• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    admin@osme-pietro.pl
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

osiemnasty dzień wojny

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Lucile
Posty: 4858
Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
Płeć:

osiemnasty dzień wojny

#1 Post autor: Lucile » 13 mar 2022, 09:34

z netu - obraz Marii Prymaczenko.jpg
Jedna z prac artystki

bezbronne dzieła sztuki jak ci najmniejsi
więc
czy patrząc na okrucieństwa zadawane
niewinnym
można płakać nad płonącymi
muzeami*

• Muzeum w Iwankowie, gdzie znajdowało się 25 prac cenionej ludowej artystki Ukrainy Marii Prymaczenko (1908-1997) już na samym początku wojny spłonęło od rosyjskich pocisków.
---
LuBe
trzynaście, trzy,
dwadzieścia dwadzieścia dwa
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Non quivis, qui vestem gestat tigridis, audax


lucile@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
eka
Posty: 18361
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

osiemnasty dzień wojny

#2 Post autor: eka » 15 mar 2022, 18:41

To bardzo smutne... dobrze że chociaż p. Maria nie musi na to patrzeć.

Awatar użytkownika
Lucile
Posty: 4858
Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
Płeć:

osiemnasty dzień wojny

#3 Post autor: Lucile » 17 mar 2022, 16:12

Od jutra, to jest od piątku 18 marca, przed galerią warszawskiej Kordegardy będą prezentowane fotografie obrazów Marii Prymaczenko, pt. „Ukraiński świat Marii Prymaczenko”. Ta plenerowa wystawa została zorganizowana przez NCK (Narodowe centrum Kultury).

Ewo. Dziękuję za ślad.
Kiedy oglądam obrazy Marii Prymaczenko (nie wiemy ile się zachowało po zbombardowaniu jej muzeum), nieodparcie nasuwa mi się skojarzenie z pracami Fridy Kahlo, artystki z przeciwległego krańca naszego niespokojnego świata. Postanowiłam więc bliżej przyjrzeć się życiu i twórczości tym dwóm wyjątkowym kobietom.

Meksykanka i Ukrainka.
Obydwie przedstawicielki sztuki umownie nazwanej naif. Artyzmu wyrosłego z ich wnętrza, artyzmu samoistnego i po swojemu, często niektórzy znawcy sztuki mówią; naiwnie wyrażającego indywidualny - rzec można „zoosobniały” - obraz widzianej i odczuwanej przez nie rzeczywistości. Obydwie tworzące w kręgu nazwanym przez znawców sztuki symbolizmem (a może powinnam powiedzieć postsymbolizmu?), kiedy to obraz jest niezależnym samodzielnym od rzeczywistości i w gruncie rzeczy wyrażającym subiektywność jego twórcy, a forma i kolor są czymś w rodzaju ekwiwalentu myśli, odczuć, wrażeń. Chociaż pierwsza połowa wieku XX przyniosła wiele krzyżujących i przenikających się kierunków sztuki, by wymienić choćby: nabizm, secesję, fowizm, kubizm, postimpresjonizm, dadaizm, surrealizm itp. Właściwie te kierunki nie mają wprost zastosowania do twórczości obydwu artystek. Wielu znawców określa ich twórczość (przede wszystkim Marii) mianem prymitywizm. A one, pełnymi garściami czerpały z otaczającej rzeczywistości dnia codziennego i, każda na swój sposób ją interpretowała, "przepuszczając" poprzez pryzmat przynależnej im wrażliwości i intuicji. To sztuka nazwana etniczną, ludową, prymitywną, jednym słowem - naif. Dla mnie nie jest to pejoratywne stwierdzenie, a wprost przeciwnie; równoważne z innymi artystycznymi nurtami.
Obydwie przyszły na świat w tym samym okresie. Frida (Magdalena Carmen Frieda Kahlo y Calderon) w 1907 r. a Maria (Marija Oksentijiwna Prymaczenko) w roku 1908 (wg kalendarza gregoriańskiego). Obydwie też, w wieku dziecięcym, przeszły polio (ostre nagminne porażenie dziecięce) chorobę, która deformując ich ciała - już na zawsze „zdefiniowała” ich życie. Ale skoro obydwie ulepione były z podobnego, niepokornego i szlachetnego kruszcu – znalazły swoją drogę i już na zawsze odcisnęły indywidualne punce, sygnatury w świecie sztuki.

