• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

morowe powietrze

Na tym forum rozmawiamy o zdrowiu, o tym co dla niego dobre, a co mu zdecydowanie szkodzi. O chorobach raczej nie.
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
skaranie boskie
Admin
Posty: 14774
Rejestracja: 29 paź 2011, 00:50

morowe powietrze

#1 Post autor: skaranie boskie » 27 lut 2020, 20:59

Tak naprawdę miał to być kolejny fotoreportaż z wyprawy do Italii. Tym razem chciałem pokazać, jak naprawdę wygląda to, co nam serwują wiadomości odnośnie koronawirusa. W celu zawarcia bliższego kontaktu z tą paskudną hydrą, wybrałem się znów do kraju, w którym cytryna dojrzewa.
Już na granicy poczułem jakieś dziwne uczucie. Podpowiadało mi, że... nic się nie dzieje.
Wjechałem do Italii ze Szwajcarii przejściem w Chiasso/Como. Ruch, jak zawsze. Dokonałem odprawy i spokojnie wypiłem kawę w pierwszym napotkanym barze.
Jak wiadomo z telewizora, największy problem Włosi mają w Lombardii, a więc w regionie, do którego właśnie wjechałem. Pora zatem odkryć prawdę. Przyznam, że spodziewałem się zaraz za granicą tabunu szczerzących zęby, morderczych wirusów, profilaktycznie zamkniętych w stalowych klatkach i dodatkowo spętanych grubymi łańcuchami. Co zaś zastałem?
Ano nic szczególnego, jeśli nie liczyć kilku miejsc obsługi podróżnych, których załogi z uporem godnym lepszej sprawy dźwigały na twarzach przeróżne maseczki - od chirurgicznych po zwykłe, przeciwpyłowe - oraz gumowe rękawiczki na dłoniach. Ruch na autostradzie nie był jakiś wyjątkowo nikły, raczej normalny, choć przydrożne bary - szczególnie na południe od Mediolanu, aż o Piacenzę, wyglądały na lekko opustoszałe. Poza tym, jak zawsze.
Miałem okazję odwiedzić w okolicach Cremony (też Lombardia) firmę produkującą ciastka na eksport do wielu krajów świata. Tam - podobno ze względu na bezpieczeństwo ciastek (paranoja!) - w obrębie strefy produkcji i załadunku obowiązywały środki ochrony, o jakich pisałem kilka wersów wyżej. Pożartowaliśmy sobie na ten temat z kierownikiem. Co innego było robić, skoro nie miałem ani maseczki, ani gumowych rękawiczek na podorędziu?
Nazajutrz udałem się w dalszą drogę, odwiedzając po drodze kilka małych miasteczek, swoją wyprawę kończąc w Rimini. Nigdzie ani śladu wirusów. Widno je pozamykali na okoliczność mojej wizyty. Zapewne się wystraszyli, że mógłbym im je ukraść, porwać, bądź nawet od razu pożreć. Trudno, ruszam w drogę powrotną. Na noc zatrzymałem się pod Parmą. Może jutro tutaj uda mi się wreszcie spotkać to zło wcielone...

cdn.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Lucile
Posty: 4805
Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
Płeć:

morowe powietrze

#2 Post autor: Lucile » 28 lut 2020, 15:22

Od powietrza, głodu i wojny zachowaj nas Panie ... jak widać, (morowe) powietrze, od wieków było tak wielką klęską, że umieszczono je na na początku modlitwy.

Morowe powietrze dwudziestego pierwszego wieku - najpierw SARS, teraz jego odmiana - koronawirus.
Temat aktualny i gorący.

Zawsze dobrze jest poczytać, posłuchać relacji naocznych świadków z terenów "zakażonych morowym powietrzem", a rejony, po których podróżujesz we Włoszech, wydaje się, że takie właśnie są. Piszę - wydaje się - bo nie dalej jak przedwczoraj, dzwonił do mnie mój znajomy z Padwy (nota bene, znany i ceniony malarz naif Gioacchino Bragato) i opisał mi sytuację w mieście i okolicach. W samej Padwie, oprócz wzmożonego wykupu podstawowych artykułów, mniejszego ruchu na ulicach, krócej działających placówek publicznych, powszechnych maseczek i lateksowych rękawiczek, nic się nie zmieniło. Jednak już kilkadziesiąt kilometrów od Padwy są gminy... zamknięte. Z kontrolami na rogatkach - nikt do takiej strefy (nieupoważniony) nie może wjechać, ani wyjechać. Taki stan ma trwać do odwołania.
Ty, Robercie, o tym nie wspominasz, czyżbyś w tej swojej "marszrucie" nie napotkał takich rejonów? Piszesz, że byłeś w Cremonie i Piacenzy (to Lombardia), potem w Rimini (Emilia-Romania), jedziesz w okolice Parmy (też Emilia-Romania). Mój znajomy jest z Padwy (nieco ponad 200 km. na północny wschód), która leży już w regionie Wenecji Euganejskiej, gdzie - podobnie jak w Lombardii ogłoszono "alert koronawirusowy".
Więc może jednak lepiej byś takowe omijał szerokim łukiem - takie dmuchanie na zimne jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

