fr.12
Drogi przyjacielu, dziś w całym domu pachnie suszonymi ziołami. Z samego rana rozpaliłam w piecu, jak zwykła to robić w chłodne, deszczowe dni babcia, i położyłam się na zapiecku. Wygrzewam się tutaj już od kilku godzin, co chwilę przeciągając leniwie niczym kocur, i z zadowoleniem zerkam na zioła wiszące w wiązkach nad piecem.
Lawenda pachnie oczywiście najintensywniej.

***

Pisałam przez całą noc, a kiedy nastał świt, wyszłam do ogrodu. Spacerowałam przez chwilę wśród drzew z mgłą pod rękę. Dobra z niej towarzyszka, nigdy nie mówi zbyt wiele, uwielbia za to tak jak ja chodzić boso po rosie. Nie muszę przy niej niczego udawać ani uśmiechać się, gdy nie mam ochoty - wystarcza jej po prostu sama moja obecność. Najbardziej lubię patrzeć, gdy mgła snuje się wśród kwiatów - wygląda wtedy tak pięknie, tak zgrabnie i beztrosko, że mam ochotę wziąć ją w ramiona, zapomnieć się i mocno tulić, najmocniej jak potrafię, a potem wraz z nią rozpłynąć się w powietrzu, niezauważalnie.

***

Drogi przyjacielu, jak mam cię pocieszyć? Mówią, że czas jest najlepszym pocieszycielem.
Czekanie... Jeszcze do niedawna ta umiejętność w moim mniemaniu była przywilejem wyłącznie ludzi starych. Tak, starych! To oni opanowali ją do perfekcji, bez najmniejszego oporu, sarkania, przyjęli ją po prostu na klatę z całym inwentarzem wad i zalet. Uważałam, że każda staruszka na sto procent potrafi czekać, każdy starzec jest w tym najlepszy, w ogóle wszyscy starzy ludzie są prawdziwymi wirtuozami w tej dziedzinie, czekają przecież co dzień na coś lub na kogoś - na przykład na listonosza z emeryturą, na odwiedziny dzieci wiecznie zajętych pracą, na wizytę u lekarza specjalisty, na księdza po kolędzie albo na śmierć, która jeśli ma przyjść, niech przychodzi szybko, najlepiej we śnie.
Zawsze czekali inni, ci oni - cierpliwi, nadszarpnięci zębem czasu, pachnący naftaliną, nigdy ja...
Tymczasem siedzę tutaj od świtu, a ludzka ciżba płynie jak rzeka.

***

Drogi przyjacielu, podobno żyjemy dopóty, dopóki ludzie o nas pamiętają. Jak długo pamiętać będą o mnie?
Dziś pod starą jabłonią w ogrodzie znalazłam kilka słów, leżały na trawie pokryte rosą. Zebrałam je do kosza, ostrożnie, żeby się nie poobijały, mają bardzo delikatną skórkę, umyłam pod bieżącą wodą, pokroiłam na plasterki i suszę. Pod wpływem ciepła wydzielają ładny zapach.
Szukanie słów zawsze sprawiało mi wyjątkową przyjemność, z upływem lat przeistoczyło się w uzależnienie. To nic, że zajmuje mnóstwo czasu, odciąga od spraw w mniemaniu większości ważnych, naznacza człowieka jak kalectwo, skazuje na piekło bycia niezrozumianym. To nic, że szukając słów, czasem całymi dniami nie udaje mi się znaleźć ani jednego. To nic...
Najważniejsze złudzenie, majak zbyt wybujałej wyobraźni, że jednak coś po mnie zostanie, nie umrę tak całkiem...

***

Drogi przyjacielu, myślę, że nie spotkaliśmy się przypadkiem - musiało to być ukartowane od początku, nie inaczej, od początku, czyli od chwili naszych narodzin. Pewnego dnia, może właśnie takiego jak ten dzisiejszy, Bóg, słysząc nasz pierwszy krzyk, uśmiechnął się łagodnie i ciepło, tak jak robi to każdy kochający ojciec, a potem lekko skinąwszy głową, posłał cały zastęp aniołów, aby nas wiodły na to spotkanie.
Jak myślisz, kochany?