Ich rodzice; ojcowie; Fridy – Guillermo Kahlo był fotografem (uwiecznił w obiektywie wiele zabytków meksykańskiej architektury z przełomu XIX/XX w.), natomiast Marii – Oksentij Hryhorowicz był znakomitym cieślą. Ponadto babcia zajmowała się kolorowaniem pisanek, a matka haftem. Czyli podobne dorastanie – chociaż w całkowicie odmiennych warunkach społeczno, politycznych, geograficznych i obyczajowych - w rodzinach, w ten czy inny sposób, związanych ze sferą sztuki.
Frida, którą jeszcze (jakby polio było zbyt mało) dotknęło dodatkowe nieszczęście - zderzenie tramwaju i autobusu, w który była chyba najbardziej poszkodowaną ofiarą, a bolesne skutki (wielomiesięczne unieruchomienie poprzez zamkniecie w gipsowym gorsecie całego ciała, kilkadziesiąt operacji i pobytów w szpitalu) nie poddała się, ale swój ból oddawała w wielu autoportretach, przedstawiających walkę nie tylko jej ciała, ale także ducha z przeciwnościami. To był wyraz jej buntu i siły. Formalnie także sięgnęła po ludową, typową charakterystyczną kolorystykę meksykańską. Frida nie bała się eksperymentowania, łączyła elementy religii, tradycji, kultury meksykańskiej ze swoistym surrealizmem, nawet wprowadzając do swoich autoportretów elementy anatomii – swojej anatomii. O swojej pracy mówiła - nigdy nie maluję fikcji, przedstawiam moje własne życie.

Podobnie Maria, która w swojej twórczości obracała się w ludowych, etnicznych barwach Ukrainy. Jednak Maria wolała przedstawiać to co widzi, czyli ekspresje wywołane otaczającą ją przyrodą; florą i fauną, natomiast Frida sięgała do środka, wewnątrz siebie. Bowiem świat malarzy tzw. naiwnych pełen jest baśniowych, nieistniejących stworów, roślin, różnorodnych nieoczywistych połączeń, przenikania doskonale rozumianego dla ich twórców, a dla odbiorcy pełnych, nawarstwiających się symboli. Te dziwne stwory na obrazach Marii – podobnie jak autoportrety Fridy – czyż nie są symbolicznym zobrazowaniem także jej bólu i przeżyć związanych z tą samą chorobą, która boleśnie przeorała życie tych kobiet, a które prawdopodobnie nawet nie wiedziały o swoim wzajemnym istnieniu.

Obydwie też, już za życia osiągnęły sławę i międzynarodowy rozgłos.
Dzieła Marii m.in. znalazły się w 1937 r. na światowej wystawie w Paryżu. Dwa lata później, w 1939 r. obrazy Fridy także gościły w Paryżu, a nawet muzeum w Luwrze zakupiło jeden z jej obrazów.

Jeżeli kogoś zainteresowała poruszana przeze mnie tematyka, to o życiu prywatnym i twórczości obydwu pań można przeczytać w Internecie.

Ja tylko chciałam podzielić się moimi wrażeniami i przemyśleniami, słysząc i widząc obrazy tragicznych zdarzeń, dziejących się tuż na naszą wschodnią granicą, czyli; te (i pozostałe „migawki”) to moja niewielka, indywidualna glosa na marginesie toczącej się krwawej wojny w Ukrainie.

Na koniec dwa cytaty o twórczości Marii Prymaczenko: :
Pablo Picasso po wizycie na paryskiej wystawie powiedział: Klękam przed artystycznym cudem tej genialnej Ukrainki.
Nina Weligocka: Prymaczenko nieustannie przeplata odmienne motywy, które ucieleśnia niemal wszędzie w postaci prostych znaków. W fantastycznych dziełach artystki, w śmiertelnej walce rozumu i wariactwa, życia i śmierci, światła i ciemności przeważają siły dobra, kwitnący nosiciele radości i pokoju.

I oby to ostatnie zdanie było zdaniem proroczym! Miejmy taką nadzieję!

Przepraszam za przydługi wywód, ale może kogoś zainteresuje.
Pozdrawiam
:kofe:
Non quivis, qui vestem gestat tigridis, audax


lucile@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
eka
Posty: 18361
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

osiemnasty dzień wojny

#4 Post autor: eka » 19 mar 2022, 15:16

Dzięki, Lu. Frida była mi znana, o Marii nie wiedziałam nic.

:kofe:

ODPOWIEDZ

Wróć do „WIERSZE BIAŁE I WOLNE”