W moim rodzinnym mieście, Nowym Targu (jak zresztą w wielu innych miejscach), jest kilka tzw. "cholerycznych kapliczek". We wczesnej młodości, a właściwie dzieciństwie taka ich nazwa była dla mnie zaskoczeniem. Etymologię (ma własny użytek, bowiem nie miałam odwagi zapytać dorosłych)) wywiodłam od często słyszanego przekleństwa "do jasnej cholery", a ponieważ, mnie, jako dobrze wychowanej dziewczynce, nie wolno było używać "brzydkich" słów, łączenie takich "świętych miejsc" - bądź co bądź - z wulgaryzmem było niemałym szokiem. Dopiero wtedy, kiedy dowiedziałam się, że cholera to nazwa zakaźnej, bardzo groźnej choroby, w ciągu wieków kilkakrotnie dziesiątkującej ludność Podhala - nareszcie wszystko połączyło mi się w logiczną całość i właściwie zrozumiałam nazwę tych kapliczek.

Oczywiście, jakżeby inaczej, wszytko co złe przypisywano kobietom. Proszę, oto dowód:

Jeden z szesnastowiecznych autorów twierdził, bo takie przecież było powszechne mniemanie, iż to właśnie kobiety łatwiej ulegają zakażeniu się morowym powietrzem. Białogłowy są zawsze sposobniejsze do zachwycenia powietrza... Przeto najlepiey tę gadzinę z domu wysłać, chceszli, aby cię zaraziła?. A zwiastunką epidemii/pandemii prawie zawsze była niewiasta; w białej zasłonie i koniecznie ze skrzydłami nietoperza. Niewidzialna latała nad ziemią, pozostawiając za sobą rozpacz, śmierć, zniszczenie. Można ją było wyczuć, gdyż wówczas głośno skomlały psy przerażone, bydło ryło rogami po ziemi, a kury rozbiegały się w popłochu zanosząc się ochrypłym pianiem kogucim.

Aby ochronić się przed nieszczęściem noszono krzyżyki - karawki. Były to krzyże hiszpańskie o dwóch poprzecznicach, poznaczone mniejszymi krzyżykami i literami-symbolami. Stawiano te "choleryczne" krzyże (a także kapliczki) na rozstajach lub przy mogiłach ofiar zarazy.

Czekam na cdn... żywię nadzieję, całkowicie bezpiecznych wojaży.

Ps. a te sławetne maseczki i rękawiczki, nie mówiąc już o pojawieniu się koronawirusa - no... przecież ktoś "ma prawo" zarobić? N`est-ce-pas?
Non quivis, qui vestem gestat tigridis, audax


lucile@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
lczerwosz
Posty: 9449
Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51

morowe powietrze

#3 Post autor: lczerwosz » 28 lut 2020, 15:32

Corona wirus spokojnie przelatuje przez dziureczki w maseczce, bo jest znacznie mniejszy, jak wszystkie. A maseczka staje się zakaźna, powinno się ją ostrożnie zdejmować i racjonalnie utylizować. Lepiej nie nosić,ale kupić oczywiście trzeba.

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Admin
Posty: 14774
Rejestracja: 29 paź 2011, 00:50

morowe powietrze

#4 Post autor: skaranie boskie » 28 lut 2020, 20:52

Bardzo interesująca wykładnia demonicznej nazwy kapliczek, Lucile.
Ubawiłem się po pachy czytając, szczególnie przy cytacie.
I mądrze prawi Leszek, że kupić trzeba. Wspieranie rodzimego biznesu to czyn wielce patriotyczny...