***

Drogi przyjacielu, piszę, bo wiem, że ty jeden to przeczytasz i zrozumiesz.
Dziś postanowiłam odwiedzić Bratnią Duszę, która jak ci wiadomo, mieszka daleko, znacznie dalej niż ty, tak jakby na innej planecie, w kosmosie, w oderwaniu od wszystkiego, co zwykło się określać "rzeczywistością", ale czego się nie robi, żeby przez chwilę posiedzieć razem, ramię przy ramieniu, kubek przy kubku, czego się nie robi, kiedy obu stronom daje to wiele dobrego, o wiele więcej niż cokolwiek innego na tym jakże ślicznym, ale niestety zafajdanym przez ludzi świecie.
Bratnia Dusza nie ma dzwonka przy drzwiach, więc zawsze pukam najsubtelniej jak umiem, a potem, gdy już wystarczająco dokładnie obejrzę wzorki na wycieraczce, za każdym razem inne, naciskam na klamkę i wchodzę.
Tym razem Bratnia Dusza siedziała przed telewizorem.
- Cześć, Duszyczko! Jak tam? - przywitałam się serdecznie.
Bratnia Dusza ma ładny uśmiech, ale rzadko go pokazuje. Schowany w ozdobnym puzdereczku czeka na lepsze czasy.
- A leci pomaleńku! - odpowiedziała z westchnieniem. - Dobrze, że jesteś, bo zaczynało mi się już nudzić. W telewizji, kurwa, nie idzie obejrzeć nic sensownego! Same bzdety!
Taka już ta Bratnia Dusza jest, że czasem zaklnie sobie solidnie, jak szewc, a potem wyjmuje pędzle, tubki z farbą i maluje te swoje bohomazy. Ma wtedy takie coś w oczach... Nie, nie szaleństwo! Piękno... Tak, piękno! Czyste, nieskalane niczym, żadnym badziewiem, piękno, które promieniuje!
Wygrzewałeś się kiedyś w promieniach piękna, kochany?

***

Drogi przyjacielu, posyłam ci promyk słońca, choć i z tym ostatnio u mnie krucho. Od tygodnia ciężkie, brzemienne deszczem chmury nie skąpią kropel. Leje prawie bez przerwy.
W takie przedpołudnie najlepiej zostać w domu i pielęgnować swoje smutki, które wierz mi na słowo, tego lata potrzebują troski bardziej niż kiedykolwiek. Dziś zerwały się z łóżka wyjątkowo wcześnie. Zbudził je zapewne szum kropel uderzających w blachę dachu. Leżałam jeszcze pod kołdrą, rozpamiętując koszmary senne, gdy przypełzły jeden za drugim, rozczochrane, głodne i zziębnięte. Moje poczciwe smutki, pomyślałam, głaszcząc je po skrzydełkach, a one od razu przylgnęły do mnie jak do najlepszej matki. I tak sobie leżymy tutaj w ciepełku, czytamy książki i chrupiemy paluszki.

***

Ulewa była gwałtowna i rzęsista. Woda z okolicznych wzgórz wtargnęła do ogrodu, siejąc spustoszenie, po chwili zaczął jej wtórować wiatr - w napadzie jakiegoś nieposkromionego szału jednym silnym podmuchem obalił starą czereśnię, która rosła tam chyba od wieków, co roku rodząc pyszne owoce.
- Biedaczka - jęknęłam, widząc, jak resztami sił próbuje jeszcze wesprzeć się na płocie.
Nie miała szans z żywiołem. Zanim zdążyłam zamknąć mokre od łez oczy, padła na ziemię w plątaninę pokrzyw i jeżyn.
Drzewa są piękne w swej walce o życie, kochany.

***

Drogi przyjacielu, wczoraj przytrafiło mi się coś niezwykłego.
Znalazłam słowo niepasujące do żadnego z mojej kolekcji. Próbowałam dopasować je na różne sposoby, najpierw postawiłam w duecie z innym, na pierwszy rzut oka podobnym, potem w rzędzie, w różnych miejscach, na początku, w środku i na końcu, lecz za każdym razem układ zgrzytał okropnie, fałszywe brzmienie raniło uszy, wywołując dyskomfort psychiczny. Aż w końcu zrezygnowana posadziłam je na kanapie obok siebie i poczęstowałam imieninową wódką, której zostało z imprezy mnóstwo. Siorbało chętnie, kielich za kielichem, choć było widać, że picie mu nie służy. Wódka była gorzka i źle schłodzona, no i nie mieliśmy zagryzki. Wkrótce słowo padło bez sił, zwinęło się w kłębek i zasnęło. Otuliłam je kocem, noce są teraz zimne, i postanowiłam czuwać. Sny musiało mieć niespokojnie, bo co jakiś czas niemiłosiernie się wierciło, a po jego policzkach płynęły łzy. Nad rankiem chyba mi się przysnęło, w każdym razie na chwilę zamknęłam oczy, a kiedy znów je otworzyłam, słowa już nie było...
Próbuję sobie przypomnieć jego brzmienie i nie mogę. Bardzo mnie to dręczy, kochany.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
zdzichu
Posty: 577
Rejestracja: 06 lip 2013, 00:06

