Wierzenie w istnienie boga jest wierzeniem bezzasadnym, nie fałszywym. Fałszywym byłoby, gdybyśmy udowodnili tezę "bóg nie istnieje". A bezzasadne jest dlatego, ponieważ dotyczy tezy "bóg istnieje", na którą nie posiadamy walentnych argumentów.
Utrzymywanie wierzeń bezzasadnych jest naiwnością, czyli jest niemądre. Jakiekolwiek działania w oparciu o bezpodstawne wierzenia są więc niemądre. I tak dalej.
Nie potrafimy udowodnić, że nie istnieje transcendentny, przedwieczny Król Delicji Szampańskich, który stworzył Drogę Mleczną. Kolejna teza - "Jeżeli będziesz codziennie zjadał 20 paczek Delicji Szampańskich morelowych, wtedy po śmierci trafisz do Krainy Delicji i będziesz mógł już wiecznie się nimi zajadać". Oto wierzenie bezzasadne. Nie fałszywe, bo nie potrafimy udowodnić, że tak nie jest. Niemniej wiara w to i zjadanie 20 paczek z nadzieją na trafienie do Krainy Delicji jest naiwne i niemądre. I tak dalej. Bardzo proste.
Jeśli ktoś podejdzie do ciebie na ulicy i powie ci, że jeśli dasz mu teraz sto złotych, to on przyjdzie tutaj jutro i da ci miliard złotych - to możesz w to uwierzyć i mu dać. W końcu nie ma dowodu na to, że tak się nie stanie. Ale jeżeli nie mamy walentnych argumentów na to, że tak się stanie lub prawdopodobieństwo tego jest wysokie, to uwierzenie temu komuś i oddanie mu stu złotych jest naiwnością, czyli jest niemądre.
A przykład nienawinego i mądrego bezzasadnego wierzenia? Nie znam ani jednego takiego.
Dlatego zjawisko wierzeń bezzasadnych uznajemy za negatywne i niepożądane.
W interesie rozumgego człowieka jest więc utrzymywanie jak największej ilości wierzeń zasadnych i jak najmniejszejszej ilości wierzeń bezzasadnch i fałszywych. Bardzo proste.