A u mnie kolejny dzień poszukiwań wirusa. Ciekawe, czy dziś uda mi się rozszyfrować tę łamigłówkę i dojść, gdzeż ci przebiegli Makaroniarze go ukryli. Zaczął się wyjątkowo pogodnym porankiem. Już od ósmej godziny zaczęły się poważne pogawędki, nie wiedzieć czemu przerywane salwami śmiechu. Jeden z czekających na otwarcie firmy kierowców zapytał mnie, czy się nie bałem przyjechać do Italii. Czego miałbym się bać, wszak to bardzo bezpieczny kraj jest, odkąd uporali się tam z różnymi camorrami i cosanostrami. On mi na to, że wirusa miałbym się bać. Rozejrzałem się uważnie w koło i nic - nie widzę paskudnika.
- Gdzieście go schowali? - pytam.
Dodałem jeszcze, że niektórzy go pewnie w tych maseczkach noszą, ale to też może być ściema, bo żaden nie chce pokazać. Przy okazji się dowiedziałem, że takie maseczki jeszcze niedawno to - w zależności od rodzaju - od pół do dwóch euro za sztukę kosztowały, teraz za najlichsze wydanie trzeba wywalić piętnastaka. Niezła przebitka. Jak wymyślą następnego koronawirusa, zostanę milionerem, a co mi tam!
W końcu pani z biura zaprosiła nas do okienka. Tam musiałem wypełnić imienny kwestionariusz. Nic wielkiego, kilka pytań. Czy byłem w Chinach, czy moje auto może było w chinach, bądź przejeżdżaliśmy obaj przez strefy zagrożone w Italii. Czy nie mam gorączki i kaszlu. Brakowało tego samego w stosunku do samochodu...
Potem już wszystko poszło sprawnie. Wszedłem do magazynu i od progu zakrzyknąłem:
- Dzień dobry!
- Nie dobry - odpowiedział pan magazynier z jakimś dziwnym smutkiem w głosie.
- Jak to nie dobry? Spójrz, świeci piękne słońce, niebo aż razi błękitem, widziałeś kiedy lepszy poranek?
- Może tak, ale ze mną już koniec. Mam koronawirusa.
- Nareszcie ktoś to ma. Pokazuj natychmiast! Chcę go wreszcie zobaczyć!
- Nie mogę ci go pokazać...
- Boisz się, że ci go zabiorę?
- O nie! Zabierz, jak chcesz, ale to niemożliwe. To już koniec.
No i co miałem mu powiedzieć?
Powiedziałem, że i tak mu nie wierzę, bo jakby miał tego wirusa, to by mi pokazał. Może trzeba było mu zaproponować kasę? Jakby mi sprzedał to żyjątko, to bym miał jakieś towarzystwo w kabinie. Lepsze, niż piesek, czy kotek, bo przynajmniej nie musiałbym wyprowadzać na spacery, kupować karmy i jeszcze kupki sprzątać. No co się dziwicie? Wirus też żywa istota, nieprawda?
To właściwie koniec historii poszukiwania wirusa. dziś jestem pod Augsburgiem w Niemczech. W kabinie nadal pusto, nie ma do kogo gęby otworzyć. Szkoda, że nie znalazłem zwierzaka. Ale nic to, niebawem tam wrócę, może będę miał więcej szczęścia?

cdn... zapewne
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
lczerwosz
Posty: 9449
Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51

morowe powietrze

#5 Post autor: lczerwosz » 28 lut 2020, 21:04

Pewien góral wsiadł do pociągu Zakopanego. A był pieroński tłok. Zaczął czegoś szukać w plecaku i paskudnie przeklinać. Powiedział, że uciekła mu gdzieś żmija. No i zrobiło się pusto tak, że mógł zalec. I zasnął. Obudził się rano, cisza, pusto. Wstał, wyjrzał, pole, równina. Znalazł w końcu jakiegoś człowieka i pyta, co się stało. Jakiś wariat żmiję wypuścił, to wagon na bocznicę odczepili.
Więc uważaj, co przewozisz, bo nie upilnujesz i masz kłopot.

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Admin
Posty: 14774
Rejestracja: 29 paź 2011, 00:50

morowe powietrze

#6 Post autor: skaranie boskie » 28 lut 2020, 21:31

Ale mnie na bocznicę nie odczepią, Leszku. Ja tu sam dowodzę, więc nic bez mojej zgody ;)
Niemniej przypowieść interesująca.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
lczerwosz
Posty: 9449
Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51

morowe powietrze

#7 Post autor: lczerwosz » 28 lut 2020, 22:08

:jez:

Awatar użytkownika
bonkreta
Posty: 497
Rejestracja: 12 gru 2018, 20:07

morowe powietrze

#8 Post autor: bonkreta » 29 lut 2020, 21:15

Maseczki kontra wirus? Jejku, chyba lepiej czosnek pod język :)
Bardzo fajna relacja z poszukiwań, z myślą przewodnią : "Nie dajmy się zwariować". :)
Nie chcę żyć w swoich dziełach, chcę żyć w moim apartamencie. - Woody Allen

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Admin
Posty: 14774
Rejestracja: 29 paź 2011, 00:50

morowe powietrze

#9 Post autor: skaranie boskie » 29 lut 2020, 21:20

bonkreta pisze:
29 lut 2020, 21:15
myślą przewodnią : "Nie dajmy się zwariować".
odkryłaś, a tak bardzo starałem się ją ukryć... :jez: :jez: :jez:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
bonkreta
Posty: 497
Rejestracja: 12 gru 2018, 20:07

morowe powietrze

#10 Post autor: bonkreta » 29 lut 2020, 21:23

:) oj tam,oj tam. Aż tak skryty nie byłeś w tym tekście :)
Nie chcę żyć w swoich dziełach, chcę żyć w moim apartamencie. - Woody Allen

ODPOWIEDZ

Wróć do „SZLACHETNE ZDROWIE”