"Ekspres do kawy" cz. XXIV - Przyjacielu

#28 Post autor: zdzichu » 22 lip 2018, 10:51

Wzruszający ten tekst. Nawet się nie chce przypominać, że gdzieś tam w którymś wersie trafił się bład składniowy. Na początku zazgrzytał, ale potem... był czas zapomnieć. Naprawdę doskonałe fragmenty, pani Alicjo. Niczego już dziś nie przeczytam, bo mi będszie szkoda zgubić ten klimat, odejśc od Sarniej Doliny.
Naprawdę pięknie to pani opisałaś. Szacun.
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1664
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

"Ekspres do kawy" cz. XXIV - Przyjacielu

#29 Post autor: Alicja Jonasz » 23 lip 2018, 13:35

"Ekspres do kawy" cz.XXIV - Przyjacielu fr.13
Drogi przyjacielu, dziś wróciła samotność.
Dawno jej nie było, może rok, dokładnie nie pamiętam, ale na pewno nie krócej. Rankiem, kiedy słońce wisiało jeszcze nisko nad horyzontem, zapukała do drzwi. Wyglądała na świeżą, wypoczętą i zadowoloną, lecz gdy tylko mnie zobaczyła, klęknęła i ucałowawszy próg, załkała żałośnie, jak ktoś, kto po latach tułaczki wreszcie wraca do rodzinnego domu pełnego wspomnień i szczęśliwych snów.
Teraz już chyba zostanie ze mną na zawsze.
Będzie dość tej włóczęgi, szlajania się po obcych kątach, niedojadania, wytykania palcami i ciągłej udręki. Będzie dość...
Pościelę jej w saloniku przy biblioteczce, żeby mogła, kiedy tylko zechce, czytać książki, a potem pójdziemy na spacer.
W Sarniej Dolinie wysyp grzybów.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1664
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

"Ekspres do kawy" cz. XXIV - Przyjacielu

#30 Post autor: Alicja Jonasz » 24 lip 2018, 10:59

"Ekspres do kawy" cz.XXIV - Przyjacielu fr.14
Drogi Przyjacielu, jakiś czas temu postanowiłam oswoić Człowieka, bo jak długo można samemu siedzieć na werandzie i łuskać słonecznik?
Człowiek pojawił się nagle, tak zazwyczaj bywa - większość ważnych rzeczy wydarza się nagle, a więc pojawił się ni stąd, ni zowąd, po prostu wychylił rękę z lasu innych rąk, zwyczajną, ludzką rękę, z siateczką żył pulsujących pod skórą, i choć nie różniła się ona od dotąd spotkanych, moje serce zabiło mocnej, i to był znak, żeby spróbować...
A co mi tam, pomyślałam, wyciągając ku Człowiekowi dłoń. Dotknął jej ostrożnie, jakby się bał, jedynie musnął opuszkami palców, a później, może nabrał pewności, objął ją swoją dłonią.
I tak pośród ludzkiej ciżby nasze ręce się spotkały.
Musisz wiedzieć, że oswajanie to trudny proces, można powiedzieć - ciężka robota. Pod koniec dnia bywam tak bardzo zmęczona, że potykam się o własne nogi. Czasami wydaje mi się, że nie dam rady, a czasami jest mi dobrze, może nawet lepiej niż byłoby w niebie. Mam też swoje małe sukcesy, dzięki którym rosną mi skrzydła - są już naprawdę duże i mocne. Dziś na przykład, kiedy siedzieliśmy jak zwykle na werandzie, Człowiek bardzo mnie zaskoczył - najpierw wysunął przed siebie zamkniętą dłoń, popatrzył na mnie z powagą i z czymś takim jeszcze, ech, nie umiem tego wyrazić, ale było piękne i mile łaskotało w serce, a potem otworzył tę dłoń, czary mary, ukazując dwa wyłuskane nasiona słonecznika.
- Jedno dla mnie, drugie dla ciebie - szepnął.
Nasionko było pyszne.
Przyjedź do nas, kochany.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ekspres do kawy”